Historia nieznana
nr 11 (113) listopad 2016

Braki w wolno spływających do skarbca umówionych subsydiach cesarskich i papieskich Sobieski uzupełniał z własnej kieszeni.

Andrzej Łukasiak

Takiego ataku świat jeszcze nie oglądał

O godzinie 17.00 Sobieski nakazał szarżę generalną wszystkimi siłami jazdy. Takiego ataku świat do tej pory nie oglądał. 333 lata temu, 12 września 1683 r., 20 tys. skrzydlatych jeźdźców rozjechało pod Wiedniem zwarte szeregi tureckie.

 

„Pospołu z tym Atlasem runęła w oczach moich (…) i sama Rzeczpospolita. (…) Tak on nosił koronę, iż więcej jej przydawał blasku, niźli od niej otrzymał. Rzekłbyś, że ojczyzna i sława pospołu z nim pomarły” – pisał z wielkim bólem po śmierci Jana III Sobieskiego Andrzej Chryzostom Załuski, biskup płocki. Ostatnim wielkim akordem tego panowania i chwalebnego życia była odsiecz Wiednia w 1683 r. Niestety, okazała się ona również ostatnim wielkim zwycięstwem idącej politycznie, gospodarczo i militarnie na dno Rzeczypospolitej.

 

Potęga Porty

Już w styczniu przed Bramą Szczęścia w Adrianopolu zatknięto buńczuki sułtańskie – widomy znak, że władca z całą potęgą rusza na wojnę. W marcu armia Wielkiej Porty ruszyła do Belgradu. Z Krymu zaś na spotkanie Turków ze swymi czambułami ruszył chan. Szli też na wojnę sułtańscy lennicy z Bałkanów, oddziały Bułgarów i Greków, Wołochów i Mołdawian. Szli Arabowie, Syryjczycy, Persowie i Lewantczycy oraz przeciwnicy Habsburgów – Węgrzy. 150-tysięczna armia (największa, jaką wystawiła w XVII wieku Turcja), dowodzona przez wielkiego wezyra sułtańskiego Kara Mustafę, szła wyrwać Węgry spod panowania Habsburgów na prośbę księcia Górnych Węgier (dziś Słowacji) Imre Thökölya. Wbrew powszechnej opinii panującej dziś owa armia nie miała wcale nieść Europie islamu. W samej armii tureckiej były wszak chrześcijańskie wojska, a w państwie sułtana od czterech wieków istniały niemuzułmańskie społeczności greckie, katolickie i żydowskie. Ważne było tylko, by podbite prowincje płaciły podatki.

 

Sojusz

Rozpoczęła się loteria, na kogo uderzy potęga otomańska. Szpiedzy donosili, że tym razem idzie o habsburskie Rakuzy (Austrię), ale czy w takich okolicznościach Galicja z Krakowem byłaby bezpieczna? Zarówno w państwie Habsburgów, jak i w Rzeczypospolitej rozpoczęły się wojenne przygotowania na wielką skalę. Ruszyła też europejska dyplomacja. Cesarz Leopold I, niechętny dotychczas jakimkolwiek sojuszom militarnym z polskim królem Janem, nagle zmienił zdanie i usilnie naciskał na podpisanie porozumienia. 1 kwietnia 1683 r. zawarto wreszcie przymierze przeciwko Porcie, a jego gwarantem został papież Innocenty XI. Już pierwsze potyczki wykazały, że wobec specyfiki walki tatarskiej armia cesarska pod dowództwem dawnego rywala Sobieskiego do tronu Rzeczypospolitej, księcia Karola Lotaryńskiego, jest praktycznie bezsilna. 7 lipca po klęsce wojsk cesarskich pod Petronell i ucieczce cesarza z Wiednia do Linzu strach w Austrii zmienił się w panikę. Do królewskiej siedziby w Wilanowie raz po raz docierały dramatyczne listy cesarza. Tydzień później pierwsze oddziały tureckie przystąpiły do oblężenia pospiesznie wzmacnianych murów Wiednia bronionego, bardzo dobrze zresztą, przez generała Ernsta Rüdigera von Starhemberga. Na osobistą prośbę cesarza o pośpiech król Rzeczypospolitej naznaczył mobilizację, jakiej Polska nie pamiętała od czasów bitwy pod Grunwaldem. Braki w wolno spływających do skarbca umówionych subsydiach cesarskich i papieskich Sobieski uzupełniał z własnej kieszeni. Wkrótce pod Krakowem, tak samo zagrożonym jak Rakuzy, stanęło pod dwoma hetmanami koronnymi, wielkim Stanisławem Jabłonowskim i polnym Mikołajem Sieniawskim, ok. 27 tys. wojska, w tym 23 chorągwie husarskie, 3 chorągwie arkebuzerów, 53 chorągwie pancerne, 26 chorągwi lekkich i jedna chorągiew kozacka. Reszta to dragonia, piechota i obsługa 28 dział. Sam król Sobieski ruszył z całym dworem do Krakowa 18 lipca. Wstąpił po drodze na Jasną Górę, by prosić o zwycięstwo Królową Polski.

 

Lew Lechistanu

Po obsadzeniu Krakowa ruszyło z królem ok. 21 tysięcy wojska koronnego. 20 sierpnia 1683 r. Jan III Sobieski, zmierzając pod Wiedeń, modlił się w kościele w Piekarach Śląskich, gdzie wysłuchawszy Mszy przed obrazem Matki Bożej, prosił o zwycięstwo.

Na miejsce spotkania z Karolem Lotaryńskim w Nikolsburgu pierwsze chorągwie hetmana polnego Sieniawskiego dotarły 25 sierpnia, pokonując 321 kilometrów w ciągu 12 dni. 3 września doszło do wielkiej narady na zamku Stetteldorf , w której uczestniczyli: król Jan III, obaj hetmani koronni, generał polskiej artylerii, książę Karol Lotaryński, elektor saski Jan Jerzy III, elektor bawarski i generałowie cesarscy. Naczelne dowództwo nad wojskami sprzymierzonych, jako najbardziej doświadczony strateg i wojujący już z Turkami wódz, objął Sobieski, znający świetnie łacinę, francuski, angielski, niemiecki, włoski, turecki i odrobinę hebrajski.

Wojska sprzymierzonych liczyły łącznie 67 tys. żołnierzy (w tym 31 tys. jazdy) i 140 dział. W sobotę 11 września oddziały cesarskie dotarły na wyznaczone pozycje wzgórza Kahlenberg, a zatknięty na górze czerwony sztandar z białym krzyżem wlał otuchę w serca obrońców. Cały dzień z lasu na wzgórzach wyłaniały się coraz to kolejne oddziały cesarskie i niemieckie. Gdy pojawiły się roty husarskie, z piersi obecnych wyrwał się gromki okrzyk. Podczas przeprawy przez Dunaj Polacy byli usilnie atakowani przez Tatarów, jako jednostki najbardziej wysunięte na południe. Wreszcie jednak zdołały dotrzeć do wyznaczonego miejsca.

 

Szarża

Bitwa rozpoczęła się około 3.00 nad ranem 12 września 1683 r., gdy król Jan III nakazał trwający ponad 11 godzin ostrzał artyleryjski rozłożonych pod Wiedniem obozów tureckich i czyszczenie przedpola przez piechotę. Po Mszy porannej działania zaczepne podjęły też armia cesarska dowodzona przez księcia Lotaryńskiego na lewym skrzydle i prowadzone przez Jerzego Fryderyka von Waldecka wojska Rzeszy w centrum. Polska husaria ruszyła zaś przez Las Wiedeński i po mozolnym przemarszu zajęła pozycję na wzniesieniu Schafberg, z którego miała nastąpić decydująca szarża. Jej próbę nakazał Sobieski chorągwi porucznika Zygmunta Zbierzchowskiego. Miała ona sprawdzić, czy pagórkowaty teren pocięty parowami nie zawiera jakichś pułapek i niespodzianek. Podobną próbę wykonał hetman Sieniawski, wysyłając dwie chorągwie husarską i pancerną. Wszystkie trzy powróciwszy w połowie zaledwie składów przez ciągły ostrzał janczarów, zameldowały jednak, że szarża będzie możliwa. Widząc mrowie „skrzydlatych bestii Lwa Lechistanu” na wzgórzach, Kara Mustafa skierował przeciw nim większość swoich sił, odciążając postępujące z wielkim mozołem wojska cesarskie i Rzeszy. Kiedy uwolnione od tureckich wojsk lewe skrzydło księcia Lotaryńskiego dotarło już prawie do murów Wiednia, zamykając Turków w saku, o godzinie 17.00 Sobieski nakazał szarżę generalną wszystkimi siłami jazdy. Atak, jakiego do tej pory nie oglądał świat, trwał niespełna pół godziny. 20 tys. skrzydlatych jeźdźców tworzących zwartą pancerną masę najeżoną kopiami husarskimi rozjechało zwarte szeregi tureckich janczarów i konnych spahisów, a ocalałe resztki armii Porty rzuciły się do panicznej ucieczki.

Było już po bitwie, a król wjechał paradnie do tureckiego obozu, zajmując strojny namiot wezyra. To stamtąd napisał słynny list do papieża rozpoczynający się słowami: „Venimus, vidimus et Deus vicit” i drugi do królowej Marysieńki.

 

Cesarskie fochy

Następnego dnia zaś witany na kolanach i z płaczem radości uroczyście wjechał do Wiednia. Leopold I Habsburg może i przełknąłby tę zniewagę, gdyby nie zachowanie mieszkańców podczas powitania cesarza, którzy nie tylko nie wiwatowali na jego cześć, ale wręcz pozamykali przed nim okiennice. Rozdźwięk między władcami narastał. Stojące pod Wiedniem wojsko polskie nie dostało aprowizacji, ale dostało zakaz wjazdu do miasta. Dwa dni później na spotkaniu zwycięzców cesarz celowo obraził królewicza Jakuba Sobieskiego uczestniczącego u boku ojca w wyprawie wiedeńskiej, ignorując jego ceremonialny ukłon. Nie uchylił też kapelusza przed polskimi sztandarami. Takie zachowanie było w rzeczywistości odmową zgody na ślub Jakuba z córką cesarską i poparcia jego kandydatury na tronie Polski po śmierci Jana III, co zostało obiecane królowi jeszcze przed wyprawą wiedeńską. 89 lat później uratowany pod Wiedniem sojusznik, wraz Rosją i Prusami, uczestniczył w pierwszym rozbiorze Rzeczypospolitej.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK