Wywiady
nr 10 (124) październik 2017

Dzisiaj dzieci mają wszystko i chcą mieć wszystko. Od razu. Ja umiałem zaczekać, zapracować na wszystko. Żeby coś mieć, oszczędzałem. Dzisiaj dzieci mają wszystko, a wieloma rzeczami i tak są rozczarowane – tu były, tam były…

Przemysław Radzyński

Czasami iskrzymy, by wszystko potem się zmieniło

O godzeniu pracy z życiem rodzinnym i trudach wychowania nastoletnich dzieci opowiada Krzysztof Ziemiec, dziennikarz „Wiadomości” w TVP1, TVP Info i RMF FM

 

Praca dziennikarze jest bardzo angażująca, wymagająca wielu poświęceń. Jak Pan radzi sobie z tym jako mąż i ojciec?

Bardzo ciężko. Moja pracy polega dziś na tym, że muszę mieć oczy i uszy otwarte non stop – 24 godziny na dobę. W tygodniu przeprowadzam 4-5 (a czasami i więcej) rozmów politycznych z najważniejszymi osobami w kraju. Cały czas jestem pod komórką – z jednej strony są to różnego rodzaju służbowe telefony, a z drugiej ciągła obecność w mediach społecznościowych, żeby być na bieżąco. Dziś, żeby dobrze realizować zawód dziennikarza informacyjnego, trzeba być naprawdę zorientowanym człowiekiem, a na to nie ma czasu, bo doba ma tylko 24 godziny, a poza pracą są dom, żona, dzieci, inne obowiązki. Trzeba mieć też czas na jakiś relaks, bo bez tego człowiek wariuje.

 

Jak reaguje na to żona?

Jestem dziennikarzem od 25 lat. Żona już dawno się przyzwyczaiła, bo razem jesteśmy już bardzo długo. Akceptuje to i rozumie. Czasami się alienuje – w tym sensie, że mi nie przeszkadza, ma swoje sprawy – nie wchodzimy sobie w drogę. Dla mnie to jest bardzo pomocne, bo gdyby było to kością niezgody w domu, to byłby problem.

 

Dzieci oglądają tatę w telewizji?

Mam dzieci w wieku gimnazjalno-licealnym, więc dla nich telewizja to jest medium tak obce jak dla nas kinematograf. Oni mają swoje media, swoich bohaterów na YouTubie. Nie oglądają tradycyjnej telewizji. Jeśli już to robią, to właśnie ze względu na ojca. Nie jest im to potrzebne do szczęścia. Rewolucja technologiczna jest bardzo szybka i bardzo widoczna.

 

Jak wyglądają wieczory u Państwa w domu?

Są bardzo intensywne przy trójce dzieci, która uczy się w szkole. Dzisiaj – mówię to z goryczą – szkoła jest bardzo zła, nie uczy, nie umie przekazać wiedzy, za to dużo wymaga; codziennie są jakieś egzaminy i sprawdziany testowe. Dzieci są roztrzęsione psychicznie i co najwyżej uczą się, jak trafić w dobrą odpowiedź. Dlatego rola rodzica jest tu bardzo trudna i niezwykle ważna, bo te dzieci trzeba sformatować.

 

Co ma Pan na myśli?

Dostają bardzo dużo powierzchownej i pobieżnej wiedzy, a dodatkowo uczą się do testów, których zaliczenie często jest jak totolotek – albo trafię, albo nie. Czasem można mieć niezłe oceny, a nie mieć prawie żadnej wiedzy. Rolą moją i mojej żony jest niezwykle trudne ułożenie i usystematyzowanie im tej wiedzy w głowach, a po drugie, nauczenie korzystania z tej wiedzy, wyciągania wniosków, uświadomienia, że to wszystko gdzieś się ze sobą zazębia – literatura z historią, geografia z fizyką. Szkoła dzisiaj tego nie uczy.

 

Jak to się odbywa?

Najczęściej dzieci przychodzą i mówią: „Tato, jutro mam gigantyczny sprawdzian ze średniowiecza, pomóż!”. Wtedy pełnię rolę pedagoga, nauczyciela i korepetytora. To jest bardzo trudne. Mając lat pięćdziesiąt, nie przypominam sobie, żebym przychodził do rodziców z takimi sprawami.

W dzisiejszej szkole znowu jest tak jak za moich czasów – na historię współczesną nie ma miejsca i czasu. A to jest wiedza niezwykle istotna z punktu widzenia życia zawodowego czy dla ogólnego rozumienia świata. Najstarsza córka, która idzie teraz do liceum, często przychodzi i podpytuje, jak to było z tym, a kim jest ten. Ona nie wie tego ze szkoły, ale zobaczyła coś w Internecie, ktoś jej coś pokazał. Przychodzi potem do mnie, żeby tę wiedzę usystematyzować, usłyszeć komentarz.

 

Jak wygląda życie duchowe u Państwa w domu? Jest czas na wspólną modlitwę?

Coraz mniej, bo dzieci są coraz starsze i każdy przychodzi do domu o innej porze. Kiedyś wszyscy razem potrafiliśmy zjeść obiad, dziś nawet w niedzielę jest to trudne. Każde ma jakieś swoje zajęcia, swoich znajomych. Gdy dzieci były w podstawówce, to był miód-malina. Był nawet czas na różaniec wieczorem. A dziś w takim świecie pędzącym, gdy dzieci są w wieku nastoletnim, jest to bardzo trudne. Życie duchowe dzisiaj ogranicza się praktycznie do niedzielnej Mszy, Drogi krzyżowej, Pasterki.

 

Wychodzą państwo wspólnie na niedzielną Mszę świętą?

Jeśli tylko nie jestem w pracy, to tak – chodzimy razem.

 

Co jeszcze robią Państwo wspólnie?

Nie wyobrażam sobie, żeby pojechać bez dzieci na narty czy nad morze. Wszyscy razem, na dobre i na złe. Ale dzieci nie chcą spędzać z nami już tak wiele czasu – mają swoje towarzystwo.

Mamy letniskową działkę pod Warszawą. Z żoną spędzamy tam wszystkie możliwe wolne chwile. Dzieci już teraz wolą zostać w mieście. To jest trudny okres. Pewnie niedługo to się zmieni, gdy będą miały własne rodziny, własne dzieci i wtedy chętnie będą przyjeżdżać do dziadków.

 

Na których wartościach przekazywanych dzieciom zależy Panu najbardziej?

Codziennie wpajamy dzieciom różne zasady – duchowe, patriotyczne, ludzkie; przede wszystkim kulturę osobistą, czego dzisiaj piekielnie mi brakuje. Ale nie wiem, czy to, o czym codziennie mówię, czego ich uczę, zostanie im w dorosłości, bo oni często mówią: „Tata, przestań”.

Prosty przykład. Powtarzam, żeby oszczędzać chusteczki higieniczne. Nie dlatego, żeby nie było mnie na nie stać, ale dlatego, że jestem tak nauczony – jedzenia się nie wyrzuca, papier się oszczędza, gazety odnosi się na makulaturę. Młodzież jest odporna na takie rzeczy. Nie widzi sensu w oszczędzaniu. „Tata, to są twoje wymysły z dawnych czasów, dzisiaj wszystko jest”.

 

À propos dawnych czasów. Co Pana ukształtowało najbardziej w dzieciństwie?

Jestem z pokolenia, które wychowało się w PRL-u. Ukształtowała mnie przede wszystkim bieda. Pochodzę z dobrej inteligenckiej rodziny z Warszawy, więc to nie była taka bieda jak na Mazurach, gdzie nie było co do garnka włożyć, ale ubóstwo – chodziłem przez pięć lat w jednych rozklekotanych butach, stałem w kolejce po spodnie albo jeździłem po jeansy do „Centrala” do Łodzi, bo w Warszawie nigdzie nie było. Te rzeczy – chcąc nie chcąc – ukształtowały mnie w duchu walki o swoje. Ale nauczyły mnie też pokory – nie ma, to nie ma; trudno, świat się na zawali. Dzisiaj dzieci mają wszystko i chcą mieć wszystko. Od razu. Ja umiałem zaczekać, zapracować na wszystko. Żeby coś mieć, oszczędzałem. Dzisiaj dzieci mają wszystko, a wieloma rzeczami i tak są rozczarowane – tu były, tam były…

Druga rzecz, która mnie ukształtowała, to przedwojenni dziadkowie; w przypadku mojej mamy – warszawiacy, w przypadku taty – kresowiacy. Zupełnie inny świat, inna kultura, inny język.

To były czasy, kiedy na religię chodziło się do kościoła. To wymagało jakiegoś wysiłku. Moi dziadkowie chodzili w czasie wakacji na wsi 5 kilometrów na piechotę na Mszę. Ja jeździłem na rowerze. A dzisiaj jakiemu dziecku, nawet na rowerze, chciałoby się tak daleko jechać do kościoła?

 

Za co przez tyle lat wspólnego życia jest Pan najbardziej wdzięczny żonie?

Na pewno za cierpliwość, za oddanie, za zrozumienie. Za bycie razem na dobre i na złe w wielu sytuacjach bardzo trudnych. Za troskę, kobiecość – wszystko razem. Jest wspaniałą żoną i matką. Wiadomo, że są różne momenty i czasami iskrzy. Trzeba umiejętnie doceniać każdą chwilę – jak iskrzy, to potem wyjdzie słońce. Trzeba czekać na te dobre chwile. I przyjąć z pokorą te gorsze.

 

Rodzinne marzenia?

Wydaje mi się, że w życiu mam tak dobrze, że sam siebie pytam, jak to długo potrwa – mam pracę, mam dom, mam rodzinę. Wielu nie ma pracy albo ją straciło; przegapili szansę na zbudowanie rodziny, a teraz żałują; inni rozbili swoje rodziny i też żałują. Ja na tym tle mam kres szczęśliwości. Ale sam na to też zapracowałem! Chciałbym, żeby to trwało jak najdłużej. Żeby dzieci nie wchłaniały całego zła, które jest w ich otoczeniu, ale posłuchały czasami tego, co mówią im rodzice. To nie są wielkie marzenia, ale znacznie trudniejsze do spełnienia niż te o domu, luksusowym samochodzie czy ekskluzywnych wakacjach.

 

 

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK