Temat numeru
nr 1 (79) STYCZEŃ 2014

Śmieją się, że czas oczekiwania to była prawdziwa „ciąża adopcyjna” – trwał dokładnie dziewięć miesięcy. Aż jednego pięknego popołudnia zadzwonił do nich telefon z informacją, że dziecko do adopcji czeka, ma pięć lat.

Natalia Podosek

Miłość która rośnie

Dlaczego adopcja się opłaca? Bo w adopcji jest dwóch obdarowanych – dziecko rodzicem, a rodzic dzieckiem. Jednak to nie wszystko – każde z nich wnosi ze sobą cały szereg darów, których nie da się przeliczyć ani na zło­tówki, ani na jakąkolwiek inną walutę, chyba że miłości…

 

„Pamiętam adopcję dziewczynki, której matka nadużywała alkoholu podczas ciąży. Dziecko miało niedosłuch, długo nie wypowiadało pierwszych słów, nie chodziło… Gdy nowi rodzice ją zaadoptowali, miała niewiele po­nad rok. Teraz ma sześć lat. Oni nieustannie promienieją miłością do tego dziecka i choć troska o jego rozwój spędza im sen z powiek, nie przestają kochać. Co więcej, sami podkreślają, że miłość ta rośnie z każdym dniem: «Córka wniosła w naszą codzienność tyle radości i szczęścia, że nie wyobrażamy sobie bez niej życia. Jest najwspanialszym dzieckiem, jakie dane było nam przyjąć do naszego domu. Stała się lekiem na nasz ból, jest balsamem na nasze dusze, dzięki niej mogliśmy pójść dalej…»” – wspomina Joanna Habiciak, kierownik Wo­jewódzkiego Ośrodka Adopcyjnego w Bielsku-Białej.

 

Dlaczego?

„Pamiętam, że jak przygotowywaliśmy się do adopcji, to na warsztatach kazano nam wypisać, dlaczego chcemy mieć dziecko, a potem wykreślić wszystko, co dotyczy nas” – uśmiecha się Agata Barcik. Piotr i Agata Barciko­wie na adopcję zdecydowali się w trzy lata po ślubie. Oboje mieli już dobrze po trzydziestce. Agata od dawna myślała o adopcji, ale mąż nie brał tego pod uwagę. Pewność, że to jest odpowiednia dla nich droga, pojawiła się w Gietrzwałdzie. „Ta myśl była jak nagłe światło: adopcja. Potem już wszystko nabrało rozmachu” – stwierdza Piotr. Wybrali Katolicki Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Opolu. Śmieją się, że czas oczekiwania to była prawdziwa „ciąża adopcyjna” – trwał dokładnie dziewięć miesięcy. Aż jednego pięknego popołudnia zadzwonił do nich telefon z informacją, że dziecko do adopcji czeka, ma pięć lat. Żadnych więcej danych. Na zastanowienie mieli piętnaście minut. Weszli w to. Nawet się nie spodziewali, że rozpoczyna się najpiękniejsza przygoda ich życia.

 

Buty jak kajaki

„Pamiętam, jak pierwszy raz go zobaczyliśmy… Miał za duże spodnie, koszulinę też, a buty były jak kajaki –wspomina Piotr Barcik. – Ale niesamowite było to, że przypominał mnie z dzieciństwa. To podobieństwo zauważali znajomi, rodzina, a nawet panie ze sklepu. Pamiętam, jak kiedyś jedna ekspedientka stwierdziła, że przypomina swojego tatę” – uśmiecha się Piotr.

„Na początku Dawid bał się, żebyśmy go nie oddali. Był nieufny, ale szybko się «rozkręcił». Jak Piotr stracił pracę, Dawid napisał list do św. Mikołaja z prośbą o prezent: «Proszę o pracę dla mojego tatusia»” – dzieli się Agata.

Co roku oprócz Dnia Urodzin Dawida świętują dzień jego pojawienia się w domu.

„Kiedyś przy zasypianiu zapytał, czy w niebie będzie z nami czy ze swoimi biologicznymi rodzicami. Powie­działam mu, że z nami, odetchnął z ulgą” – mówi Agata.

„Wszystkie problemy wychowawcze są takie same jak w przypadku każdego innego dziecka – czasami coś na­rozrabia, czasami nie chce posłuchać, innym razem na coś się uprze…” – opowiada Piotr.

 

Czy warto zdecydować się na adopcję? „Do ośrodka przychodzą małżeństwa już po adopcji z prośbą o pomoc, o radę, ale o wiele częściej z radością. Ogromną! – mówi Joanna Habiciak. – Bo nawet się nie spodziewali, że mi­łość to nie tyle DNA, co więź, która się rodzi, gdy ma się otwarte serceˮ.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK