Biblia
nr 2 (128) luty 2018

W niektórych przypadkach, nawet w rodzinie, nasza postawa musi być bezkompromisowa. Często jest się wówczas odrzuconym, czasem atakowanym, lecz nie wolno się ugiąć. Można zachować milczenie, ale nie można odpowiadać złem na zło.  

Mieczysław Guzewicz

Nie strzelaj focha

Słowa mogą zabijać, wroga cisza również! Jak opanować źródła jadu, które w nas tkwią?

 

 

Słowo Boże zawiera podpowiedzi również na temat właściwego posługiwania się mową. Jednym z najważniejszych tekstów jest List św. Jakuba, w którym autor pisze: „Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!” (Jk 3, 8-10).

 

On mnie rani

Czytając te słowa, próbuję sobie wyobrazić, jak by one brzmiały na żywo, bezpośrednio wypowiadane przez Apostoła Jakuba, rybaka, przedstawiciela kultury, w której nie żałowano emocji w wypowiedziach. Jestem pewny, że dudniłyby jak gromy, pełne napięcia i emocji. Szczególnie wyrażenie ostatnie: „Tak być nie może!”.

Zestawienie słów jest szczególne. Jako małżonkowie i rodzice powinniśmy je często kontemplować i konfrontować z własnym doświadczeniem posługiwania się mową.

Może regularnie chodzimy do kościoła na Mszę niedzielną, w czasie której wypowiadamy formuły modlitewne? Być może, też w ciągu dnia odmawiamy swoje ulubione modlitwy? Jednocześnie w czasie kłótni, sporów małżeńskich i wzburzenia po złym zachowaniu dziecka wykrzykujemy słowa bardzo złe, raniące, często wulgaryzmy. Pracując z małżeństwami, nierzadko słyszę takie smutne relacje: „Proszę pana, chodzimy regularnie do kościoła, należymy do wspólnoty, ale kiedy ma miejsce jakaś kłótnia, on wypowiada takie straszne słowa…”. Tekst św. Jakuba jest z jednej strony „instrukcją obsługi języka”, a z drugiej zbiorem najważniejszych zasad.

 

Wyczuj chwilę!

Sięgnijmy do Księgi Mądrości Syracha. „Bywa upomnienie, ale nie w porę, niejeden milczy, a jednak jest mądry. O ileż lepiej jest upomnieć, niż trwać w gniewie. Kto uznaje swój błąd, ustrzeże się szkody (…). Jeden milczy, bo nie wie, co odpowiedzieć, a drugi milczy, gdyż umie czekać na stosowną chwilę (…). Kto w mówieniu miarę przebiera, odrazę budzić będzie, a ten, co na wszystko sobie pozwala, popadnie w nienawiść” (Syr 20, 1-3.6.8). W części pierwszej czytamy, że trzeba się odezwać – szczególnie wtedy, gdy nasze słowa niosą upomnienie. To szczególnie ważne w relacjach małżeńskich i rodzicielskich. Mądra jest również podpowiedź, że trwanie w gniewie, „strzelanie focha” bez mówienia, co mi się nie spodobało, czym zostałem zraniony, to postawa niewłaściwa. Jest tu też mowa o przyjmowaniu upomnień, co wcale nie jest łatwe.

W drugiej części przywołanego fragmentu znajdujemy zachętę do roztropności w wypowiadaniu się i do powściągliwości. Myślę, że mamy takie doświadczenia i znamy takie osoby, o których możemy powiedzieć, że za wiele nie mówią, ale gdy się już odezwą, to ma to szczególną wartość.

Wymownie brzmią tu słowa: „Mów zwięźle, w niewielu słowach zamknij wiele treści, okaż, że jesteś taki, który coś wie, a zarazem umie milczeć. Nie wywyższaj się między dostojnikami, a gdy inny mówi, wiele nie gadaj!” (Syr 32, 8-9).

 

Nie dolewaj złości

Bardzo intrygujące w odniesieniu do tematu naszych rozważań jest postępowanie żony Hioba. Wiemy o skali dramatu, jakiego doznali małżonkowie. Utracili wszystkie dziesięcioro dzieci i stracili cały majątek. Na dodatek główny bohater wpadł w ciężką, bolesną, upokarzającą chorobę trądu. W takiej sytuacji obolała żona mówi: „Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj!” (Hi 2, 9). Pogrążony w swoim cierpieniu mąż odpowiada: „«Mówisz jak kobieta szalona. Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?» W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył swymi ustami” (Hi 2, 10). Jest to bez wątpienia przykład sprzeczki małżeńskiej, ale prowadzonej w bardzo dramatycznych okolicznościach. Codziennie zdarza nam się wypowiadać wiele niepotrzebnych słów. Nie zastanawiamy się wówczas, że do cierpienia wynikającego z zaistniałej, często niezależnej od nas sytuacji dodajemy kolejne zranienia poprzez wypowiadane słowa. Punktem wyjścia w opanowaniu niepotrzebnych stwierdzeń jest postawa pokory, zawarta w niezwykłych słowach naszego bohatera: przyjmujmy zło, podobnie jak dobro, bo nic się nie dzieje bez obecności Boga w naszych doświadczeniach.

 

Bez słów, ale z sercem

Nieco dalej w przywołanym tekście czytamy, że do chorego Hioba przychodzą jego najbliżsi przyjaciele. „Porozumieli się, by przyjść, boleć nad nim i pocieszać go. Skoro jednak spojrzeli z daleka, nie mogli go poznać. Podnieśli swój głos i zapłakali. Każdy z nich rozdarł swe szaty i rzucał proch w górę na głowę. Siedzieli z nim na ziemi siedem dni i siedem nocy, nikt nie wyrzekł słowa, bo widzieli ogrom jego bólu” (Hi 2, 11-13). 

Są tu zawarte ważne podpowiedzi do wyrobienia sobie właściwej postawy wobec cierpienia kogoś bliskiego: trzeba się porozumieć, przyjść, współczująco zapłakać, w jakiejś formie pokutować, ale nade wszystko milczeć. Często po otrzymaniu informacji o niedobrym stanie kogoś z rodziny, dramacie wynikającym z utraty zdrowia, stracie pracy, bankructwie, chorobie dziecka, pobycie w szpitalu mówimy: „Po co ja tam pójdę, jak pomogę, o czym będę z nim rozmawiał?”. Są to pytania zupełnie niepotrzebne. Trzeba iść, bo w cierpieniu bardzo bolesne jest poczucie samotności.

Często pisze o tym w swoim Dzienniczku św. Faustyna. Chory bardzo potrzebuje obecności drugiej osoby, która może być zupełnie milczącą obecnością. Wzorem takiej obecności jest przebywanie Maryi na Golgocie blisko umierającego Syna.

 

Milczące zwycięstwo

Szczególną formą milczenia jest zachowanie Jezusa podczas przesłuchania: „Piłat ponownie Go zapytał: «Nic nie odpowiadasz? Zważ, o jakie rzeczy Cię oskarżają». Lecz Jezus nic już nie odpowiedział, tak że Piłat się dziwił” (Mk 15, 4-5). Bez wątpienia jednym z powodów spisku ze strony starszyzny żydowskiej, który doprowadził do skazania Mesjasza, była odwaga w mówieniu prawdy. Postawa Nazarejczyka była bardzo niewygodna. Demaskował, wzbudzał mocne wyrzuty sumienia, stawiał przed koniecznością rezygnacji z wygodnych przywilejów. Ze swoją nauką i odważną postawą docierał raczej do prostych ludzi. Miał pełne poczucie grożącego Mu niebezpieczeństwa, ale się nie ugiął.

W niektórych przypadkach, nawet w rodzinie, nasza postawa musi być bezkompromisowa. Często jest się wówczas odrzuconym, czasem atakowanym, lecz nie wolno się ugiąć. Można zachować milczenie, ale nie można odpowiadać złem na zło.  

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK