Papież Rodziny
nr 1 (79) STYCZEŃ 2014

Męskość i kobiecość to dwa aspekty somatycznej konstytucji człowieka (…). Ujawniają one (…) nową świadomość sensu cielesności, który polega na wzajemnym wzbogacaniu się.

opracowała Dorota Krawczyk

Papież udzielił ślubu

Jan Paweł II pobłogosławił małżeństwo córki rzymskiego zamiatacza ulic

Zbliżało się Boże Narodzenie 1978 roku. Pierwsze Święta Papieża Jana Pawła II. Pewnego dnia wyglądając z okna swoich apartamentów, jak to często miał w zwyczaju, zauważył na zewnątrz dziwne poruszenie. To rzymscy zamiatacze ulic – jak wyjaśnił Ojcu Świętemu sekretarz Dziwisz – przygotowywali tradycyjną szopkę, która miała stanąć na placu Świętego Piotra. W oczach Jana Pawła II pojawił się błysk radości. „Chodźmy przyjrzeć się temu z bliska” – powiedział Papież. Jak postanowił, tak zrobił, i mimo sprzeciwów pracowników kurii już po chwili pojawił się na placu w towarzystwie kilkuosobowej asysty. Tam wśród krzątających się mężczyzn dostrzegł młodą dziewczynę, która okazała się córką jednego z zamiataczy. Po krótkiej rozmowie okazało się, że dziewczyna wkrótce wychodzi za mąż i jej wielkim marzeniem jest, żeby ślubu udzielił jej… Papież. Asysta papieska stanęła jak wryta. Cóż za pomysł?! Przecież papieże nie udzielają ślubów! No może jakiemuś księciu lub prezydentowi, ale córce zamiatacza ulic?… Ale Jan Paweł II nie widział żadnego problemu i 25 lutego 1979 roku marzenie młodej rzymianki się spełniło. Po raz pierwszy w historii papiestwa Ojciec Święty udzielił ślubu zwyczajnej, spotkanej przypadkiem na ulicy rzymskiej parze.

 

Mężczyzną i niewiastą stworzył ich

„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27). Bóg, który jest miłością, stworzył człowieka do miłości, zaszczepił w ludzkim sercu prawo miłości, owo gorące i niczym niedające się zagłuszyć pragnienie, by kochać i być kochanym. Dlatego człowiek staje się sobą najpełniej wtedy, gdy czyni z siebie dar miłości dla drugiego człowieka.

„Jako młody kapłan nauczyłem się miłować ludzką miłość” – napisał Jan Paweł II w książce „Przekroczyć próg nadziei”. – „Jeśli umiłuje się ludzką miłość, to wtedy rodzi się także żywa potrzeba zaangażowania wszystkich sił na rzecz «pięknej miłości». Bo miłość jest piękna” (s.103). To dlatego tak ochoczo spełnił marzenie młodej rzymianki. U progu swojego pontyfikatu pokazał, że jest Papieżem ludzkiej miłości, miłości między mężczyzną a kobietą, i pragnie angażować wszystkie siły, aby miłość tę ochraniać, podtrzymywać i pogłębiać.

 

„(…) dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem” (Mk 10, 7-8).

 

Małżeństwo nie jest jakimś widzimisię człowieka, nie jest jego – mniej czy bardziej udanym – pomysłem na życie. Małżeństwo ustanowił sam Bóg po to, aby przez nie realizować swój plan miłości wobec ludzi. Stworzył człowieka mężczyzną i kobietą, a to oznacza, że dopiero poprzez jedność tych dwojga – w szczególności jedność małżeńską – człowiek staje się w pełni człowiekiem, bo „nie jest dobrze, żeby człowiek był sam” (por. Rdz 2, 18). Dlatego pierwszym darem i dobrem sakramentu małżeństwa jest wspólnota. Jest to wspólnota serc i ciał we wzajemnej służbie miłości, wspólnota piękna, lecz wymagająca, podobna do tej, którą jest sam Bóg – jeden, ale w trzech Osobach. Aby małżonkowie mogli w niej wytrwać aż do śmierci, muszą zapatrzyć się w tę miłość i tę wspólnotę, którą jest On sam – Stwórca wszystkiego we wszystkich. Żono, mężu, czy jesteś darem miłości dla swojej „drugiej połowy”?

 

Z nauczania Jana Pawła II

 

Homilia z Mszy świętej dla rodzin, Szczecin, 11 VI 1987 r. mateusz.pl/jp99/pp/1987/pp19870611a.htm

 

Mężczyzną i niewiastą stworzył ich, katechezy nr VIII, IX, X (7, 14 i 21 XI 1979 r.)

 

Kobieta została utworzona „z żebra, które Jahwe Bóg wyjął mężczyźnie. Mając na uwadze ten archaiczny, metaforyczny i obrazowy sposób wyrażania myśli, możemy stwierdzić, że chodzi tu o jednorodność obojga w zakresie całego ich bytu. Przede wszystkim jednorodność odnosi się do ciała, struktury somatycznej; (…) „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta” (Rdz 2, 23). W ten sposób człowiek (mężczyzna) okazuje po raz pierwszy swą radość, a nawet wzruszenie, do czego przedtem nie miał powodu, gdyż brakowało mu istoty jemu podobnej. Radość z powodu drugiej istoty ludzkiej, drugiego „ja”, przebija ze słów człowieka (mężczyzny) wypowiedzianych na widok kobiety. Wszystko to pozwala ustalić pełny sens pierwotnej jedności. Mało tu słów, ale każde z nich jest wielkiej wagi.

 

Katecheza nr VIII, 7 XI 1979

 

Sens pierwotnej jedności człowieka w męskości i kobiecości wyraża się jako przekroczenie granicy samotności i zarazem jako potwierdzenie – w odniesieniu do obojga – tego wszystkiego, co w tej samotności konstytuuje człowieka. Samotność w opisie biblijnym wiedzie do tej jedności, którą za Soborem Watykańskim II możemy określić jako komunię osób. (…)

 

Opis stworzenia człowieka zawarty w pierwszym rozdziale stwierdza od razu i wprost, że człowiek został stworzony na obraz Boga jako mężczyzna i kobieta. Natomiast opis z drugiego rozdziału nie mówi o obrazie Boga, ale we właściwy sobie sposób pokazuje, że pełne i definitywne stworzenie człowieka (poddanego najpierw doświadczeniu pierwotnej samotności) wyraża się w powołaniu do istnienia owej komunii osób mężczyzny i kobiety. (…)

 

Męskość i kobiecość to dwa aspekty somatycznej konstytucji człowieka (…). Ujawniają one (…) nową świadomość sensu cielesności, który polega na wzajemnym wzbogacaniu się.

 

(…) Jedność, którą stanowią na gruncie tego samego człowieczeństwa mężczyzna i kobieta, stanowi podstawę tej właśnie wspólnoty, tej właśnie communio osób, do której są powołani nie tylko w sposób szczególny w małżeństwie, ale także poniekąd w całej ludzkiej egzystencji. Całokształt ludzkiej egzystencji – to, co męskie, i to, co kobiece – wnosi jakby szczególną treść, szczególną wartość.

 

Katecheza nr IX, 14 XI 1979

 

Poznanie człowieka obejmuje męskość i kobiecość, które są jakby dwoma „wcieleniami” tej samej metafizycznej samotności w obliczu Boga i świata, jakby dwoma wzajemnie się dopełniającymi sposobami „bycia ciałem” i bycia człowiekiem – dwoma dopełniającymi się wymiarami samoświadomości i samostanowienia i równocześnie jakby dwoma dopełniającymi się formami świadomości znaczenia ciała. (…) Kobiecość niejako odnajduje siebie w obliczu męskości, a męskość potwierdza się za pośrednictwem kobiecości. Właśnie osobotwórcza funkcja płci, gdyż konstytuuje ona osobę, a nie jest tylko jej właściwością, wskazuje, jak głęboko człowiek z całą swą duchową samotnością, w jedności i niepowtarzalności swej osoby, jest jako on i ona ukonstytuowany przez ciało. Obecność elementu kobiecego obok elementu męskiego jest czynnikiem wzbogacającym człowieka w perspektywie całej historii, z historią Zbawienia włącznie.

 

(…) O ile do ojca i matki człowiek przynależy z natury, na mocy faktu zrodzenia, to natomiast z żoną (z mężem) łączy się na zasadzie wyboru. (…) Pierwszy mężczyzna i pierwsza kobieta stworzeni na obraz Boży, także o ile stanowią autentyczną wspólnotę osób, mają być początkiem i wzorem dla wszystkich mężczyzn i kobiet, którzy kiedykolwiek łączyć się będą tak ściśle ze sobą aż do bycia „jednym ciałem”. Ciało, które jako męskie i kobiece od początku pomaga obojgu (…) odnaleźć się we wspólnocie osób, konstytuuje w sposób szczególny ich jedność, gdy stają się mężem i żoną.

 

(…) Więź małżeńska jest owocem wyboru, angażuje człowieka wewnętrznie, angażuje jego świadomość, jego wolność, jest wielką, ważną, głęboką decyzją i tworzy taką wspólnotę między dwojgiem ludzi – mężczyzną i kobietą – którą, wiemy, że nazywa się małżeństwem.

 

Katecheza nr X, 21 XI 1979

 

Fragmenty pochodzą z książki „Jan Paweł II o małżeństwie i rodzinie”, IW PAX 1982.

 

Ewentualnie cytaty do ramki:

 

Bóg jest miłością i w samym sobie przeżywa tajemnicę osobowej komunii miłości. Stwarzając człowieka na swój obraz i nieustannie podtrzymując go w istnieniu, Bóg wpisuje w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie, a więc zdolność i odpowiedzialność za miłość i wspólnotę. Miłość jest zatem podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej.

„Familiaris Consortio”,11

 

Instytucja małżeństwa nie jest wynikiem jakiejś niesłusznej ingerencji społeczeństwa czy władzy, ani zewnętrznym narzuceniem jakiejś formy, ale stanowi wewnętrzny wymóg przymierza miłości małżeńskiej, które potwierdza się publicznie jako jedyne i wyłączne, dla dochowania w ten sposób pełnej wierności wobec zamysłu Boga Stwórcy. Wierność ta, daleka od krępowania wolności osoby, zabezpiecza ją od wszelkiego subiektywizmu i relatywizmu i daje jej uczestnictwo w stwórczej Mądrości.

„Familiaris Consortio”,11

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK