Wierzysz, że Bóg uzdrawia?
„Kiedy przyjechaliśmy tutaj po raz pierwszy, prawie od roku staraliśmy się o dziecko. W pewnym momencie o. Bashobora wspomniał w modlitwie o rodzicach, którzy bardzo pragną, a nie mają dziecka, i poczuliśmy, że zwraca się między innymi do nas. Jeszcze w tym samym miesiącu począł się nasz pierwszy synek, Szymon” – wspominają z uśmiechem Gosia i Krystian Osipiakowie.
Bałam się podczas ciąży
Niestety, w czwartym miesiącu dopadł ich lęk, bo ciąża okazała się zagrożona. Lekarz przestrzegł Gosię, by była ostrożna, najlepiej przeleżała miesiące dzielące ją od porodu. „Traumatyczne doświadczenie pierwszej ciąży rzutowało na kolejną. Kiedy począł się Mikołaj, czuliśmy ogromną radość, ale i strach przed powikłaniami, a nawet utratą naszego maleństwa – mówi Gosia. – Byliśmy bardzo ostrożni, ale to w żaden sposób nie zmniejszało stresu i niepokoju”.
„Na szczęście dowiedzieliśmy się o kolejnym spotkaniu z o. Johnem na stadionie. Ponieważ pierwsze było dla nas niesamowitym przeżyciem duchowym i jednocześnie namacalnym dowodem na działanie Boga, wiedzieliśmy, że nie może nas tam zabraknąć. I tym razem okazało się, że nic nie dzieje się bez przyczyny, ponieważ o. Bashobora w trakcie modlitwy zapewnił zgromadzonych, że «wszystkie dzieci, które są już poczęte, będą żyły». W naszym przypadku tak się stało – w tej ciąży nie musiałam już leżeć, a Mikołaj urodził się zdrowy i... po czasie” – opowiada z uśmiechem Gosia.
Na tegoroczne spotkanie z o. Johnem przyjechali już w komplecie, z Szymkiem i Mikołajem. Podczas modlitwy do Ducha Świętego oboje czuli mrowienie w otwartych dłoniach. „Mieliśmy wrażenie, że Duch Święty wypełnia nas, to było niesamowite przeżycie – mówi Gosia. – To, co mogliśmy zobaczyć i usłyszeć tutaj, na stadionie; te wszystkie płacze, krzyki, śmiechy, utratę przytomności, a nawet wstawanie z wózka inwalidzkiego, będące namacalnym owocem wypędzania złych duchów i modlitwy o uzdrowienie, wprawiło nas w osłupienie, ale i bardzo umocniło naszą wiarę” – dodaje.
Blokada ustąpiła
Edyta i Paweł Trzeszkowscy na swoje pierwsze spotkanie z o. Bashoborą przyjechali z synkami, Samuelem i Tymoteuszem, ale też z sercami pełnymi lęku i wątpliwości przed podjęciem decyzji o kolejnym dziecku. „W pewnym momencie, a było to podczas modlitwy o uzdrowienie, o. John powiedział, że «Pan Bóg otwiera łono niepłodnych». Mimo że fizycznie byliśmy zdolni do poczęcia dziecka, przez nasze zamknięcie na nowe życie czuliśmy się bezpłodni duchowo. Dlatego mieliśmy nieodparte wrażenie, że te słowa są skierowane właśnie do nas – wspomina Edyta. – Po rekolekcjach czułam się, jakby Pan Bóg podarował mi nowe, lepsze serce. Blokada i lęk ustąpiły miejsca radości i otwartości. Na największy cud i owoc tych rekolekcji nie musieliśmy długo czekać. Franek począł się dokładnie dwa tygodnie po pamiętnym spotkaniu na stadionie” – mówi.
W tegorocznych rekolekcjach z o. Johnem Bashoborą z Ugandy uczestniczyło ponad 35 tys. wiernych. Sporą część stanowiły rodziny z dziećmi. Przyszli tu, by zgodnie z przesłaniem hymnu spotkania „z radością wielbić Boga”. A powodów do wielbienia nie brakowało. „Może niektórzy przyszli tu z listą rzeczy, które chcą od Boga dostać; to nie jest dobra modlitwa; jesteśmy tu, żeby uwielbiać Boga – mówił o. Bashobora. – Ale kiedy nasze uwielbienie idzie w górę, zstępuje uzdrowienie, przychodzi nadprzyrodzona moc Ducha Świętego” – dodał. W końcu nie bez przyczyny tytuł tegorocznych rekolekcji „Jezus na stadionie” brzmiał: „Szczęśliwy naród, który umie wielbić Pana, będzie kroczył w świetle Twego oblicza”.
Bóg uzdrawia na stadionie
W 2017 roku rekolekcje „Jezus na stadionie” zaczęły się 1 lipca i odbyły się po raz trzeci na Stadionie Narodowym w Warszawie. Wzięło w nich udział 35 tys. osób. Hasłem rekolekcji był fragment Psalmu 89: „Szczęśliwy naród, który umie wielbić Pana, będzie kroczył w świetle Twego oblicza”. Prowadził je o. John Baptist Bashobora (urodzony 5 grudnia 1946 r.), ugandyjski kapłan, charyzmatyk, doktor teologii duchowości i psycholog.