Historia nieznana
nr 11(125) listopad 2017

Dlaczego zatem wszystko się zawaliło? Żeby to pojąć, należy zdać sobie sprawę z faktu, że we wrześniu 1939 r. nastąpił pomijany w historii zamach stanu.

Andrzej Łukasiak

Jeden za wszystkich

Wyjątkowo piękna pogoda i zielone liście zadumanych cmentarnych drzew przeczyły wskazywanemu przez kalendarz końcowi września. Za trumną niesioną przez czterech odzianych w czarne mundury grabarzy szła tylko jedna osoba. Była nią znana polska aktorka Mieczysława Trapszo, którą rzesze kinomanów lepiej znały jako Ćwiklińską. Tylko nieliczni wiedzieli, że należy do największej siatki szpiegowsko-dywersyjnej na świecie, że jest muszkieterem, a żegnany przez nią człowiek to twórca i szef tej organizacji, zabity na rozkaz Komendanta Głównego ZWZ i AK Stefana Grota-Roweckiego, ponieważ śmiał nie poddać się jego rozkazom.

 

Rusznice Kleeberga

Organizacja „Muszkieterzy” wywodzi się z samodzielnego przeciwpancernego oddziału dywersyjno-wywiadowczego włączonego do Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” dowodzonej przez gen. Franciszka Kleeberga – jedynego związku taktycznego, który podczas wojny obronnej nie przegrał żadnej bitwy. Pomysł na oddział wyposażony w genialnie proste i skuteczne polskie karabiny przeciwpancerne zwane dla niepoznaki Ur (że niby na eksport do Urugwaju) narodził się w głowie młodego i genialnego wynalazcy Stefana Witkowskiego – pracownika Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego zajmującego się wszelkimi formami wywiadu.

To właśnie długie lufy owych rusznic zwisające przez plecy z lewej strony prawie do kolan wierzchowców przyczyniły się do nadania 50-osobowemu oddziałowi przydomku muszkieterów.

 

„Inżynier” wynalazca

Prawdziwa legenda Witkowskiego, twórcy doskonałego silnika na różne paliwa, ślizgacza i „mogącego zastąpić elektrownie” akumulatora, a prywatnie krewnego Ignacego Jana Paderewskiego, otworzyła przed nim drzwi największych domów i salonów Europy. Ten mieszkający w Szwajcarii wynalazca, właściciel i szef firmy „Stevit” swobodnie rozmawiał z Il Duce, spotykał się z Hermannem Göringiem i lubiącym Polaków regentem Królestwa Węgier Miklósem Horthym, nie mówiąc już o polskich władzach z prezydentem Ignacym Mościckim i Naczelnym Wodzem Edwardem Śmigłym-Rydzem, a z oficerem japońskim obserwował na niemieckim poligonie próby z „latającymi bombami”. Nic więc dziwnego, że był niezwykle cenny dla polskiego wywiadu, a nawiązane wówczas kontakty z powodzeniem wykorzystywał później w konspiracji.

Jako ochotnik w sierpniu 1939 r. wrócił ze Szwajcarii, by bronić kraju przed Niemcami. Nie musiał tego robić, ponieważ niedowład stopy wykluczył go z poboru. We wrześniu walczył w oblężonej stolicy, a gdy 5 października Hitler przyjmował w Alejach Ujazdowskich defiladę zwycięstwa, Witkowski niszczył sowieckie czołgi pod Jabłoniem i bił Niemców pod Kockiem. Nie złożył jednak broni wraz innymi żołnierzami Kleeberga, tylko powróciwszy do Warszawy, pod pseudonimem „Inżynier” zaprzysiągł pierwszych 48 żołnierzy podziemia, tworząc tym razem na potrzeby konspiracji nowych „Muszkieterów”. Organizacja zajmowała się głównie pomocą dla żołnierzy i oficerów zbiegłych z niewoli. To właśnie wówczas po Warszawie jeździł słynny ambulans, klaksonem zganiając z ulic niemieckie pojazdy nawet służbowe i wojskowe, a prowadzący go personel, choć nie miał zielonego pojęcia o medycynie, na podstawie doskonale podrobionych lub prawdziwych papierów mógł wizytować wszelkie obozy i więzienia. Następnie przyszedł czas na odgrzanie i wykorzystanie przedwojennych kontaktów Witkowskiego.

 

Sukcesy

Już wkrótce 800-osobowa siatka z powodzeniem wykonywała zadania w Polsce, III Rzeszy, ZSRR, we Francji, w Szwajcarii, Hiszpanii, krajach afrykańskich i wszędzie, gdzie była potrzebna. Witkowski podróżował po Europie i wizytował urzędy w Berlinie, Paryżu i Warszawie jako wysoki funkcjonariusz SS baron August von Thierbach. „Muszkieterzy” mieli swojego człowieka w otoczeniu Hitlera, w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy, między szpiegami szefa niemieckiego wywiadu wojskowego Wilhelma Canarisa, otwierali lokale kontaktowe w proniemieckim Budapeszcie, do którego docierali kurierzy tatrzańscy. Stanowiące świetne przykrywki przedsiębiorstwa legalnie produkowały w Warszawie gazogeneratory do samochodów, żeliwne piecyki do ogrzewania mieszkań, gaśnice, w których przemycano meldunki, oraz galanterię skórzaną. Wszystkie te zakłady z jednej strony zarabiały na działalność wywiadowczą, z drugiej dawały bezpieczne zatrudnienie członkom organizacji. Niedaleko Hali Mirowskiej w Warszawie produkowano fałszywe pieniądze, a głośna wytwórnia lodu zagłuszała działającą przy ul. Dobrej 53 drukarnię. Fałszowane przez organizację papiery były tak „mocne”, że legalizowały istnienie takich asów AK jak Grot-Rowecki czy Bór-Komorowski. Bazą główną „Muszkieterów” była willa „Moja mała” w Podkowie Leśnej. Na patronkę „Muszkieterów” obrano Matkę Boską Jazłowiecką, której ryngrafy i obrazki stanowiły nie raz znak rozpoznawczy nieznających się przecież według zasad konspiracji poszczególnych członków organizacji.

 

Polskie piekło

Dlaczego zatem wszystko się zawaliło? Żeby to pojąć, należy zdać sobie sprawę z faktu, że we wrześniu 1939 r. nastąpił pomijany w historii zamach stanu. Legalnie desygnowany przez prezydenta Mościckiego na premiera rządu polskiego na emigracji Bolesław Wieniawa-Długoszowski został odsunięty od nieobjętego jeszcze stanowiska, a jego miejsce zajął Władysław Sikorski. Był jednak politykiem chwiejnym i ugodowym, a więc zdecydowanie lepszym do manipulacji dla aliantów niż ceniący ponad wszystko honor Wieniawa.

Misja Witkowskiego, powiązanego z przedwojennym rządem i Sztabem Generalnym, początkowo akceptowana przez Sikorskiego, stała się prędko niewygodna. U zarania tej niechęci stała również zmiana sojuszów Wielkiej Brytanii. Nagle okazało się, że mordercy polskich oficerów w Katyniu (o którym właśnie „Muszkieterzy” dowiedzieli się pierwsi) i najeźdźcy z 17 września zostali naszymi nowymi sojusznikami.

W październiku 1941 r. przez zieloną granicę powrócił z Węgier do Polski marszałek Śmigły-Rydz. Motorem i sprawcą jego powrotu był… Witkowski i on również wymyślił karkołomny plan zawiadomienia Londynu o pobycie w kraju Naczelnego Wodza. Skomplikowana gra wywiadów, którą „Muszkieterzy” podjęli z Canarisem i NKWD, doprowadziła do zdobycia przez przeciwników haka na organizację w postaci oskarżenia o kolaborację.

Drugą, a może pierwszą, sprawą były fundusze słane przez Londyn. Gros z nich było przeznaczone dla „Muszkieterów”, których meldunki bardzo cenił wywiad brytyjski. Nie mógł tego faktu ścierpieć Grot-Rowecki, który chory na władzę usiłował podporządkować swojemu dowództwu wszelkie organizacje niepodległościowe w kraju. Witkowski mający kontakty w gestapo wiedział, że na skutek aresztowań i zdrady przeciwnik dysponuje rozpracowaną całą strukturą ZWZ (AK). Nie chcąc więc narażać swoich głęboko zakonspirowanych agentów i kurierów, z których przecież żaden nigdy nie wpadł, Witkowski odpowiedział Grotowi stanowcze „nie”.

 

Zdrada

Grot wydał więc na niesubordynowanego Witkowskiego wyrok śmierci, potwierdzony w majestacie prawa podziemnego państwa przez pułkowników Tadeusza Bora-Komorowskiego, Kazimierza Plutę-Czachowskiego i Jana Rzepeckiego. Wyrok 18 września 1942 r. wykonała grupa egzekucyjna AK. W mieszkaniu Witkowskiego podrzucono również notatki prowadzące Niemców do muszkieterów znanych AK. O swoim haniebnym postępku Rowecki poinformował Londyn prawie rok później, kłamiąc, że zanim zdążono wykonać wyrok, Witkowskiego zabili Niemcy. Ciało wykupiła od Niemców za niebagatelną sumę pół miliona złotych Mieczysława Ćwiklińska i ona jako jedyny muszkieter pożegnała swojego dowódcę.

Wiosną 1943 r. niemieckie śledztwo dopisało do tej historii swoiste postscriptum. Dotarto do dokumentów na temat zamachu przygotowywanego na Hitlera i Göringa. Miał on zostać dokonany 20 kwietnia 1943 r. w Wilczym Szańcu w Gierłoży koło Kętrzyna – wówczas kwaterze głównej wodza Rzeszy… Wszystkie wątki niemieckiego śledztwa prowadziły do „Muszkieterów” i Witkowskiego.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK