Temat numeru
nr 6 (108) czerwiec 2016

„Nie jest niczym dziwnym, że razem klękamy do modlitwy, że w nieskrępowany sposób rozmawiamy o wierze i co najważniejsze, wzajemnie «mobilizujemy się» do pracy nad sobą".

Klaudia Miśkowicz

Oni znaleźli lekarstwo

Oto trzy historie ludzi, którzy nie boją się iść pod prąd, są zakochani w Bogu i promienieją czystością i entuzjazmem.

 

 

Dla nich czystość nie jest powodem do kpiny, ale wielką wartością. W Ruchu Czystych Serc (RCS) można odnaleźć młodych ludzi żyjących z pasją. Na stronie internetowej ruchu czytamy, że jest on „szkołą miłości i kliniką czystych serc”. Bo czystość wyraża się na zewnątrz, ale tak naprawdę jest przecież sprawą wnętrza – kto ma czyste serce, tego uczynki będą przepełnione dobrocią.

 

Mobilizacja

Monika i Mieszko Tutajowie – młode małżeństwo spod Tarnowa. Poznali się na pielgrzymce na Jasną Górę, a po sześciu latach w trakcie pielgrzymowania wzięli ślub. Mówią, że to nie była miłość „od pierwszego wejrzenia” – uczucia rosły stopniowo. Obydwoje wspominają o ważnej roli czystości przedmałżeńskiej, a także później, już w małżeństwie. „Walka o czyste serce nie kończy się w dniu ślubu – podkreśla Mieszko. – Czystość to przecież nie tylko wstrzemięźliwość seksualna. To również czystość myśli, intencji, spojrzenia. To ciągła walka o szacunek do drugiego człowieka jako do podmiotu. Ta walka trwa cały czas”. Podkreśla konieczność praktykowania sakramentów. Wspólna Msza święta („koniecznie ze szczerym znakiem pokoju przekazanym żonie”) i regularna spowiedź. Monika dodaje: „Nie jest niczym dziwnym, że razem klękamy do modlitwy, że w nieskrępowany sposób rozmawiamy o wierze i co najważniejsze, wzajemnie «mobilizujemy się» do pracy nad sobą («żono, idź wreszcie do spowiedzi»)”. Obydwoje przyznają, że czystość przedmałżeńska jest piękna, choć niełatwa. Warto podjąć ten trud, by cieszyć się miłością bezwarunkową, wypełnioną szacunkiem i akceptacją drugiego człowieka.

Monika i Mieszko uważają, że promowanie czystości jest bardzo ważne dla młodych ludzi. „Niech wzrastają ludzie, dla których seks jest czymś więcej niż tylko drogą do zaspokojenia swoich potrzeb. Współżycie to doskonała forma spotkania się z Panem Bogiem, zaproszenia go do intymnej relacji małżonków” – mówi Monika. „To, co od zawsze imponuje mi w kobietach, to właśnie czystość, naturalny, piękny wstyd i spojrzenie, które go wyraża” – dodaje Mieszko.

 

Miłość za Miłość

Monika przed kilku laty była prezesem limanowskiego RCS, dzisiaj jest nowicjuszką w zgromadzeniu urszulanek. Wspólnota stała się dla niej mocnym punktem oparcia, przestrzenią wiary i wspólnego radowania się obecnością Jezusa, ale też towarzyszenia ludziom w trudnościach. Przyznaje, że to właśnie w RCS nawiązała najpiękniejsze i najbardziej trwałe, bo oparte na Bogu, relacje przyjacielskie. „W tak tętniącym życiem środowisku – mówi – dojrzewałam jako osoba i chrześcijanka”. Dzięki wspólnym Eucharystiom, czuwaniom modlitewnym, wyjazdom i spotkaniom formacyjnym wchodziła coraz głębiej w strefę modlitwy jako czegoś pasjonującego i jednocześnie naturalnego. Rozsmakowała się w Słowie Bożym, które teraz jest nieodłącznym towarzyszem każdego jej działania i każdej decyzji. To właśnie przez RCS i bł. Karolinę doświadczyła żywego Boga i poznała smak życia z pasją. „Odkrywając coraz głębiej piękno i miłość Boga, usłyszałam zaproszenie do dania bardziej radykalnej odpowiedzi: życie za Życie, miłość za Miłość” – zwierza się. Dziś o wspólnocie myśli z wdzięcznością. Tam Bóg położył solidny fundament, na którym ona teraz buduje dalej.

 

Zakochany w Karolinie

Ksiądz Marcin przez pięć lat był wikariuszem w Zabawie przy sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny. „Dzięki Karolinie – mówi – szczerze uwierzyłem w moc Boga. Widziałem na własne oczy wiele cudów za jej wstawiennictwem!”. Ksiądz uważa siebie za zakochanego w Karolinie. „Ona uzależnia” – twierdzi. W kolejnej parafii założył grupę RCS, aby wraz z młodymi uczyć się od szesnastoletniej dziewczyny zaufania Bogu w codziennym życiu. Zwykła wiejska panna, wierna w codziennych sprawach. Może to jest właśnie droga do świętości? Nie heroiczne czyny, ale zwykła wierność w podejmowaniu obowiązków. „Nie jest zasługą, że Karolina uciekała przed żołnierzem – każdy by uciekał. Ale ona straciła życie w obronie czystości, którą chciała zachować z miłości do Boga” – tłumaczy ks. Marcin. Nie wyobraża sobie życia bez Karoliny, uważa ją za przyjaciółkę i twierdzi, że wiele razy uratowała jego kapłaństwo. Często odwiedza sanktuarium w Zabawie, tęskni za nim. Co roku uczestniczy z młodzieżą w Miasteczku Modlitewnym, czyli rekolekcjach „w ogrodzie” bł. Karoliny. Wiele serc zostaje wtedy przemienionych i rozpromienionych mocą Boga.

 

RCS powstał w 2003 r. Liczba członków stale wzrasta. Widać są jeszcze młodzi ludzie, dla których czystość stanowi pierwszorzędną wartość i którzy – tak jak bł. Karolina – znajdują w relacji z Bogiem sens swojego życia.

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK