Biblia
nr 2 (104) luty 2016

Budujemy mur niewybaczenia i taplamy się w błotku swoich słabości.

Mieczysław Guzewicz

Jak przebaczyć do końca?

 Aby spełniło się cokolwiek z tego, o co Boga prosimy, musimy wybaczyć tym, którzy nas krzywdzą lub skrzywdzili. A może modlimy się słowami: „Boże, Ty mi nie wybaczaj, bo ja i tak nie wybaczę…”.

 

Przebaczenie to najważniejsza sprawa w życiu człowieka. I chodzi tu nie tylko o życie duchowe. Ktoś, kto zostanie zraniony, ale nie wybaczy, dźwiga ogromny ciężar, który przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu, a niekiedy wymaga systematycznego leczenia psychiatrycznego. Noszenie w sercu urazy zamyka nam drogę dostępu Bożej łaski, powodując konieczność samotnego zmagania się z trudnościami i przeciwnościami. 

         

A ja i tak nie wybaczę!

Spójrzmy na niezwykle logiczny układ nauczania Jezusa. Kiedy uczniowie pytają, jak najlepiej rozmawiać z Bogiem, Mistrz wypowiada Modlitwę Pańską. Zawiera ona szereg próśb. Bardzo lubię zawołanie: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Nie musimy się obawiać, że popełniamy nietakt, prosząc o dobrą pracę, bezpieczeństwo, ładny samochód, piękny dom z ogrodem, pieniądze na wymarzony urlop. Bóg chce, abyśmy mieli jak najlepsze warunki do życia. Modlitwa Pańska zawiera owo „dziś”, a więc niezwłocznie, w tej chwili, gdyż każda godzina naszego życia jest ważna.

Jednak dalej pojawia się bardzo jasno sprecyzowany warunek: aby spełniło się cokolwiek z wezwań całej modlitwy, musimy wybaczyć tym, którzy nas krzywdzą lub skrzywdzili. Niezwykle intrygujące jest to, że warunek ten Jezus powtarza dwa razy. Najpierw: „jako i my odpuszczamy”, ale zaraz potem: „Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski” (Mt 6, 14-15). A my w pewnym sensie mówimy: „Boże, Ty mi nie wybaczaj, bo ja i tak nie wybaczę…”. I często trwamy w takiej postawie: przy spowiedzi, Komunii świętej, na rekolekcjach. A więc i Bóg nam nie wybacza. Budujemy mur niewybaczenia i taplamy się w błotku swoich słabości.

 

Przycisz rozum, pogłośnij wiarę

„Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie” (Mt 18, 19). Jakże pięknie brzmi owo: „wszystkiego”. Jeszcze raz słyszymy zapewnienie, że nie powinniśmy się obawiać prosić o wsparcie i konkretne dobra. Jednak jasno wybrzmiewa tu warunek: „zgodnie”. Bez wątpienia chodzi o postawę zgody, wybaczania. Dalej bowiem odnajdujemy znany dialog Piotra z Mistrzem: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?” (Mt 18, 21-22). Piotr słyszy, że trzeba prosić „zgodnie”, ale ma pewne wątpliwości – żyje wśród normalnych ludzi, często nieżyczliwych i nieprzyjaznych. Jego pytanie jest w gruncie rzeczy pytaniem każdego z nas. Zawierają się w nim wątpliwości: „Nie zrozumieją, nie docenią, nadużyją, skompromituję się, na głowę mi wejdą”. W rozmowie tej zawiera się cała „Akademia wybaczenia”. Cyfra siedem w Biblii przynależy samemu Bogu i wyraża pełnię i doskonałość. Piotr zna symbolikę liczb, dlatego jego pytanie brzmi: „Jak można wybaczyć do końca?”. Wybaczyć siedem razy to wybaczyć bezwarunkowo, zapominając o krzywdach, wybaczać ciągle, nieustannie, zawsze, ale nade wszystko (mówimy o wybaczeniu doskonałym) kochając tego, który krzywdzi; kochając, mimo że krzywdzi. Odpowiedź Jezusa jest bardzo tajemnicza. Jeśli siódemka wyraża pełnię i doskonałość, to nie musi być powielana. Nie ma superpełni, superdoskonałości. Doskonałość jest doskonałością. W odpowiedzi Mistrza jest ukazana metoda. Jakże często mamy takie odczucia jak Piotr, ale też przekonanie, że takie wybaczenie nie jest możliwe. Jakże często to wypowiadamy: „Nigdy, nie dam rady”. Albo też pytamy: „Jak mogę wybaczyć, co zrobić, aby wybaczyć?”. Jezus odpowiada: „Siedemdziesiąt siedem!”. Co to jest? Wybaczyć z Jezusem, „po Jezusowemu”, to już nie jest „wybaczyć”. W tych odczuciach i pytaniach jest zbyt dużo racjonalności, za dużo rozumu, za mało wiary. Jezus prosi, aby trochę przyciszyć rozum, a pogłośnić wiarę, dobrze się przyjrzeć całej Jego postawie i wyraźnie dostrzec, że to już nie jest „wybaczyć”, tylko „dać się zabić”! Umierać za tego, który krzywdzi. Piotr teraz tego nie rozumiał, ale zrozumiał na Golgocie, widząc na własne oczy, na czym ma polegać Chrystusowe wybaczenie. Wcześniej Izajasz tak o tym pisał: „Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich” (Iz 53, 7). Niezwykle istotne jest tu owo milczenie: „nie otworzył ust, jak owca niema”. Zgodził się, poddał się, ale nie oprawcom, lecz woli Ojca.

 

Praktyczne zasady

Jak postąpić praktycznie, jeśli spotyka nas konkretna krzywda? Mamy mówić: „Boże, to strasznie boli, te ich słowa, ta postawa. Wiem, że muszę się przeciwstawiać, muszę nawet (jeśli to konieczne) informować o tym właściwe instytucje, ale ten ból i to upokorzenie ofiaruję za niego, za nią”. W innym miejscu Jezus mówi: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 44). Tu także jest zawarta ważna metodologia wybaczania, wyrzucania złych myśli o krzywdzącym i modlitwy za niego. A jeśli tego nie możemy robić, to najpierw modlić się, aby móc w którymś momencie rozpocząć modlitwę za krzywdziciela. Kiedy już taką łaskę otrzymamy, ma to być modlitwa wytrwała, cierpliwa, bez oczekiwania, że jego postawa się zmieni. Po pewnym czasie nasze usposobienie wobec tej osoby zacznie się zmieniać. Najpierw nie będziemy czuli do niej urazy, a następnie zaczniemy lepiej o niej myśleć, dobrze jej życzyć i w końcu zapragniemy nade wszystko jej zbawienia, nie koncentrując się na sobie.

Takie są Jezusowe wskazania. Taka jest metodologia wybaczenia i radzenia sobie z negatywnym nastawieniem do drugiej osoby. Pamiętajmy jednak, że ten, który nam podpowiada, jak postępować w najtrudniejszych sytuacjach, jednocześnie jest dla nas źródłem mocy. Zamiast mówić: „Nie mogę, nie dam rady”, prośmy Go o siłę, adorujmy, przyjmujmy w Komunii świętej i wreszcie prośmy Jego Matkę. Maryja stała pod krzyżem, gdzie byli Rzymianie i starszyzna żydowska, która doprowadziła do tej śmierci. Nie było Jej łatwo. Ale przetrwała te chwile i doskonale rozumie każdego z nas. Jeśli zupełnie nie dajesz rady, wówczas powiedz do Niej: „Maryjo, ja nie dam rady, ale Ty zrób to za mnie”. Błagaj Ją, jęcz przed Nią. Nie jest możliwe, aby nie wysłuchała!

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK