Reportaż
nr 4 (82) KWIECIEŃ 2014

Wszystko zaczęło się od bólu pleców. Chiara skarżyła się na niego od dłuższego czasu, ale rodzice nie spodziewali się, że może być to coś poważnego. W końcu jednak, na prośbę córki, udali się na badania.

Natalia Podosek

Oni wychowali świętą

Maria Teresa i Ruggero Badano, doświadczając bólu związanego z chorobą swojej ukochanej jedynaczki, a potem jej śmierci, otworzyli na oścież drzwi Chrystusowi, co całkowicie zmieniło perspektywę ich życia.

 

Kiedy pierwsze raz spotyka się Marię Teresę i Ruggero Badano, rodziców bł. Chiary, w zdumienie wprawia radość i energia, które wprost z nich emanują. Ma się wrażenie, że to najszczęśliwsi ludzie na świecie – gdyby się nie znało ich bolesnej historii. Pani Teresa to zadbana kobieta, która wszędzie rozsiewa uśmiech i życzliwość, a jej mąż Ruggero, bardziej skryty i mniej rozmowny, wiernie towarzyszy żonie podczas licznych podróży. Dzielą się z ludźmi doświadczeniem, jak bez względu na okoliczności otworzyć drzwi Chrystusowi, aby wszedł i swoim światłem rozświetlił każdą sytuację.

 

Cierpienie dziecka

Państwo Badano pobrali się w wieku 26 lat. On był kierowcą ciężarówki, ona po ślubie zajmowała się domem. Oboje nosili w sobie jedno gorące pragnienie: chcieli mieć dziecko, ale pomimo starań długo musieli na nie czekać. Oboje byli głęboko wierzącymi ludźmi, wymodlili córeczkę – Chiara przyszła na świat w 1971 roku.

„Nasze życie było normalne. Były przeciwności, cierpienia, które spotyka się w każdej rodzinie, ale my stopniowo, starając się żyć chwilą obecną, nauczyliśmy się patrzeć na Jezusa, na Jego największe cierpienie, na Jego opuszczenie na krzyżu” – opowiada Maria Teresa. Wiedli proste życie, z wszystkimi jego blaskami i cieniami, jednak w sercu codziennych spraw zawsze najważniejsze miejsce zajmował Bóg.

Największa próba przyszła, kiedy niespodziewanie dowiedzieli się o chorobie swojej jedynaczki. Mama Chiary do dzisiaj wspomina ten moment i walkę, jaką wtedy musiała ze sobą stoczyć. Wszystko zaczęło się od bólu pleców. Chiara skarżyła się na niego od dłuższego czasu, ale rodzice nie spodziewali się, że może być to coś poważnego. W końcu jednak, na prośbę córki, udali się na badania. Czekali w poczekalni, modląc się o jej zdrowie. Kiedy wyszedł lekarz, tylko krótko zapytał, czy są rodzicami badanej, i oznajmił, że ich córka choruje na najboleśniejszą odmianę raka kości. To, co wtedy przeżyli, mogą zrozumieć tylko rodzice. Mama Chiary opisuje to w dwóch zdaniach: „Poczułam taką gorycz w sercu, którą trudno opisać. Czułam, jakbym umierała”. Jednak w tym dramatycznym momencie nie załamali się, ale uchwycili się mocno Jezusa: „Uścisnęliśmy się mocno z Ruggero i poprosiliśmy Jezusa, aby pomógł nam powiedzieć «tak»”. Jednak w tym „tak” nie zabrakło ich wewnętrznej walki, ludzkiego zmagania z bólem, który czasami zdaje się przerastać: „Nie pamiętam, jak to powiedzieliśmy, być może szeptem, z obawą, że Jezus weźmie nas za słowo, ale mocno prosiliśmy Maryję, aby prowadziła Chiarę za rękę”.

Na pierwsze badanie na oddziale onkologii pani Teresa nie mogła jechać z córką. „Czas strasznie mi się dłużył, minuty stawały się godzinami, czekałam powrotu Chiary. Było to nie do zniesienia” – wspomina.

 

Trudne dorastanie

Przez kolejne dwa lata państwo Badano musieli towarzyszyć córce w jej chorobie, codziennie uświadamiając sobie, że ona nie należy do nich, ale do Boga. W końcu w 1990 roku Chiara przekazała mamie swój testament: „Ciao. Bądź szczęśliwa, bo ja jestem szczęśliwa” – to były jej ostatnie słowa. Miała niespełna 19 lat.

Dzisiaj mijają 24 lata od śmierci Chiary. Matka przez dwa lata musiała patrzeć na cierpienie swojej ukochanej jedynaczki, a następnie stać nad jej grobem.

„To nie jest proste. Nie możemy powiedzieć, co powinni zrobić inni, ale radzimy, aby współmałżonkowie tworzyli mocną jedność między sobą, bo również w tych momentach cierpienia oni są jedynymi osobami, które mają łaskę, aby zrozumieć, jak mają się zachować w danej chwili. Powiem jeszcze coś mocnego – powinni zaprzeć się samych siebie, żeby przechodziła przez nich tylko miłość. To jest dla dzieci wielką pomocą w przeżywaniu cierpienia. I powinni dużo się modlić, trwać w jedności z Bogiem, bo On nie odmówi im siły, przez co będą mogli do końca przynieść dzieciom nadzieję. Jeżeli dzieci widzą, że rodzice są mocni, to one też mają taką siłę. Dorastają do tego cierpienia i wtedy razem z rodzicami je przeżywają. Bo wierzą w miłość. A pierwsza miłość, której doświadczają, pochodzi właśnie od rodziców” – tłumaczy pani Teresa.

 

Jest z nami

Matka uczyła się od swojej córki miłości do innych ludzi. „Ona na palcach podchodziła do chorych. Z ogromną delikatnością traktowała swojego dziadka i babcię. Chory był zawsze dla niej na pierwszym miejscu. W nich widziała Jezusa. Kiedy wracała ze szkoły, była akurat godzina obiadu. Ale zamiast pójść na obiad, od razu szła do babci – kładła ją na wózek, czesała ją, całowała. To były gesty, które trudno wyrazić słowami, ponieważ one pochodzą z serca. W taki sam sposób, w jaki traktowała swoją babcię, opiekowała się chorymi z pobliskiego szpitala. Mówiła, że wychodzi na krótki spacer, a szła do tego szpitala, aby odwiedzić samotne osoby. Pewnego razu przyszła do mnie z brudnymi rzeczami, pytając, czy mogłabym pomóc je przeprać. W ten sposób ona też mnie uczyła, jak mam traktować chorych! I zaczęłam w ten sposób pomagać. Kiedy zaniosłam wyprane rzeczy do tej pani, ona powiedziała, że mam córkę, która nie jest z tego świata”.  

Rodzice Chiary pomimo upływu lat ciągle czują obecność córki. Nie widać w nich żalu i pretensji do Boga o to, co się wydarzyło w ich życiu. Ich córka na ślepo zaufała Bogu i oni starają się podążać jej śladem. „Ona jest zawsze z nami” – mówią.

„Kiedy odeszła, po pogrzebie poszłam znowu na jej grób, do jej kaplicy, siadłam na stopniu tej kaplicy i do tej pory tak robię. I patrzę na wielką fotografię, która tam jest. Wtedy powiedziałam: «Wiesz, Chiara, ja bym chciała dalej z tobą tak rozmawiać jak wcześniej». I w tej rozmowie ciągle jesteśmy blisko”. 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK