Savoir-vivre
nr 11 (77) LISTOPAD 2013

Zdejmowanie butów wzięło się z chęci nienabrudzenia u gospodarzy.

Być gościem

 

 

„Gość ma być ciszej od wiatru i niżej od trawy”, jak mawiają moi przyjaciele z Kirgistanu. Nie powinniśmy, będąc z wizytą u kogokolwiek, wprowadzać zamętu w jego świat. Gość ma przede wszystkim uszanować zwyczaje i obyczaje gospodarza, nawet jeśli wydają się mało racjonalne.

Natomiast gospodarz powinien uwzględnić specyfikę gościa i troszczyć się o niego tak, żeby ten czuł się jak najlepiej. Dlatego wizyty u innych ludzi powinny być obustronnym festiwalem uprzejmości, taktu i wyczucia sytuacji.

 

Bez butów…

Wyszykowane panie i eleganccy panowie wchodzą na przyjęcie i… zdejmują buty. Następnie paradują w rajstopach i skarpetkach, które „idealnie” pasują do sukien wizytowych i garniturów z krawatami.

Buty są częścią ubioru! Powinny być dobrze dobrane do reszty stroju i stanowić z nim jedną, zharmonizowaną całość. Jak się je zdejmuje, to burzy się cały układ stroju. To tak, jakby zdjąć spodnie albo spódnicę zaraz po przyjściu do kogoś na przyjęcie. W ostateczności, zwyczajem szkolnym, można przynieść ze sobą obuwie zmienne.

Zdejmowanie butów wzięło się z chęci nienabrudzenia u gospodarzy. Przerodziło się to, niestety, w kuriozalną plagę, która z dobrymi manierami nie ma nic wspólnego. Buty mają być oczywiście czyste – jeśli takowe będą, to porządek i czystość mieszkania gospodarzy nie zostanie zmącona przyjściem eleganckich gości.

Inaczej, oczywiście, jest w krajach muzułmańskich, gdzie zdejmowanie butów jest obowiązkowe. Przypomniała mi się tu śmieszna sytuacja, kiedy to minister jednego z ważnych państw europejskich podczas wizyty w meczecie po zdjęciu butów okazał światu dziurawe skarpetki…

 

www.leszekkazimierski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK