Reportaż
nr 10 (112) październik 2016

Dla jego żony Kasi także nie był to łatwy czas: „Wiedziałam, że mężczyźni bardzo przeżywają brak pracy, więc chciałam pomóc mężowi, aby nie czuł się z tym źle. Chciałam być dla niego wsparciem, pocieszyć go, ale nie wiedziałam, jak”.

Natalia Rakoczy

Walka o pracę

„Mężczyzna nie czuje się komfortowo, gdy to żona utrzymuje rodzinę – stwierdza Stanisław, który tę sytuację przerobił od podszewki podczas dwuletniego poszukiwania pracy. – Jednak wiedziałem, że Bóg ma swój czas, dlatego cierpliwie czekałem na Jego interwencję”.

 

 

Po 11 latach pracy w jednej firmie, gdzie zajmował się składem książek, został zwolniony. Powód? Kurczący się rynek takich usług, problemy finansowe firmy… Nie było wyjścia – trzeba było pogodzić się z tą sytuacją i odejść.

 

Gdy telefon milczy

Dla Stanisława było to o tyle trudne, że jako młody małżonek z półtorarocznym stażem planował z żoną powiększyć rodzinę. Z dnia na dzień, na gorąco znalazł inną posadę, ale tam od samego początku nie był dobrze traktowany. „Dlatego postanowiłem się zwolnić, mając jednocześnie świadomość, że przez pewien czas będziemy musieli utrzymać się z jednej pensji” – wspomina. I zaczęło się gorączkowe szukanie pracy. Ślęczenie godzinami przed komputerem i przegrzebywanie portali z ofertami, wysyłanie dziesiątek CV z nadzieją, że ktoś w końcu się odezwie, rozsiewanie wieści wśród znajomych z pytaniem, czy ktoś nie potrzebuje pracownika. „Ogłoszenia z mojej okolicy znałem już na pamięć” – stwierdza.
W końcu jedno, drugie, trzecie zaproszenie na rozmowę… I za każdym razem ta sama nadzieja, że może tym razem się uda. „Niektórzy pracodawcy wprost mówili na rozmowie, że niestety, ale szukają kogoś innego, inni obiecywali, że zadzwonią, a telefon milczał” – wspomina. Dla jego żony Kasi także nie był to łatwy czas: „Wiedziałam, że mężczyźni bardzo przeżywają brak pracy, więc chciałam pomóc mężowi, aby nie czuł się z tym źle. Chciałam być dla niego wsparciem, pocieszyć go, ale nie wiedziałam, jak”.

 

Zamiast depresji

Jednak po kilku miesiącach bolesnych rozczarowań Stanisław zaczął zastanawiać się nad całą sytuacją. Trochę wystopował. Myślał, jaki może być głębszy sens tego wszystkiego. „Zacząłem prosić Boga, aby pokazał mi, co chce we mnie zmienić przez ten fakt, że nie mam pracy. I wtedy zaczęło się przemieniać moje myślenie i stało się coś, co wielu może wydawać się absurdem. Nie tylko nie pogrążałem się w bezradności, ale coraz bardziej rosło moje poczucie własnej wartości” – wspomina. Stwierdził, że nie musi gorączkowo szukać jakiejkolwiek pracy, mając ciągle z tyłu głowy lęk o przyszłość swoją i swojej rodziny, ale że Bóg w najlepszym momencie wskaże mu odpowiednie dla niego stanowisko. I tak z pełnych niepewności rozmów kwalifikacyjnych doszedł do momentu zwrotnego, w którym idąc do swojego obecnego miejsca pracy, miał głębokie przekonanie, że tę pracę otrzyma – i tak się stało. „Było to dla mnie zaskakujące” – stwierdza.

Wiele bezrobotnych osób popada w depresję. Stanisław i Kasia przeżyli ten czas w całkiem inny sposób, ze spokojem i nadzieją, chociaż nie brakowało trudnych momentów i rozczarowań. „Najboleśniejsza była dla mnie odpowiedź odmowna z miejsca, gdzie ja pracowałam. Przeżyłam to bardzo osobiście” – mówi Kasia. „Dużą pomocą dla nas był fakt, że w międzyczasie miałem wiele dorywczych prac. Nie siedziałem bez żadnego zajęcia” – stwierdza Stanisław. Pieniędzy, o dziwo, także im nie brakowało. Pan Bóg zatroszczył się, aby mieli to, co w danym momencie było im potrzebne. „Widzieliśmy, jak Pan Bóg działa przez ludzi. Jedną z takich namacalnych sytuacji był moment, gdy przyjechali nasi znajomi i zaproponowali, że co miesiąc będą przelewać na nasze konto pewną sumę pieniędzy. Innym razem ktoś przyszedł w odwiedziny i przyniósł rzeczy, które akurat były nam potrzebne” – opowiada Kasia. „Z drugiej strony staraliśmy się mądrze gospodarować pieniędzmi. Kupowaliśmy tylko najpotrzebniejsze artykuły” – wspomina Stanisław.

 

Z czego się cieszyć?

Te dwa lata nie były czasem straconym. Stanisław przekonał się, że wbrew pozorom może to być bardzo owocny moment w życiu, zakręt, za którym wyłaniają się nowe możliwości. Zapisał się na darmowe lekcje języka angielskiego dla bezrobotnych. W przyszłej pracy ta umiejętność okazała się kluczowa. „Wielu moich kolegów nie miało takiej możliwości, a mnie ten czas został podarowany” – podkreśla.

Był to także wspaniały czas cieszenia się z ojcostwa i możliwość spędzania dni z najbliższymi. Po przyjściu na świat córeczki mógł jej towarzyszyć w odkrywaniu świata. Dodatkowo był ogromnym wsparciem dla żony, która jako świeżo upieczona mama dopiero odnajdywała się w swojej nowej roli. „Wiem, że dla mojego męża czas bez pracy był trudny, ale ja nie oddałabym go za żadne pieniądze” – wspomina Kasia. Razem cieszyli się rodzicielstwem, nasłuchiwali pierwszych odgłosów Marysi, oglądali jej uśmiechniętą buzię, w końcu poświęcili się w pełni budowaniu wzajemnej relacji i rodzinnego ciepła. „Myślę, że między innymi dzięki tej sytuacji Stasiu nie jest mężczyzną, który po powrocie z pracy żąda smacznego obiadu oraz ciepłych kapci, po czym rozsiada się w fotelu, oglądając kolejny mecz. Rozumie, że czasami bywa tak zakręcony dzień, że nawet nie zdąży się ugotować obiadu. On z tego nie robi problemu. Ciągle wspiera mnie w wychowywaniu dzieci i prowadzeniu domu” – podkreśla Kasia. „I w końcu praca, którą otrzymałem, jest dokładnie taka, o jaką prosiłem – od poniedziałku do piątku, od ósmej do szesnastej, biurowa. Pan Bóg jest bardzo konkretny w odpowiadaniu na nasze modlitwy”.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK