Papież Rodziny
nr 10 (112) październik 2016

W namiocie muszą być też odciągi napinające ściany. Wyobrażają one miłość między kobietą i mężczyzną, instytucję małżeństwa oraz współżycie małżeńskie. Bez któregokolwiek z nich namiot się zapada. Instytucja bez miłości byłaby suchą formą. 

Elżbieta Marek

Instytucja małżeństwa, czyli po co ślub

Małżeństwo można przedstawić obrazowo jako namiot. W konstrukcji musi być maszt podtrzymujący całość. Maszt symbolizuje Boga. Bez Niego nie ma prawdziwej miłości i nie może rozwijać się życie. W namiocie muszą być też odciągi napinające ściany. Wyobrażają one miłość między kobietą i mężczyzną, instytucję małżeństwa oraz współżycie małżeńskie. Bez któregokolwiek z nich namiot się zapada. Instytucja bez miłości byłaby suchą formą. Współżycie bez miłości byłoby prostytucją. Współżycie bez instytucji małżeństwa – konkubinatem.

Samo współżycie seksualne nieujęte w ramy instytucji małżeństwa nie jest małżeństwem. Ma charakter intymny, jednak kobieta i mężczyzna żyją w społeczeństwie i powinni „uczynić sprawiedliwym” swoje współżycie wobec niego. 

Instytucja małżeństwa czyni ten fakt sprawiedliwym. Ważna jest również ze względu na same osoby. To nie tylko umowna różnica między słowami: narzeczona, żona, kochanka, utrzymanka czy nałożnica. Nawet gdyby nie istniały inne osoby poza małżonkami, to o dojrzałej miłości świadczy decyzja o trwałym (do śmierci) połączeniu się.

Małżeństwo (matrimonium – stan matki) wskazuje na odpowiedzialność mężczyzny za kobietę i jej macierzyństwo. Ważne jest ze względu na dzieci, na ich poczucie tożsamości, ich miejsce w społeczności.

Bez „matrimonium” osoba we współżyciu seksualnym zostaje tym samym zepchnięta do pozycji przedmiotu. Ileż jest takich par, które uważają, że zawarcie małżeństwa nie jest im potrzebne, bo się „kochają”. W rozmowie z młodą sąsiadką powiedziałam o mężczyźnie, z którym mieszkała, „mąż”. Dziewczyna, zakłopotana nieco, sprostowała, że nie są małżeństwem, ale zapewniła, że wkrótce będą. Niedługo potem „przyszły mąż” nie chciał jej widzieć i zapłakana nie mogła dostukać się do jego mieszkania. Jak wiele jest podobnych, choć w różnych odcieniach, scenariuszy takich związków. Lepiej by było, gdyby były to scenariusze filmów, a nie życie konkretnych poranionych osób.

Wagę instytucji małżeństwa powinni rozumieć rodzice młodych ludzi. Nie mogą tłumaczyć się, że „to takie czasy”. Powinni konsekwentnie nie zgadzać się na wspólne zamieszkiwanie i współżycie przed ślubem. Jeśli się zgadzają czy przyzwalają na takie życie swoich dzieci, biorą na siebie ogromną odpowiedzialność za ich los, za ich kłopoty i nieszczęście.

Można jeszcze na koniec zapytać: „A w takim razie po co ślub kościelny?”.

Otóż człowiek religijny to nie ten, który jest zdolny do przeżyć religijnych, ale taki, który jest „sprawiedliwy względem Stwórcy”, czyli wie, że należy przede wszystkim do Boga. Mąż i żona otrzymują siebie nawzajem w darze od Niego, potrzebują Jego błogosławieństwa i obecności, by tworzyć głęboką wspólnotę miłości i życia – solidny małżeński namiot.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK