Wychowanie
nr 10 (88) PAŹDZIERNIK 2014

Kiedy przyszedł na świat nasz drugi synek, okazało się, że pierworodny sam chciał uczestniczyć w rytualnych kąpielach niemowlaka, pomagał w jego pielęgnacji, zabawiał go, cieszył się z jego obecności.

Leszek Galarowicz

Drugie dziecko

Życie z dziećmi wygląda tak: nie ma czasu na nudę i spanie, a do tego ciągle zaskakują nas nowe wyzwania. To prawdziwa szkoła przetrwania, która daje wiele radości, bo nikt tak dobrze nie wychowuje rodziców jak własne dzieci. 
 

Narodziny drugiego potomka zazwyczaj nie wywołują aż tak wielkiego stresu, nie budzą emocji podobnych do tych z pierwszego porodu, ale z całą pewnością wprowadzają w życie zorganizowanej już rodziny sporo pozytywnego zamieszania. A rodzice muszą nie tylko odświeżyć swoje doświadczenia z „obsługi” pierwszego dziecka, ale zmierzyć się z nowymi, wcale nie łatwiejszymi wyzwaniami.

Kiedy w sobotni ranek jechałem do Nowego Targu, by poprowadzić zajęcia na studiach podyplomowych z logopedii, a żona w tym czasie leżała w szpitalu w oczekiwaniu na wywołanie porodu, nie wiedziałem, że wydarzenia potoczą się tak szybko.

 

Spokój

Nieopierzonych rodziców od bardziej doświadczonych posiadaczy potomstwa odróżnia widoczny na pierwszy rzut oka niepokój. Rodzic debiutant ciągle o wszystko się obawia, z wypiekami na twarzy śledzi każdy oddech swojego maleństwa, jego kichnięcie i odgłos kaszlu. Nerwowo reaguje na każdy sygnał budzący wątpliwości co do stanu jego zdrowia. Doskonale pamiętam początkowy okres po narodzinach pierworodnego, kiedy mój – a szczególnie żony – niepokój budził niemal każdy płacz synka. Dopiero z czasem uczyliśmy się, że popłakiwanie zazwyczaj nie jest czymś nadzwyczajnym, nie oznacza też, że nasze maleństwo przeżywa męki i cierpienie. Kiedy nieopierzony rodzic zamienia się w kłębek nerwów, niepewności i strachu, rodzic bardziej doświadczony (z co najmniej dwójką dzieci) ze stoickim spokojem ignoruje kwękanie dziecka, sporadyczne kichanie i kaszel, nie staje od razu na baczność przy płaczu swojego bobasa. Często dopiero przy drugim dziecku dostrzegamy prawdziwy urok rodzicielstwa, bo zamiast ciągle się o coś bać, możemy naprawdę się cieszyć.

 

Zazdrość

Jedna z największych obaw, a jednocześnie ogromne wyzwanie, które staje przed rodzicami drugiego dziecka, polega na odpowiednim przygotowaniu pociechy, która do tej pory była jedynakiem, na przyjęcie nowego członka rodziny. To wielkie wyzwanie dla samych rodziców, ale też dla dziecka, które do tej pory zawsze znajdowało się w centrum uwagi, zawsze pozostawało na pierwszym miejscu.

Szczególnie trudny był początek ciąży. Kiedy żona nieco się zaokrągliła, wiedzieliśmy, że musimy przygotować naszego pierworodnego do zmiany, która zajdzie w jego życiu. Przez pierwsze tygodnie wiadomość o braciszku działała na niego jak płachta na byka. Komunikaty o tym, że nie życzy sobie jego przyjścia na świat, były najdelikatniejszymi, które wychodziły z jego ust. Mimo obaw cały czas próbowaliśmy go oswajać z myślą, że przybędzie mu nie tyle rywal, co wspólny towarzysz zabaw, który będzie bardzo potrzebował opieki starszego brata. Pierworodny powoli przyzwyczajał się do tego faktu.

Kiedy przyszedł na świat nasz drugi synek, okazało się, że pierworodny sam chciał uczestniczyć w rytualnych kąpielach niemowlaka, pomagał w jego pielęgnacji, zabawiał go, cieszył się z jego obecności. Wprawdzie do ideału jeszcze sporo brakuje, bo pewne zachowania niemowlaka cały czas przerastają starszego synka, który nie radzi sobie z jego głośnym płaczem, ale przemiana jego zachowania przerosła nasze oczekiwania.

 

Więcej czasu

Sporym wyzwaniem dla rodziców drugiego dziecka jest roztropne gospodarowanie czasem, którego w nowej sytuacji jest mniej niż przy pierwszym dziecku. Trzeba być szczególnie wyczulonym na błąd, który popełnia wiele matek i ojców. Całą uwagę koncentrują na nowo narodzonym, zapominając, że druga pociecha także – a może przede wszystkim – w tym okresie potrzebuje zainteresowania. Jest to szczególne wyzwanie w tych rodzinach, w których mąż długo pracuje, a mama zostaje z dziećmi niemal cały dzień sama.

Drugie dziecko to też problem nowego zaplanowania życia całej rodziny. Powinniśmy przede wszystkim przystosować mieszkanie lub dom do nowego członka rodziny. Zazwyczaj wiąże się to ze wstawieniem łóżeczka do sypialni rodziców, bo niemowlę pierwsze miesiące spędza przy rodzicach, głównie przy matce karmiącej.

Ale nie wystarczą tylko dyżury rodziców przy niemowlaku, który nie daje nam w nocy pospać. Trzeba przecież położyć do spania większe dziecko, poczytać mu bajki, czasem wstać w nocy do łazienki, jeśli nie używa już pieluch. Jeśli matka karmi piersią niemowlaka, to bardziej w usypianie starszego dziecka powinien zaangażować się ojciec.

Doskonale wiadomo, że starsze dzieci lubią jeszcze spać z rodzicami, a nawet jeśli zasypiają w swoim łóżku, to w nocy lub nad ranem znajdują się w sypialni rodziców. Najtrudniejsze są pierwsze tygodnie po narodzinach, wtedy niemowlak często budzi się w nocy i głośno domaga się jedzenia. To z kolei budzi większe dziecko i zaczyna się spektakl „kto głośniej płacze”. Z czasem „nocne rozrywki” się uspokajają i dzieci mogą nie tylko same pospać w spokoju, ale też dać nieco odespać rodzicom. Czasem dopiero drugi potomek sprawia, że w pełni czujemy, co to znaczy być rodzicem. 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK