Papież Rodziny
nr 1 (91) STYCZEŃ 2015

Trzeba, aby nasze pokolenie było roztropnym budowniczym przyszłości. A roztropny budowniczy to ten, który słucha słów Chrystusa i wypełnia je (…).

Jan Paweł II

Uczył nas budować

Niespełna 10-tysięczny Pelplin przygotowywał się w 1999 roku do przyjęcia ćwierć miliona pielgrzymów na spotkanie z Janem Pawłem II. Władze niewielkiego miasteczka gorączkowo szukały pomysłów na ambitne powitanie gości. Zgłoszono m.in. uchwałę Rady Miejskiej o 50-procentowym obniżeniu podatków na okres 3 lat w zamian za odnowienie elewacji domu. Wraz z innymi ulgami budowlanymi można było tego roku oszczędzić nawet 30% wydatków na remont domu. Nie wiadomo, czy Papież o tym wiedział. W czasie homilii nawiązał jednak do budowy innego domu: chrześcijańskiego i wiecznie trwałego.

 

„Dom zbudowany na skale. Budowla życia. Jak ją wznosić, aby nie runęła pod naporem żywiołów tego świata? Jak budować ten dom, aby z «przybytku doczesnego zamieszkania» stał się «mieszkaniem od Boga, domem nie ręką ludzką uczynionym, lecz wiecznie trwałym w niebie» (jak pisze św. Paweł do Koryntian)? Dziś słyszymy odpowiedź na te zasadnicze pytania wiary: u podstaw chrześcijańskiego budowania leży słuchanie i wypełnianie słowa Chrystusa... «Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je». Jeżeli na progu trzeciego tysiąclecia pytamy o kształt czasów, które nadchodzą, to równocześnie nie możemy uniknąć pytania o fundament, jaki kładziemy pod tę budowlę – budowlę, jaką podejmą następne pokolenia. Trzeba, aby nasze pokolenie było roztropnym budowniczym przyszłości. A roztropny budowniczy to ten, który słucha słów Chrystusa i wypełnia je (…). Dziś na nas spoczywa odpowiedzialność za to, aby zostały przekazane przyszłym pokoleniom nie jako martwa litera, ale jako żywe źródło poznania prawdy o Bogu i o człowieku – źródło prawdziwej mądrości. (…) Dziś z tą samą nadzieją proszę was: wchodźcie w nowe tysiąclecie z księgą Ewangelii! Niech nie zabraknie jej w żadnym polskim domu! Czytajcie i medytujcie! Pozwólcie, by Chrystus mówił!”.

Jan Paweł II, Pelplin, 6 czerwca 1999 r.

Całość homilii: http://mateusz.pl/jp99/pp/1999/pp19990606a.htm

 

Chcemy „pełnej puli” :-)

Już 23 lata staramy się budować na skale (wówczas zawarliśmy małżeństwo). Troszczymy się, aby te słowa nie były czczym sloganem usypiającym sumienie. Wszystko, co dzieje się w naszym życiu, każdy nasz czyn, słowo, wybór, postawę odnosimy do Chrystusa i Jego Ewangelii, odnosząc w tym zwycięstwa, niekiedy zaś, no cóż… ponosząc porażki, z którymi idziemy do konfesjonału, by następnie zaczynać od nowa…Miłość – nie ta deklarowana wyłącznie słowami, uczuciowa, lecz oparta na pragnieniu, by sobie nawzajem usłużyć, pomóc, wesprzeć; postawa służby, przedkładania czyjegoś dobra i potrzeb nad własne; prawdomówność nawet wtedy, gdy to kosztuje (a czasem potrafi dużo kosztować…); przebaczenie, najlepiej szybkie, bez ociągania; wspólne, radosne spędzanie czasu, dużo szczerych, głębokich rozmów; wspólna modlitwa, regularne życie sakramentalne, stan łaski uświęcającej jako norma, a nie wyjątek, konfrontowanie swego życia z wymogami nauczania Chrystusa, regularne czytanie i rozważanie Pisma Świętego… Oto niektóre składniki naszego „przepisu” na to, aby nasz dom rzeczywiście budować na skale.Przyjęliśmy perspektywę wieczności; nie chcemy się ograniczyć do kilkudziesięciu lat wygody i dostatku w tym życiu. Chcemy „pełnej puli” :-) Dlatego postawiliśmy na Chrystusa, dlatego Jego Słowo jest dla nas najwyższym autorytetem, dlatego ku takiemu wyborowi „podprowadzamy” nasze dzieci.

Beata i Tomek Strużanowscy

 

Liczy się trwały posag

W rodzinie wielodzietnej rodzice bardzo szybko dochodzą do wniosku, że raczej nie wyposażą swoich pociech w trwałe dobra materialne, że nie zbudują każdemu z nich domu, nie kupią lśniącego nowością auta ani nie zabezpieczą ich bytu na odpowiednio opasłym koncie bankowym. Tylko że w sformułowaniu: „Dom budowany na skale” z pewnością nie chodzi o budynek, fizyczne miejsce do życia i ziemskiej egzystencji. Najlepszym „posagiem”, jakim rodzice mogą obdarować swoje dzieci, są trwałe wartości, które „nie runą pod naporem żywiołów tego świata”. Gwarantem tych wartości jest Jezus Chrystus, a poznać Go można przez czytanie Słowa Bożego, wsłuchiwanie się w nie i przeglądanie się w nim.

Nie wystarczy przeczytać fragment Pisma – trzeba pokazać, że to historia żywych ludzi, zupełnie zwyczajnych, pełnych wad i problemów. Na każdą sytuację domową, prozaiczną (niekoniecznie w rodzinie wielodzietnej) Słowo znajdzie odpowiedź i rozwiązanie. Jestem całkowicie świadoma, że żyć zgodnie z Ewangelią to iść pod prąd i pod wiatr, że to znaczy narazić swoje dziecko na odrzucenie, wyśmianie, niezrozumienie, w rezultacie na cierpienie. Będzie jednak człowiekiem prawdziwym i mądrym, silnym – nie swoją siłą – i szczęśliwym.

Dorota Jurkiewicz (mama siedmiu synów i jednej córki)

 

Proste sposoby

Dzieci muszą widzieć, że Bóg jest dla rodziców najważniejszy. Pomagają w tym proste sposoby. Przykładowo: niedziela to dzień święty i dzień odpoczynku – pierwsze miejsce zajmuje Msza święta, drugie – wspólne rodzinne zajęcie. W tym dniu bez koniecznej potrzeby nie pracujemy i nie chodzimy na zakupy. Świętujemy, czyli przeżywamy ten dzień wyjątkowo. Jeśli jedziemy na atrakcyjną wycieczkę w niedzielę, to przede wszystkim musimy zadbać o uczestnictwo we Mszy świętej. Traktujemy to jako radosny obowiązek.

Ważną rzeczą jest wspólna modlitwa rano i wieczorem. Nawet jeśli dzieci nie zawsze dobrze się zachowują, widok modlących się rodziców powinien pozostać w ich pamięci. Należy też pamiętać o modlitwie przed posiłkiem i po nim, modlitwie przed podróżą i w innych sytuacjach. Do tego dochodzą drobniejsze elementy: częsty znak krzyża, błogosławienie dzieciom, kropielnica z wodą święconą, stojący na honorowym miejscu krucyfiks, święte obrazy, „święty kąt” – przeznaczony tylko do modlitwy, szkaplerz, różaniec, lektura religijna, a także cierpliwe rozmowy na tematy religijne. Wszystko to naturalnie, bez afektacji. Jeśli coś nie wychodzi, nie można się załamywać, tylko wciąż na nowo, z żywą nadzieją budować trwały fundament naszego domu.

Joanna i Bronisław Jakubowscy

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK