Wychowanie
nr 12 (90) GRUDZIEŃ 2014

O sztuce wyboru i wychowaniu szóstki dzieci mówi Ewa Rozkrut, współautorka portalu Mateusz.pl.

rozmawiają Anna i Zbyszek Pakosowie

Dzieci w Sieci

Anna i Zbigniew Pakosowie - małżeństwo od 20 lat, rodzice trójki dzieci. Doradcy rodzinni, organizatorzy warsztatów i szkoleń o tematyce rodzinnej i wychowawczej. Zaangażowani w działalność dobroczynną BogaTa Rodzina


Naucz dziecko korzystać z Internetu. Nikt nie zrobi tego za ciebie! Są dobre i złe strony, tak jak dobre i złe książki. O sztuce wyboru i wychowaniu szóstki dzieci mówi Ewa Rozkrut, współautorka portalu Mateusz.pl.

Internet to…

Ewa Rozkrut: … Sieć. Przypominam sobie czasy, gdy wkraczał do Polski, to była połowa lat 90-tych. Wtedy był to „stwór” mało znany, obecny na wyższych uczelniach i w dużym biznesie. Pojawiła się Wirtualna Polska i Mateusz.pl. Na początku korzystali z Mateusza głównie Polacy mieszkający za granicą, tam był łatwiejszy dostęp do Internetu.

 

Jak Internet zmienił dzieci i młodzież?

Ewa Rozkrut: Bardzo szybko spowodował, że młodzi ludzie zaczęli wykorzystywać Sieć do porozumiewania się z rówieśnikami (choćby w celu uzupełnienia lekcji). Teraz nie chodzą do kolegów, aby spisać zadanie domowe, tylko załatwiają to przez telefon, Facebook albo zwykły e-mail. Dzisiaj młodzi ludzie korzystają z Wikipedii lub coś „wygooglują”, zamiast pójść do biblioteki i przeczytać książkę. Jest to pójście na łatwiznę, chociaż chcę zaznaczyć, że nie jestem przeciwniczką Internetu. Należy go mądrze wykorzystać i nie tracić czasu na bezproduktywne siedzenie w wirtualnej przestrzeni.

 

Czy w Twoim domu dzieci mają dostęp do Internetu?

Ewa Rozkrut: Tak, od 1996 roku, gdy powstał Mateusz (www.mateusz.pl). Od razu wspólnie z mężem postanowiliśmy nauczyć dzieci odpowiedniego korzystania z Internetu. Mamy sześcioro dzieci i staraliśmy się je nauczyć dokonywania właściwych wyborów. Wiadomo, że przy takiej gromadzie nie da się bez przerwy pilnować i sprawdzać, jakie strony odwiedzają. Nawet jeśli w domu dzieci nie wchodzą na różne strony, ponieważ można to sprawdzić, to przecież mogą to robić u kolegów albo w innych miejscach. Dlatego lepiej stawiać na zaufanie, a to trzeba ciągle budować.

 

Czyli wychowujecie dzieci do korzystania z Internetu?

Ewa Rozkrut: Tak i z innych rzeczy również, bo przecież jest jeszcze telewizor, są koledzy i trzeba dokonywać wyborów. Z naszego punktu widzenia taka droga jest najlepsza. Nie nastawiamy się, że Internet jest zły albo gry są złe. Nie demonizujemy. Doskonale pamiętam rok 1996, wtedy Internet raczkował w Polsce, a korzystających z niego kropiono wodą święconą. Słyszałam wówczas powiedzenie, że to szatańskie dzieło. Dzisiaj takie powiedzenie wydaje się śmieszne.

 

Do jakiego stopnia można ograniczyć, a w którym momencie trzeba zaufać dziecku w sprawie Sieci?

Ewa Rozkrut: Zależy, jaki ma się kontakt z dzieckiem i czy jest ono wobec nas szczere czy zaczyna kombinować. Dorosłym wydaje się, że blokada uratuje dziecko przed wchodzeniem na niechciane strony, a przecież teraz dzieci doskonale radzą sobie z ich obchodzeniem. Rodzice powinni się czasem obudzić. My nigdy żadnych blokad nie zakładaliśmy. Ale kiedy dzieci były małe, ograniczaliśmy im czas, jaki mogły spędzić przed komputerem. Obowiązywała zasada: „Ile godzin przed komputerem, tyle na boisku”.

 

Jak korzystać z Internetu, żeby wspomagać rozwój dziecka? Czy to jest możliwe?

Ewa Rozkrut: Oczywiście. Internet ułatwia zdobywanie wiedzy i pozwala oglądać dzieła sztuki w różnych zakątkach świata. W Sieci istnieje możliwość wirtualnego zwiedzania. Dlaczego z tego nie korzystać? Słuchanie muzyki, oglądanie wartościowych filmów, tworzenie własnych stron internetowych – to wpływa na rozwój kreatywności.

 

A takie zagrożenia jak obrazkowość, dekoncentracja w realu? Jak my, jako rodzice, mamy sobie z tym radzić? Czy mamy się takich zagrożeń bać?

Ewa Rozkrut: Wydaje mi się, że należy się bać przede wszystkim tego, co uzależnia, co ogranicza umysł i myślenie. I to z pewnością może się zdarzyć w Internecie. Ale gdy ma się z dzieckiem dobry kontakt, to łatwiej ustrzec się przed tego typu zagrożeniami. W porę można interweniować. Jeśli dziecko wie, że może z nami porozmawiać o czymś, co je niepokoi albo ciekawi, to nie będzie szukało tego w Internecie. Jako rodzice odpowiadamy za dzieci, trzeba je obserwować. Jeśli za długo siedzą przed komputerem, to koniecznie trzeba się tym zainteresować. Nie można zostawić stuprocentowej wolności: „Siedź, ile chcesz, ja ci ufam”. To my odpowiadamy za nasze dzieci.

 

Co można polecić dzieciom w Internecie?

Ewa Rozkrut: Razem z mężem zaufaliśmy naszym odpowiedzialnym pełnoletnim dzieciom, które młodszemu rodzeństwu podpowiadają adresy dobrych stron.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK