Papież Rodziny
nr 5 (131) maj 2018

„Jak kiedyś Wujek zostanie papieżem, to za takie wędrówki odpustów będzie udzielał” – powiedział ktoś z „Rodzinki” w czasie wycieczki w Bieszczady... 

Paweł Zuchniewicz

Ten krzyk został im w uszach

„W tej posłudze Ludowi Bożemu Jan Paweł II był papieżem rodziny. Kiedyś sam tak powiedział, że chciałby zostać zapamiętany jako papież rodziny”.            
Ojciec Święty Franciszek, kanonizacja św. Jana Pawła II, Watykan, 27 kwietnia 2014 r.

 

 

„Jak kiedyś Wujek zostanie papieżem, to za takie wędrówki odpustów będzie udzielał” – powiedział ktoś z „Rodzinki” w czasie wycieczki w Bieszczady, gdy nocą schodzili z Chryszczatej. Była to pierwsza większa wyprawa grupy studentów skupionych wokół ks. Karola Wojtyły, a nazywających siebie „Rodzinką”.

Wyprawa ta mocno wryła się im w pamięć, wspominał ją także sam ks. Wojtyła, i to już wiele lat później, gdy został biskupem, a studenci z „Rodzinki” pozakładali prawdziwe rodziny. Ślad tego wspomnienia znajdujemy także w dziele literackim przyszłego papieża – „Przed sklepem jubilera”:

„(…) wędrowaliśmy wówczas po górach,

towarzystwo było liczne i bardzo z sobą zżyte,

bardziej chyba niż po koleżeńsku (…)”.

Gdy już zeszli w okolice Jeziorek Duszatyńskich, w leśnej ciszy rozległ się przeraźliwy głos. Coś jakby wołanie o pomoc. Kilka osób ruszyło w tamtym kierunku. „Może to człowiek woła?” – myśleli. W końcu okazało się, że to tylko wołanie sowy. Ale ten krzyk został im w uszach. W dramacie Wojtyły miał on też do odegrania swoją rolę:

Nie było wiadomo, czy woła człowiek,

czy też zawodzi spóźniony ptak.

Ten sam głos powtórzył się raz jeszcze,

wówczas chłopcy zdecydowali się odkrzyknąć.

Przez cichy uśpiony las,

przez noc bieszczadzką szedł sygnał.

Jeśli to człowiek – mógł go usłyszeć.

Jednakże tamten głos już nie odezwał się więcej”.

„Jeśli to człowiek...”. Wojtyła wiedział dobrze, że ludzie też dają sobie sygnały. Dostrzegał je, gdy rodziły się miłości w „Rodzinkowej” grupie. Widział, jak te uczucia rozwijają się i stają się coraz dojrzalsze. Pierwsi bohaterowie dramatu, Teresa i Andrzej, mieli przedstawiać obraz takiej właśnie miłości. Jej symbolem stały się obrączki kupione w sklepie jubilera. Z drugim małżeństwem występującym w dramacie było inaczej. Uczucie Anny i Stefana nie rozwinęło się. Dla nich obrączki były raczej bolesnym wyrzutem aniżeli symbolem jedności.

 

Dramat i film

W 1989 r. Brytyjczyk Michael Anderson zrealizował ekranową wersję dramatu Karola Wojtyły. W ten sposób (trudno powiedzieć, czy świadomie) odpowiedział na apel Jana Pawła II wypowiedziany dwa lata wcześniej. Podczas Mszy świętej dla małżeństw i rodzin w Szczecinie papież Paweł II mówił:

„A rodzina, która «jest pierwszą szkołą cnót społecznych, potrzebnych wszelkim społeczeństwom», jest dziś bardzo zagrożona. Wiemy to wszyscy. Jest zagrożona od zewnątrz i wewnątrz. I trzeba, by o tym zagrożeniu, o własnym losie mówili, pisali, wypowiadali się przez filmy czy środki przekazu społecznego nie tylko ci, którzy — jak twierdzą — «mają prawo do życia, do szczęścia i samorealizacji», ale także ofiary tego obwarowanego prawami egoizmu. Trzeba, by mówiły o tym zdradzone, opuszczone i porzucone żony, by mówili porzuceni mężowie. By mówiły o tym pozbawione prawdziwej miłości, ranione u początku życia w swej osobowości i skazane na duchowe kalectwo dzieci (…)”.
 

Paweł Zuchniewicz – dziennikarz, pisarz, wicedyrektor ds. wychowawczych w szkole „Żagle” Stowarzyszenia Sternik.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK