Papież Rodziny
nr 2 (116) luty 2017

Znajomy ksiądz nie lubi  odwiedzać rodzinnego domu, bo jego mama nie ma czasu z nim porozmawiać, wciąż zajęta pedantycznym sprzątaniem.

Elżbieta Marek

Ład we wnętrzu mojego domu

Lubimy dbać o porządek, estetykę własnych domów i mieszkań. Staranie to staje się niekiedy ważniejsze od poświęcenia uwagi i czasu na relacje z domownikami. Znajomy ksiądz nie lubi  odwiedzać rodzinnego domu, bo jego mama nie ma czasu z nim porozmawiać, wciąż zajęta pedantycznym sprzątaniem. Owszem, ważny jest ład wokół nas, pomaga nam funkcjonować, lepiej się czujemy. Czy równie gorliwie dbamy o ład wewnętrzny?

W chwili zawierania sakramentu małżeństwa kobieta i mężczyzna zapraszają do swojej wspólnoty Boga. Odtąd już zawsze, w każdej chwili życia, są we troje. Bóg jest z nimi tak dyskretnie, że wielu małżonków porwanych w wir obowiązków nie zauważa Jego obecności, nie prosi Go o pomoc, nie dziękuje Mu za łaski. Pan – Oblubieniec oblubieńców – pragnie być zapraszany w codzienność życia. Jeśli małżonkowie zapraszają Boga, życie małżeńskie staje się liturgią, a zwykły dzień – dniem świętym. Otwarcie na Boży plan jest małżeńskim „bardziej być, niż mieć” (co nie oznacza, żeby nie mieć rzeczy ważnych dla funkcjonowania rodziny). Panuje wówczas prawdziwy ład w osobach i pomiędzy nimi, bo jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na miejscu właściwym. Ten ład nie jest jednak ustalony raz na zawsze. Trzeba o niego wciąż zabiegać, czuwać, by inni bogowie nie zajęli miejsca Boga w życiu małżonków. Jest to wysiłek przede wszystkim duchowy, lecz wyraża się w bardzo konkretnych, niekiedy trudnych decyzjach i czynach.

Każda rodzina staje przed wyborem: albo Bóg, albo bożek. Serca ludzkie nie znoszą pustki. Serca dzisiejszych małżonków i ich dzieci, ich wspólnota to pole bitwy. Otacza ich obłędny taniec mnóstwa bogów, które krzyczą medialnym przekazem: „Służ mi, a ja dam ci prawdziwe szczęście, zadowolenie, ład!”. Nie sposób wymienić wszystkich bogów sprawiających, że życie małżeńskie staje się antyliturgią, chaosem. Bożek „prawdziwego uczucia” doprowadza do zdrad i rozwodów, bożek awansu i pracy niszczy więź małżeńską przez całkowity brak czasu dla współmałżonka i dzieci. Bożek wszelkiego rodzaju przyjemności rozkłada każdą relację i prowadzi do poczucia jałowości życia. Bożek posiadania zastępuje relacje z osobami, a bożek zdrowia i dobrej kondycji może zająć każdą wolną chwilę, koncentrując wokół własnego ego. Bożkami dzisiaj stają się również bliskie osoby – dzieci, którym poświęca się wszystko bez żadnych wymagań, rezygnując z wartości po to, aby zatrzymać je przy sobie, albo ukochany, dla którego łamie się Boże przykazania. Bożkiem jest wszystko to, od czego człowiek uzależnia swoje poczucie sensu życia, wewnętrznego pokoju i prawdziwej radości. Adorowane bożki doprowadzają do kryzysu i rozpadu małżeństwa, a w efekcie mogą doprowadzić do ostatecznego rozwodu z Bogiem.

Świadome wybranie Boga powoduje, że całe życie staje się „dniem świętym” pełnym Bożego ładu.

 

 

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK