Wywiady
nr 9 (99) WRZESIEŃ 2015

Współczesne dzieci są niesamodzielne. Doskonale poruszają się w nowych mediach, ale nie radzą sobie w zwykłych codziennych czynnościach, np. ze zdejmowaniem obcisłych spodni.

Natalia Rakoczy

Oswoić smoka

O tym, czego boją się rodzice, posyłając swoje dzieci do szkoły, i jak mogą pomóc w pierwszych krokach na ścieżce edukacyjnej, Natalia Podosek-Rakoczy rozmawia z Joanną Białobrzeską, pedagogiem i autorką podręczników do kształcenia zintegrowanego.

 

Dzwoni szkolny dzwonek… Rodzice prowadzą swoje 6-letnie dzieci do szkoły. Jakie mają obawy (od tego roku obowiązuje obowiązek szkolny dla dzieci 6-letnich)?

Rodzice obawiają się wielu rzeczy. Między innymi tego, że tak małe dzieci w zbyt dużych szkołach się nie odnajdą, że będą się czuły zagubione, że nikt się o nie nie zatroszczy. A właśnie poczucie bezpieczeństwa jest podstawą przyjaznej szkoły. Rodzice biorą też pod uwagę to, jak starsze dzieci będą się zachowywały wobec tych najmłodszych, i czy nauczyciele będą wobec nich troskliwi. Pomysł wysłania 6-latków do szkoły spowodował, że wiele szkół w Polsce pracuje na dwie, a nawet trzy zmiany, bo często jest aż po 10 klas pierwszych. Narasta w rodzicach przerażenie, że szkoła jest fabryką… 

 

Czy uważa Pani, że te obawy są słuszne?

Rozumiem obawy rodziców, ponieważ wiele szkół jest nieprzygotowanych do przyjęcia dzieci do pierwszych klas. Odwiedzam szkoły w wielu miastach, w niektórych nauczyciele mówią, że w ich świetlicach przebywa nawet po czterysta dzieci. Proszę to sobie wyobrazić! Jeśli dziecko uczy się na drugą zmianę, a rodzice pracują, to jest przyprowadzane na godzinę ósmą do szkoły i przekazywane na kilka godzin do świetlicy. Tam z kolei nie ma odpowiednich warunków do zabawy i jest strasznie głośno.

 

Czy jest duża różnica w przygotowaniu emocjonalnym do podjęcia nauki w szkole między 6-latkiem a 7-latkiem? 

Z pewnością wśród wielu 6-latków są dzieci emocjonalnie niedojrzałe do obowiązku szkolnego. Niejednokrotnie też bywa, że 7-latek jest mniej samodzielny od 6-latka, ponieważ jest to umiejętność indywidualna. Współczesne dzieci są niesamodzielne. Doskonale poruszają się w nowych mediach, ale nie radzą sobie w zwykłych codziennych czynnościach, np. ze zdejmowaniem obcisłych spodni.

 

Skąd zatem według Pani wziął się pomysł, aby posłać 6-letnie dzieci do szkoły?

Na pewno jest w tym jakaś oszczędność. Przykry to fakt, że dotyczy ona dzieci i edukacji. To także wpływ Unii Europejskiej – skoro w Unii tak jest, to dlaczego tak nie może być u nas? Jednak tam szkoły inaczej funkcjonują. Mają idealne warunki do nauki: nie ma zmianowości pracy, są ogromne place zabaw, mało liczne klasy itd. Nie jest istotne, gdzie dzieci przebywają – w szkole czy w przedszkolu. Ważne, że mają odpowiednie warunki, że czują się bezpieczne, że jest odpowiedni program.

 

Jednak rodzice muszą posłać dzieci do szkoły. Czy w tej sytuacji pozostają bezradni? Czy mogą jakoś pomóc swoim dzieciom?

Radziłabym w wolnych chwilach przygotowywać dzieci do szkoły. W obowiązującym zakresie obecnej edukacji przedszkolnej nie należy prezentować dzieciom liter. Natomiast pierwszoklasista w szkole otrzymuje podręcznik ministerialny i przez pierwsze 3 miesiące ma poznać 16 liter i nauczyć się je czytać i pisać! Z pewnością jest to ogromny stres. Zachęcam więc rodziców, aby we wspólnej zabawie zapoznawać dzieci z literami, np. grając w scrabble, kostki, głoskowanie.

 

W jaki sposób rodzice mogą wspierać dziecko w jego pierwszych dniach w szkole?

Przede wszystkim warto uspokajać dziecko, rozmawiać o nowych sytuacjach, wspólnie czytać, wprowadzać nawyki związane ze szkołą, np. po lekcjach wychodzić na spacer, wyznaczyć czas na odrabianie lekcji i na odpoczynek. Ważne, aby dziecko nie wpadło w chaos. Nie można odrabiać za nie lekcji. Należy wspierać dziecko, przypominać mu o pracach domowych, towarzyszyć mu w przygotowaniu się do zajęć i uczyć je samodzielności w uczeniu się. Wszystko to wiąże się z przygotowaniem dziecka do życia, do dojrzałości. 

 

Czy szkoła może być miejscem, gdzie dziecko dobrze się poczuje? Jakie warunki musi spełniać, aby tak się stało?

Najważniejsze dla dziecka jest poczucie bezpieczeństwa, a to daje dziecku postawa nauczyciela. To, że nauczyciel ma uśmiech na twarzy, jest troskliwy, konsekwentny. Dziecko powinno czuć, że nauczyciel je lubi, że czeka na nie w szkole. Poza tym bardzo ważne jest urządzenie klasy. Dzieci powinny czuć, że to ich sala – przyjemna i czysta, gdzie mogą na ścianie umieścić swoje prace.

 

Zatem w jaki sposób rodzice mogą współpracować z nauczycielami, aby szkoła stała się bardziej przyjaznym miejscem?

Zawsze, gdy dostawałam pierwszą klasę, na pierwszym zebraniu z rodzicami pytałam, co mogliby od siebie zaproponować naszym dzieciom. Podawali wtedy na kartkach swoje propozycje, np.: „Jestem lekarzem i mogę poprowadzić zajęcia z pierwszej pomocy. Pracuję w kwiaciarni – mogę nauczyć dzieci układać bukiety. Jestem piekarzem – mogę zaprosić dzieci do piekarni, aby zobaczyły, jak wypieka się chleb”. I to jest cudowne ze strony rodziców, że mogą podzielić się czymś, co poszerza dzieciom horyzonty.

 

Czyli wspólnym wysiłkiem rodziców i nauczycieli można pomóc 6-latkowi?

Jeżeli w wieku 6 lat dziecko musi iść do szkoły, to nie należy rwać włosów z głowy, ale warto się postarać, aby szkoła stała się przyjaznym miejscem. Rzetelna komunikacja nauczycieli z rodzicami gwarantuje zdecydowanie mniej konfliktów i dobre funkcjonowanie dziecka w szkole. Rodzice z tego obowiązku nie mogą się wycofać. Powinni wiedzieć, co się dzieje w szkole, jaki jest program nauczania, a braki uzupełniać, pracując ze swoim dzieckiem w domu.

 

Proszę podzielić się z nami swoim doświadczeniem i opowiedzieć o tym, co pomogło zeszłorocznym 6-latkom wejść w szkolny rytm i się w nim odnaleźć.

Ważna jest cykliczność sytuacji, np. każdego dnia rano siądźmy z dziećmi na dywanie w klasie i zaprezentujmy przygotowany plan zajęć. Każdy dzień w mojej szkole rozpoczyna się od czytania książki. Dzięki temu dzieci starają się nie spóźniać się na lekcje!

 

Joanna Białobrzeska

Pedagog, nauczyciel edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Mama Maćka, Bartka, Wojtka i Tosi. Autorka ponad 100 podręczników z zakresu edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej, książek dla dzieci, przewodników i pomocy dydaktycznych dla nauczycieli. Promotorka nowych metod pracy z dziećmi uwzględniających ich potrzeby rozwojowe i style uczenia się. Zrealizowała swoje marzenia o szkołach, które są wyjątkowymi miejscami dla wyjątkowych uczniów. Prowadzi przedszkole „Rośnij z Didasko”, szkołę podstawową Didasko i gimnazjum. Razem z mężem Piotrem od 20 lat jest właścicielką Wydawnictwa Didasko. Prowadzi audycję radiową w Radiu Warszawa pt. „Wychowywać, ale jak?”. 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK