Widzieć Opatrzność
Gdy ośmioletni Sebastian zginął w wypadku, jego szesnastoletni brat zadał w dniu pogrzebu pytanie: „Mamo, wiem, że on był przygotowany na pójście do Pana Boga, ale czy my umiemy być lepsi przez ten wypadek? Bo on chce się stamtąd nami cieszyć...”. Tym prostym dziecięcym spostrzeżeniem odwrócił uwagę starszych od patrzenia na tę sytuację przez pryzmat nieszczęścia. Usłyszeli Boże pytanie. Bo Opatrzność Boża to patrzenie w przyszłość, która jest lepsza od tego, co teraz przeżywamy. Pan Bóg nie chce, aby człowiek zatrzymał się na zdarzeniu.
W książce „Drogi Opatrzności” ks. Tadeusz Fedorowicz (zmarł w czerwcu 2002 r. w Laskach pod Warszawą) podjął próbę pokazania, w jaki sposób Pan Bóg prowadzi nas przez życie. Są to czasem wspaniałe natchnienia w chwili zetknięcia ze złem. Na pewno Bóg nie zamierzył żadnej wojny, na pewno nie „zaplanował” wywożenia przez Sowietów polskiej ludności na tereny Kazachstanu. Ale właśnie Bóg dał księdzu siłę, aby wsiąść do wagonu ze swymi parafianami i posługiwać im duchowo w czasie zsyłki.
Jak odkryć Opatrzność? Przeżywamy wiele sytuacji. Człowiek, który chce patrzeć oczyma Boga, stawia zawsze pytanie: „Jak mogę w tych okolicznościach stać się piękniejszy?”. Bóg dokładnie wie, że w każdych okolicznościach mogę wzrastać, On ma w sercu konkretną wizję mojej drogi do zbawienia, a więc Jego właśnie trzeba pytać o drogę do szczęścia. Nie ma takich sytuacji, z których nie może wyniknąć dobro.
Na pewno trzeba się modlić za ludzi, którzy narzekają. Oni nie widzą Bożego prowadzenia, a nawet przeciwnie, chcieliby Stwórcy narzucić swoją wizję świata. Takim ludziom wydaje się, że lepiej od Boga wiedzą, co dla nich jest dobre. Słuchajmy i obserwujmy wyraźnie. Czasem czyjaś uwaga, wydawałoby się przypadkowa, pomaga nam otworzyć oczy, by widzieć jak Bóg.
Co jeszcze robić? Człowiek otoczony Miłością Boga jest jednocześnie przez tę Miłość posłany. Nie zatrzymuje jej dla siebie. Człowiek sam się wzbogaca, gdy się dzieli. Czasem opowiada o tym, co odkrył, czasem podsuwa komuś temat do myślenia, a czasem nic nie musi mówić, bo widać, że wie, po co żyje. Lista osób, którym pomogliśmy odkryć Bożą troskę o każdego człowieka, mogłaby każdego dnia stawać się dłuższa. Można zacząć od uśmiechu, od uszanowania kogoś, kto jest punktualny, podziękowania za każdą pomoc, radę, uwagę.
A czasem po prostu trzeba zatrzymać się przed Najświętszym Sakramentem na adoracji, aby posłuchać, dać szansę Panu Bogu, by mógł nam coś po swojemu wytłumaczyć...