Temat numeru
nr 7-8 (121-122) lipiec-sierpień 2017

„Na pierwsze rekolekcje pojechałam 30 lat temu. Z pozoru wszystko było super mąż, dwoje kochanych dzieci, praca…, ale wewnątrz czułam pustkę, której niczym nie mogłam zapełnić”.

Natalia Rakoczy

Jak mówi Bóg?

Te wakacje to nie all inclusive ani spa w ekskluzywnym hotelu, a jednak dają orzeźwienie ciału i duszy. Doświadczyli tego: Rafał Cempel, Stanisława Szczepanik i Agata Demska, możesz doświadczyć również TY. Możesz!

 

 

Rafał Cempel to wulkan ewangelicznego zapału – potrafi jechać kilka godzin po całym dniu pracy po to, aby inni mogli usłyszeć Dobrą Nowinę. Jednak nie zawsze tak wyglądało jego życie. To wakacyjne rekolekcje okazały się milowym krokiem w jego historii. Nie miał ciekawego życiowego startu – ojciec alkoholik, matka, która nie potrafiła sobie poradzić z tą sytuacją i frustrację przelewała na syna, brak miłości i poczucie odrzucenia. To wpłynęło na jego fascynację muzyką metalową, która stała się jego obsesją.

 

Każdy ma swój Egipt

Kościołem zbytnio się nie interesował, ale chodził na spotkania wspólnoty MAGIS, bo była tam dziewczyna, która wpadła mu w oko. „Zaproponowano mi wzięcie udziału w rekolekcjach. Nie było to proste, brakowało mi kasy. Dla mnie ten wyjazd był pretekstem, aby wyrwać się z domu i z tych wszystkich problemów, w których tkwiłem po uszy” – wspomina.

Msza święta, konferencje, warsztaty – mogłoby się wydawać, że to dość nudne klimaty dla metalowca, a jednak Rafał czuł się tam dobrze. „Było to zwykłe doświadczenie ludzkiego ciepła, którego nie miałem ani w życiu rodzinnym, ani w szkole, ani nawet w środowisku metalowym” – stwierdza. Od tego rozpoczął się jego powrót. Dzięki odrobinie ludzkiej życzliwości i przyjaźni Rafał doświadczył ogromnej i zdumiewającej miłości Boga. Kolejnym milowym krokiem w jego duchowej drodze był kurs „Paweł”. Rekolekcje w ramach Szkoły Nowej Ewangelizacji, które uczą, jak docierać z Dobrą Nowiną do współczesnego świata. Rafał  miał 21 lat, był na życiowym rozdrożu, studiował, ale przeszłość i problemy domowe dawały się we znaki. „Byłem zmęczony swoim doświadczeniem życiowym i potrzebowałem pomocy. To były dla mnie rekolekcje «ostatniej szansy». Postanowiłem jeszcze raz spróbować zmienić coś w moim życiu, a może raczej dać jeszcze jedną szansę Bogu, by zadziałał. Było mi ciężko i duchowo, i psychicznie – chciałem nawet zwiać z tego kursu” – wyznaje bez ogródek Rafał. Jednak pozostał. I doświadczył, że Bóg specjalizuje się w sytuacjach beznadziejnych. „Ten czas okazał się przełomowym momentem w moim życiu. Podczas jednego z czytań mszalnych Bóg «powalił mnie» swoim Słowem: «Pan mówi do Mojżesza: Wyjdź z Izraela i idź do ziemi obiecanej». To było słowo skierowane do mnie. Byłem tego pewien” – wspomina Rafał. Te słowa dały mu siłę do tego, aby po powrocie z rekolekcji wyprowadzić się z domu rodzinnego i rozpocząć nowe życie – bez obciążeń związanych z alkoholizmem ojca.

Dzisiaj Rafał jest szczęśliwym mężem Joli. Po takim życiowym doświadczeniu nie jest w stanie usiedzieć spokojnie, mając świadomość, że tyle osób jeszcze nigdy nie usłyszało o Jezusie. „Myślę, że owocem tego kursu jest to, co robię dzisiaj. Czuję się wezwany do głoszenia Ewangelii. I nie chodzi o wywód teologiczny, ale o kerygmat – on działa – tak jak mówi Kiko Arguello (inicjator wspólnot neokatechumenalnych), że ilekroć mówimy komuś, że Bóg go kocha, to Jezus pokazuje Ojcu swoje rany”.

 

Psalmy dają odpowiedź

„Na pierwsze rekolekcje pojechałam 30 lat temu. Z pozoru wszystko było super mąż, dwoje kochanych dzieci, praca…, ale wewnątrz czułam pustkę, której niczym nie mogłam zapełnić” – wspomina Stanisława Szczepanik. Okazało się, że na rekolekcjach było wiele małżeństw w podobnej sytuacji jak ona i mąż, z małymi dziećmi i tysiącem spraw na głowie, ale w ich oczach nie było znużenia życiem, były radość i energia.

„U nas w domu Pismo Święte leżało zakurzone na półce. A tam zrodziło się we mnie pragnienie poszukiwania Boga. Doświadczyłam, że On naprawdę jest, i to nie gdzieś daleko, ale blisko, na wyciągnięcie ręki. Nareszcie mieliśmy czas na wspólną modlitwę z mężem, czytanie Słowa Bożego, dzielenie się wiarą” – podkreśla. Odkryła, że Bóg naprawdę mówi przez swoje Słowo, że ono jest żywe, przemienia myślenie i wypełnia pustkę. W psalmach zaczęła znajdować odpowiedzi na nurtujące ją pytania.

„Moim ulubionym jest Psalm 23 o Dobrym Pasterzu. Kiedy chcę pojednać się z Bogiem, czytam Psalm 51, lubię też Psalm 119. Wszystko zależy od sytuacji, w której się znajduję” – opowiada Stanisława. Z błyskiem w oku pokazuje swoją ulubioną modlitwę zaczerpniętą z Biblii: „Obyś skutecznie mi błogosławił i rozszerzył granice moje, a ręka Twoja była ze mną, i obyś zachował mnie od złego, a utrapienie moje się skończyło!” (1 Krn 4, 10).

 

Dobry dotyk

Agata przez lata starała się być we wszystkim perfekcyjna z obawy przed tym, że coś może jej nie wyjść. „Tkwiło we mnie bardzo mocno pewne stwierdzenie, które usłyszałam jako dziecko, abym dała sobie spokój ze śpiewaniem…” – wspomina Agata Demska. Bojąc się, aby w przyszłości nie usłyszeć podobnych słów, unikała sytuacji ryzykownych.

„Ale doświadczyłam, że Bóg działa, gdy się o Nim mówi, musiałam wyjść poza strefę swojego bezpieczeństwa i zmierzyć się z tym, co nie wychodziło mi najlepiej. Zrozumiałam, że mam prawo popełniać błędy, i to Bóg zaczął odbudowywać moje poczucie własnej wartości” – mówi Agata, wspominając swój wakacyjny kurs „Paweł”.

Od trzech lat co roku współprowadzi ten kurs. „I chociaż mogłoby się wydawać, że przeżycie własnego kursu jest już apogeum trudności, to Pan Bóg za każdym razem daje mi kolejne wyzwania, odkrywa przede mną nowe perspektywy i na moich oczach dotyka ludzi” – uśmiecha się tajemniczo. 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK