Wywiady
nr 9 (123) wrzesień 2017

Niektóre z moich piosenek mają w sobie ukryte tajemnice. One nie są sprzeczne ze sobą, są harmonijne. Przykładem jest moja piosenka „Pomimo wszystko tak”.

Ewelina Gładysz

Dziadek nie dręczył mnie pytaniami, czy byłam w kościele.

Z Antoniną Krzysztoń, która mówi o sobie: „Jestem pieśniarką w drodze”, rozmawia Ewelina Gładysz.

 

Jak to osiągnąć, by nie być zgorzkniałym, rozgoryczonym, tylko wdzięcznym za to, co się wydarzyło, bez względu na trudne doświadczenia?

O to trzeba się przede wszystkim modlić. Gdy myślę o moim życiu, przyglądam mu się, to widzę, jak wielu ludziom nie zdążyłam podziękować. Na pewno to, że mogę być wdzięczna, wiąże się z wiekiem, z lepszym rozumieniem siebie, z pewnym dystansem. Faktycznie, niektórych spraw nie możemy cofnąć. Jednak nawet jeśli tych ludzi nie ma już wśród nas, zawsze możemy się za nich modlić.

 

Dlatego nową płytę dedykowała Pani mamie?

Ta płyta jest dedykowana nie tylko mamie, ale i cioci, innym. Mamy już nie ma. Wierzę, że jest w niebie. Podobnie nie ma cioci, wujka, a im również za wiele spraw jestem wdzięczna.

 

Ma Pani troje dzieci, dziś to już dorosłe osoby. Towarzyszyły Pani w trakcie koncertów?

Oczywiście. Zresztą za chwilę z jedną z córek, Basią, wybieramy się razem na koncert. Życie z artystą na pewno do łatwych nie należy. Myślę, że nasze wspólne życie było ciekawe, ale także momentami trudne, jednak mamy ze sobą bardzo dobry kontakt. Kochamy się. 

 

Pani twórczość mocno dotyka sfery ducha. Jak to wpłynęło na dzieci?

Wiem, że wiele dobrych rzeczy zostało w nich zasiane. Jednak każdy indywidualnie ma swoją duchową drogę. Moje dzieci są ciągle w drodze. Tak jak my…

 

Kto miał wpływ na Pani duchowość?

Mój dziadek, chociaż odkryłam to bardzo późno, kiedy jego już nie było. Robił to w sposób absolutnie niewidzialny. Ja także uważam, że nie zawsze trzeba dużo na ten temat mówić, natomiast warto się o to modlić.

Na jego pogrzebie okazało się, że był ojcem duchowym dla wielu ludzi. Dla rodziny było to zaskoczeniem, nikt o tym nic nie wiedział. Dziadek nie dręczył mnie pytaniami, czy ja byłam w kościele czy nie. Wręcz przeciwnie – zostawiał mi wolność. Jego postawa bardzo głęboko zapadła mi w serce. W tym czasie wyrastałam w rodzinie, która była daleko od Pana Boga. Natomiast kiedy przyjeżdżałam do dziadków na wakacje, babcia wymagała ode mnie, bym chodziła na Msze, no i chodziłam. Dziadkowi nie podobało się takie wymuszanie. 

 

Pamięta Pani, jak dziadek się modlił?

To była emanacja, on był niezwykłym człowiekiem. Pewnego razu zwróciłam uwagę, że w kościele dziadek nigdy z nami nie stał. Szedł sam, blisko ołtarza, w skupieniu się modlił i nigdy na ten temat nic nie mówił. Ale czuliśmy, że jest z Panem Bogiem.

 

Jest Pani cały czas w biegu.

W tej chwili trwa promocja mojej najnowszej płyty „Skarb”, więc jestem zajęta bardziej niż normalnie. Poza tym równocześnie wydaję książkę dla dzieci „Przeźroczysty chłopiec”, która ukaże się we wrześniu. W związku z tym mam wiele obowiązków.

 

Książkę dla dzieci? To coś zupełnie nowego.

To książka zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców. Są w niej także moje ilustracje. Mam nadzieję, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

 

Mam wrażenie, że podobnie jest z Pani twórczością.

Niektóre z moich piosenek mają w sobie ukryte tajemnice. One nie są sprzeczne ze sobą, są harmonijne. Przykładem jest moja piosenka „Pomimo wszystko tak”. Wiele osób traktowało ją jako zwykłą piosenkę miłosną. Tak, ona jest o miłości! Ale dopiero od niedawna mówię na koncertach, jak powstała. Jest związana z Matką Teresą, z jej miłością do Pana Jezusa. I z tym, że w ciemnościach za Nim szła. Jest to jej wołanie do Pana Boga. 

 

Czym kierowała się Pani, wybierając poszczególne utwory na najnowszą płytę?

Piosenki, które znajdziemy na płycie, po prostu zapadły mi w serce, kiedy byłam nastolatką. Można powiedzieć, że powróciłam do wczesnego okresu mojego dorastania. Jest tam pieśń Ewy Demarczyk „Imię twe”, która wciąż bardzo mnie porusza. Ewa Demarczyk kształtowała mnie i wpływała na moją twórczość, podobnie jak Czesław Niemen. Była skoncentrowana na poezji, na słowie, które potrafiła w niezwykły sposób interpretować. Natomiast Niemen według mnie próbował oddać życie – to, co czuł, przeżywał, jak je pojmował. Był dla mnie wyjątkowo ważnym człowiekiem i nauczycielem śpiewu, o czym oczywiście nie wiedział. Potrafiłam zaśpiewać wszystkie jego piosenki. Na płycie usłyszymy także piosenki m.in. Okudżawy, Kelusa, Kryla.

 

Czy po latach w tych piosenkach odkryła Pani jakiś nowy sens, nowe przesłanie?

One były ze mną, nuciłam je, śpiewałam. Może ta płyta świadczy, że dorosłam do tego, by te utwory móc zaśpiewać w podziękowaniu i z miłością. Zresztą nie tylko do muzyków – do ludzi, których wtedy spotkałam na mojej drodze, a którzy dzielili się ze mną doświadczeniem, pięknem, sobą. Każdy kogoś takiego ma – kogoś, kto kształtuje jego patrzenie na świat.

 

To płyta to podsumowanie?

Tak, ale nie mojej twórczości. Odczuwam chęć podziękowania i chciałam się tym podzielić.

Życzyłabym wam i sobie, by starczyło nam czasu właśnie na wdzięczność.

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK