Historia nieznana
nr 1 (115) styczeń 2017

Tadeusz Kościuszko, zwany Szwedem z powodu uporu i porywczości, które cechowały także Karola XII, króla Szwecji.

Andrzej Łukasiak

Naczelny inżynier zwany Szwedem

W całych Stanach Zjednoczonych tylko Jerzy Waszyngton ma więcej pomników niż Tadeusz Kościuszko. Juliusz Verne umieścił portret Polaka w „Nautilusie”, Napoleon nazwał go bohaterem północy, Lord Byron pisał, że na dźwięk jego imienia drżą tyrani.

 

Tadeusz Kościuszko, zwany Szwedem z powodu uporu i porywczości, które cechowały także Karola XII, króla Szwecji, urodził się 4 lutego 1746 r. na Polesiu. Po ukończeniu Szkoły Rycerskiej trafił do Paryża. Król Stanisław August – znawca ludzkich charakterów – przewidział dla niego karierę... malarza. Szczęściem Kościuszce udało się zmienić kierunek nauk i zgłębić wiedzę wojskową w Akademii Wojskowej szwoleżerów gwardii królewskiej w Wersalu. Od swojego profesora Didier-Gregoire Trincano dowiedział się o nowatorskiej koncepcji fortyfikacji, całkowicie różnej od powszechnie używanej bastionowej. Po studiach nie mógł znaleźć dla siebie żadnego interesującego zajęcia: ani w okrojonej polskiej armii, ani w rodzinnym majątku, ani nawet w Paryżu. W stolicy Francji dowiedział się jednak o amerykańskiej walce o niepodległość. W te pędy ruszył więc z Hawru w trwającą dwa miesiące podróż do Ameryki.

 

Bohater Nowego Świata

Brytyjska blokada amerykańskich portów zmusiła stary, nadwyrężony szkuner do obrania dłuższej trasy przez Santo Domingo zwane dzisiaj Haiti. Statek wpadł w tropikalny huragan i roztrzaskał się na drzazgi na rafie koralowej. Kilku rozbitków, między którymi był Kościuszko, zdołało chwycić się w ostatniej chwili kawałka złamanego masztu i dodryfować do pobliskiej Martyniki. Gdy wreszcie dotarł do Filadelfii, stolicy rebeliantów, pierwsze kroki skierował do Benjamina Franklina, polityka i wielkiego umysłu epoki, nie w ciemię bitego również jeśli chodzi o technikę. W końcu był wynalazcą piorunochronu. Ten zaś poddał Polaka próbie polegającej na stworzeniu w rejonie rzeki Delaware fragmentu fortyfikacji przeciw brytyjskiej flocie. Kościuszko zaprojektował redutę z 18 działami i stanowiskami strzeleckimi, chronioną przez bastiony i fosę z rzędem zaostrzonych drewnianych pali oraz z systemem 70 zatopionych na dnie rzeki gigantycznych pułapek do niszczenia poszycia wrogich okrętów (tzw. kozłów hiszpańskich). Oczarowany prostotą i funkcjonalnością fortyfikacji Franklin bez namysłu polecił go Kongresowi. Kościuszko został zatrudniony jako inżynier w randze pułkownika.

Po błyskotliwych projektach kilku obozów wojskowych, uczestnicząc w kampanii Gatesa na pograniczu Kanady, jesienią 1777 r. stworzył cud inżynierii – fortyfikacje na Bemis Heights, wzgórzach pod miastem Saratoga. 31-letni wówczas polski inżynier potrafił wykorzystać naturalne właściwości terenu, umacniając teren szańcami i redutami, czym przyczynił się do przełomowego zwycięstwa Amerykanów w walce z Anglikami. Kolejnym mistrzostwem okazało się ufortyfikowanie rzeki Hudson, a zwieńczeniem wysiłków w Nowym Świecie był projekt West Point. Ta kluczowa twierdza była w opinii Jerzego Waszyngtona najważniejszym posterunkiem w Ameryce i w 1779 r. stała się jego w kwaterą główną, a później również za namową Kościuszki – akademią wojskową.

W uznaniu zasług 13 października 1783 r. awansowano Kościuszkę na generała brygady armii amerykańskiej. W ramach wdzięczności otrzymał też ok. 250 ha ziemi i znaczną sumę pieniędzy, którą jednak mimo nie najlepszej sytuacji finansowej przeznaczył na wykupienie wolności i kształcenie czarnoskórych mieszkańców. Był orędownikiem zgody białych kolonistów z rdzennymi mieszkańcami Ameryki, a Indianie to doceniali. Jeden z ich wodzów, Mały Żółw, jako gest przyjaźni wręczył mu tomahawk-fajkę pokoju, a Kościuszko odwzajemnił się parą pistoletów.

 

Żelazo „na wprost oprawione”

Błyskotliwy umysł inżyniera odezwał się w Kościuszce dziesięć lat później, gdy Polacy dojrzeli do insurekcji. Wielkim problemem powstańców okazał się brak ludzi i brak broni. Naczelnik wydał uniwersał o poborze: każde 5 zagród (dymów) musiało wystawić rekruta pieszego wyposażonego w karabin, pikę lub siekierę, a każde 50 dymów – jednego rekruta konnego. W miastach powstała milicja. Przybywali też ochotnicy.

Pomysł na sformowanie jednostek kosynierów powstał, gdy w ręce naczelnika wpadły opracowania wojenne jego paryskiego sekretarza Józefa Pawlikowskiego. Autor proponował, by ustanowić prawo zobowiązujące wsie do składek na broń palną oraz kucie grotów do pik i przerabianie kos gospodarskich na bojowe z żelazem „na prost oprawionem…”. Upatrując w tym szansy na szybkie i tanie zwiększenie potencjału bojowego, naczelnik wydał rozkaz sformowania pieszej formacji chłopskiej, której bronią podstawową była osadzona na sztorc kosa. Powstał też swego rodzaju regulamin walki przeznaczony dla oddziałów kosynierskich pt. „Krótka nauka o pikach i kosach” napisany przez architekta, oficera insurekcji Piotra Aignera. Okazja do sprawdzenia w boju nowego wojska nadarzyła się już w pierwszej większej bitwie pod Racławicami, którą Kościuszko wygrał dzięki pieszej szarży 320 kosynierów na rosyjskie armaty. I nawet później, gdy upadło powstanie, kosynierzy długo kroczyli jeszcze przez historię Polski.

 

60 tysięcy kos

Kosynierzy uczestniczyli w kilku bitwach powstania kościuszkowskiego, np. pod Szczekocinami. Wbrew panującej czasem opinii nie byli jednak dominującym rodzajem wojsk, a raczej formacją pomocniczą i uzupełniającą. Regularne oddziały kosynierów walczyły za to z powodzeniem w powstaniu listopadowym. Na Litwie bohaterska Emilia Plater dowodziła oddziałem partyzanckim 280 strzelców, 60 kawalerzystów oraz kilkuset chłopów – kosynierów. Województwo krakowskie wystawiło 60 tysięcy kosynierów. Bili się pod Ostrołęką, Kockiem i Kołem. Walczyli w powstaniu wielkopolskim w 1848 r., broniąc Książa i zwyciężając pod Miłosławiem.

Największe chyba zasługi kosynierzy oddali w powstaniu 1863 r. Pod Węgrowem 3 lutego 1863 r. grupa ok. 1000 kosynierów, dowodzonych przez Władysława Jabłonowskiego, przeprowadziła atak na rosyjskie armaty, przechylając szalę zwycięstwa na stronę polską. 18 marca 1863 r. w zwycięskiej bitwie pod Grochowiskami kosynierzy pod dowództwem pułkownika Dąbrowskiego rozbili dwie roty piechoty smoleńskiej. Walczyli w dziesiątkach i setkach potyczek, po wsiach i lasach całej zabranej narodowi Rzeczypospolitej. Ostatni bój formacji pod sztandarem z kosynierską dewizą „Żywią y bronią” odbył się podczas obrony Gdyni w 1939 r., przeżywając o 122 lata twórcę pierwotnej formacji – Andrzeja Tadeusza Bonawenturę Kościuszkę.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK