Temat numeru
nr 1 (79) STYCZEŃ 2014

„Adopcja jest trudnym zadaniem, ale nie bardziej od rodzicielstwa biologicznego. Posiadanie i wychowywanie dziecka to najcięższa praca w życiu i nie ma tutaj żadnego znaczenia, czy jest to dziecko adopcyjne czy biologiczne – zapewnia Agnieszka.

Magdalena Prokop-Duchnowska

(nie MOJE) dziecko

Czy adopcja jest zarezerwowana wyłącznie dla herosów? Wbrew temu, co się o nich mówi, rodzice adopcyjni nie są wcale świętymi ani bohaterami o nadzwyczajnych zdolnościach i cechach charakteru. To po prostu zwykli ludzie z krwi i kości, którzy chcą mieć dzieci i są gotowi je pokochać. Bł. Jan Paweł II przysposobienie dziecka (adopcję) nazwał wielkim dziełem miłości i prawdziwą wymianą darów.

 

Maja i Blanka

Autyści są bardzo zamknięci w sobie, boją się świata, a już w szczególności hałasu i tłumu. Maja taka nie jest. Pod względem gadulstwa, żywotności i pogody ducha dorównuje młodszej siostrze Blance. „Kiedy przywieźliśmy ją do domu, zachowywała się, jakby spadła z księżyca. Dwulatka bała się trawy, dywanu i skórzanej kanapy. Nie potrafiła też pić, jeść ani mówić. Dziś ma niespełna 5 lat i chodzi do przedszkola dla zdrowych dzieci. Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek poproszę ją, żeby przestała mówić, a teraz zdarza się mi się to kilka razy dziennie” – śmieje się Agnieszka Stasiak, mama Mai.

Już będąc w liceum, wiedziała, że adoptuje dziecko. Chciała to zrobić bez względu na to, czy doczeka się biologicznego potomstwa. Z mężem Krzyśkiem długo starali się o dziecko, ale wszystkie próby kończyły się fiaskiem. W 2009 roku zgłosili się do katolickiego ośrodka adopcyjnego, gdzie przez około 9 miesięcy przygotowywali się do przyjęcia nowych członków rodziny. „Raz w miesiącu spotykaliśmy się w grupie kilku par i rozmawialiśmy m.in. o jawności adopcji, rozwoju niemowląt i rywalizacji między rodzeństwem” – opowiada Agnieszka. Jej zdaniem ludzie, którzy narzekają, że kurs dla rodzin adopcyjnych trwa zbyt długo, tak naprawdę nie nadają się na rodziców. „Przecież do biologicznej ciąży też trzeba się przygotować – mówi – chociażby dbając o zdrowie, chodząc do lekarza czy rezygnując z niektórych rzeczy dla dobra dziecka”.

Razem z Krzyśkiem zdecydowali, że mogą zaadoptować trójkę dzieci, najlepiej w wieku do 3 lat. Wyrazili też zgodę na przysposobienie chorego malucha. I tak oto w sierpniu 2010 roku w pustym dotąd domu zamieszkała świeżo urodzona zdrowa Blanka oraz jej autystyczna siostra Maja. Czy się bali? Jak każdy! Krzysiek zastanawiał się, czy dadzą radę. Agnieszka obawiała się, jak to wszystko będzie wyglądało w praktyce. Okazało się bowiem, że autysta wymaga codziennej troski, w tym profesjonalnej terapii (m.in. pomocy logopedy i terapeuty integracji sensorycznej) oraz regularnej pracy w domu.

Na szczęście na pierwsze efekty nie musieli długo czekać. Już po kilku tygodniach Maja nauczyła się pić z kubeczka i jeść stałe pokarmy, a po ukończeniu 2 lat wypowiedziała pierwsze słowo. Mniej więcej w tym samym czasie zaczęła okazywać rodzicom miłość: z początku przytulając się, a później mówiąc wprost, że ich kocha. „Teraz zdarza się, że wyznaje nam to kilka razy dziennie” – cieszy się Agnieszka.

Nigdy nie żałowali swojej decyzji. Przeciwnie – są szczęśliwi, że mieli odwagę zaadoptować chore dziecko. „Przez 3 lata zdążyłam poznać autyzm na wskroś, co bardzo poszerzyło moje horyzonty – mówi Agnieszka. – Maja zainspirowała mnie do założenia Fundacji KOKONOVO, której misją jest pomoc autystycznym dzieciom w domach dziecka. To dzięki córeczce odkryłam swoje powołanie. Gdyby nie ona, nie mogłabym robić tego, co daje mi dziś tyle radości i satysfakcji”.

Każdego dnia dziewczynkom trzeba poświęcać wiele czasu i uwagi. Maja w dalszym ciągu wymaga pracy, oswajania z nowymi rzeczami i pomocy w przełamywaniu lęków. Ale Agnieszka i Krzysiek nie narzekają na swój los. „A niby dlaczego mielibyśmy to robić? – pytają. – Dziewczyny to prawdziwe urwisy: krzyczą, biegają, śmieją się… To dzięki nim w nasz dotychczas «martwy» dom wstąpiło prawdziwe życie”.

 

Antonina

Po 4 latach bezskutecznych starań o dziecko Marta i Tomek Scharmachowie postanowili poszukać pomocy u specjalistów. Jednak wędrówki do kolejnych ginekologów nie przynosiły efektów, podobnie jak wizyty w klinice leczenia niepłodności. „Zamiast załamywać ręce, zaczęłam podtykać mężowi artykuły na temat adopcji” – opowiada Marta. „Żona do niczego mnie nie namawiała, sam musiałem dorosnąć do tej decyzji” – dodaje Tomek.

„Jak zareagujemy na dziecko?”, „Czy będziemy w stanie od razu je pokochać?”, „Czy ono nas w ogóle zaakceptuje?” – te i inne pytania kołatały w ich głowach, gdy po raz pierwszy jechali do gdańskiego ośrodka adopcyjnego. Obawy i wątpliwości zmniejszały się z każdym kolejnym spotkaniem. Niespełna 2 miesiące po otrzymaniu kwalifikacji na rodziców adopcyjnych zadzwonił telefon. Czekali na niego z niecierpliwością i drżeniem serca. „Kim będzie nasze dziecko?” – zastanawiali się.

Okazało się, że w ośrodku czeka na nich 9-miesięczna dziewczynka. Trafiła tam z powodu nieporadności biologicznych rodziców, którzy mieszkali w altance w ogródkach działkowych. „Zapoznaliśmy się z aktami Antoniny i dostaliśmy chwilę na podjęcie decyzji. 15 minut później trzymaliśmy już Antosię na rękach. W tym samym momencie zakochaliśmy się w naszej kruszynce bez pamięci” – wspomina Marta.

Rzekomo cicha, wycofana i bojąca się obcych dziewczynka przywitała rodziców uśmiechem. Nie protestowała też, gdy brali ją na ręce. „Z każdym kolejnym spotkaniem nabierała śmiałości, aż w końcu zaczęła witać nas śmiechem i wyciągniętymi rączkami. Szybko nawiązaliśmy więź emocjonalną – opowiada Marta. – Moja miłość do córeczki rozkwita stopniowo, z każdym dniem kocham ją coraz bardziej” – wyznaje.

Antoninka była zdrowa, ale opóźniona ruchowo. Nie potrafiła siedzieć ani raczkować, co wiązało się z koniecznością rozpoczęcia rehabilitacji. Dzięki systematycznym ćwiczeniom z czasem dogoniła rówieśników. „Pojawienie się córeczki sprawiło, że nasze życie zmieniło się o 180 stopni. Noce są coraz krótsze, a my nie mamy już tyle wolnego czasu. Teraz na pierwszym miejscu jest Antosia, jej szczęście i zdrowie” – mówi Tomek.

„Już teraz wiemy, że wrócimy do ośrodka po rodzeństwo dla naszej córki” – wyznają małżonkowie.

 

Oliwia

Zaskakujący scenariusz napisało życie dla Iwony i Tomka Wieczorkiewiczów. Początek był standardowy – kilkanaście lat bezskutecznych starań o dziecko, które zaowocowały decyzją o adopcji. Tak jak w poprzednich przypadkach – najpierw były obawy, potem wyprawa do ośrodka, a na koniec kurs dla rodziców adopcyjnych. Z tą różnicą, że do adopcji nie doszło...

Po zakończonym kursie Iwona nie czuła się najlepiej. Myśleli, że jest chora albo przemęczona. Gdyby ktoś im wtedy powiedział, że to pierwsze objawy ciąży, pewnie nie daliby wiary. Gdy test pokazał dwie kreski, myśleli, że się pomylił. Dopiero wizyta u ginekologa rozwiała wszelkie wątpliwości. Doszło do nich, że poczęła się ich upragniona córeczka. Radości nie było końca!

„Ciąża była dla nas totalnym zaskoczeniem! – mówi Tomek. – Jesteśmy przekonani, że pojawienie się Oliwii miało związek z decyzją o adopcji. Potwierdza to lekarz prowadzący ciążę oraz położna, która się nami zajmowała. Nadal myśleliśmy o dziecku, często bardzo intensywnie, ale już pod innym kątem. Przestaliśmy nastawiać się na ciążę. Prawdę mówiąc, byliśmy przekonani, że ten rozdział jest już dla nas zamknięty” – dodaje.

 

***

„Adopcja jest trudnym zadaniem, ale nie bardziej od rodzicielstwa biologicznego. Posiadanie i wychowywanie dziecka to najcięższa praca w życiu i nie ma tutaj żadnego znaczenia, czy jest to dziecko adopcyjne czy biologiczne – zapewnia Agnieszka. – Maja i Blanka są tak «moje», że w ogóle nie czuję tego, że urodziła je jakaś «inna pani» (zaleca się, by tak właśnie nazywać biologiczną matkę dziecka). Niesamowite jest to, że dziewczyny są do nas podobne – jedna do Krzyśka, druga do mnie. Do tego zaczynają naśladować nasze przyzwyczajenia, mimikę, sposoby zachowania czy nawet poruszania się”– dodaje. Nie bez przyczyny Claire Short napisała: W twoim zachowaniu jak w lustrze widzę swoje odbicie, a podobieństwo tworzy się z miłości, ciepła i bezpieczeństwa (…)”.

 

Chcielibyśmy adoptować dziecko, ale nie wiemy, jak.

Wszystko zaczyna się od decyzji podjętej przez małżonków. Kolejny krok to poszukanie informacji, jak się do tego zabrać. Proces adopcyjny zajmuje trochę czasu, ale nie jest trudny.

Według obowiązujących przepisów prawnych szkolenie, kwalifikacja i powierzenie dziecka rodzinie jest wyłączną kompetencją ośrodków adopcyjnych.

Ośrodki adopcyjne szkolą rodziców według swoich autorskich programów. Dlatego długość i kształt szkoleń różnią się między sobą. Sam trzon przygotowania pozostaje jednak bardzo podobny.

Zwykle na początek kandydaci są zapraszani na rozmowę indywidualną z psychologiem, w której przedstawiają podstawy swojej decyzji o chęci adopcji dziecka i otrzymują wszelkie informacje o procesie przygotowania w danym ośrodku, listę potrzebnych dokumentów oraz informacje o wszelkich aspektach prawnych.

Pierwszy etap przygotowań to wstępny wywiad z kandydatami oraz ich diagnoza psychologiczno-pedagogiczna . W wywiadzie są omawiane sprawy związane z przedstawieniem się kandydatów, z ich motywacją do przysposobienia dziecka oraz oczekiwaniami związanymi z adopcją. Ta część przygotowania w niektórych ośrodkach kończy się wizytą w domu kandydatów i wystąpieniem o zaświadczenia o niekaralności.

Drugi etapu procesu składa się przede wszystkim ze spotkań grupowych, których tematami są oczekiwania i motywacja małżonków do adopcji, główne lęki i obawy, małżeństwo i komunikacja w rodzinie, rozwój dziecka i zasady pielęgnacji. Ośrodki katolickie dołączają zwykle warsztaty o religijnym wychowaniu dziecka. One również kładą duży nacisk na relację i komunikację między małżonkami.

Średni czas procesu szkoleniowego to 8-10 miesięcy. Kończy się on otrzymaniem kwalifikacji kandydatów na rodziców adopcyjnych. Później rozpoczyna się okres oczekiwania na propozycję dziecka. Może ono trwać nawet 2-3 lata.

W naszej fundacji zawsze zachęcamy do podtrzymywania znajomości i przyjaźni między rodzinami adopcyjnymi oraz do szukania życzliwego wsparcia już po przyjęciu dziecka.
F
undacja Rodzin Adopcyjnych wspiera rodziców, prowadząc m.in. grupy wsparcia, szkolenia oraz spotkania psychoedukacyjne dla rodziców.

Zapraszamy na naszą stronę: www.adopcja.org.pl oraz do kontaktu telefonicznego (22 522 84 16, 603 945 154).

Izabella Ratyńska

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK