… „katolicki bełkot”
Ewie Chodakowskiej, znanej trenerce fitnesss, zarzucono na Facebooku…
… „katolicki bełkot”
Przed świętami Zmartwychwstania Pańskiego znana polska trenerka fitness Ewa Chodakowska na swoim fanpage’u przywołała słowa Jana Pawła II, aby nie zapomnieć o tym, co w tych Świętach najważniejsze: „Życzę wam wszystkim, drodzy bracia i siostry, byście przeżywali to Triduum sacrum, czwartek, piątek, Wielką Sobotę, wigilię paschalną, a potem Wielkanoc, coraz głębiej. Przeżywali, ale także dawali świadectwo. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”. To nie był chwilowy świąteczny „zryw nawróceniowy”, ale jak podkreśliła w późniejszym wpisie, wyraz wiary, którą stara się żyć na co dzień, życiowego fundamentu danego przez rodziców: „Przecież moje całe dzieciństwo to studnia inspiracji (…). Wychowałam się w domu przepełnionym miłością, wzajemną troską, poczuciem bezpieczeństwa… Moja Rodzina to skarb… Wychowałam się w duchu wiary katolickiej i do dziś w niej trwam… żyję według wartości przekazywanych mi od najmłodszych lat…”.
I tych rodzinnych korzeni nie podcięła jak wiele osób, które zaistniały w świecie show biznesu, w którym od pokus łatwego, konsumpcjonistycznego życia aż się roi, a wartości odstawia się do lamusa: „Chodzę na niedzielne msze i modlę się co wieczór – próbuję dawać dobry przykład na co dzień”.
Niestety, nie wszystkim spodobało się to, że bijąca rekordy popularności trenerka fitness, ikona zdrowego stylu życia, otwarcie przyznaje się do wiary. „Co Ty, Ewka, nie wspierasz kobiet w walce o ich prawa, ale wrzucasz jakiś katolicki bełkot? Ja Ci życzę, abyś otworzyła oczy. Mogłabyś zrobić tyle dobrego dla kobiet w Polsce” – można przeczytać w jednym z komentarzy. Okazuje się więc, że znana osoba publikująca posty zgodne z chrześcijańską hierarchią wartości może zostać zaatakowana za zaściankowość i nietolerancję…
Myślę, że Ewa Chodakowska stanęła na wysokości zadania – nie udając, że nic się nie stało, jednocześnie nie „zbluzgała” autorki. Jej odpowiedzi na zarzuty i słowa przepełnione wrogością były pełne taktu. „… i nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe…” – skwitowała. W późniejszych wpisach jasno określiła swoje stanowisko – jest osobą wierzącą i nie zamierza tego ukrywać, co więcej, jest z tego dumna, czy się to komuś podoba czy nie: „Nie zrobiłam niczego, czego nie można by się było spodziewać po praktykującym katoliku… Moja postawa nie ma nic wspólnego z heroizmem… nigdy nie kryłam tego, kim jestem”. Morze komentarzy, które pojawiły się w odpowiedzi na hejt wymierzony w Chodakowską, świadczy o tym, że w Polsce jest ogrom ludzi dobrej woli niegodzących się na nietolerancję religijną i poniżanie.
Czy należy reagować? Bać się wyśmiania i schować się w swoim kokonie, nie wychylając się z wartościami, które mogą budzić sprzeciw? Wręcz przeciwnie! Chrześcijanin zawsze będzie solą w oku i znakiem, który będzie budził sprzeciw tych, którzy próbują zagłuszyć sumienie swoje i innych. Warto mieć odwagę Ewy Chodakowskiej i nie odpowiadać agresją na brak tolerancji.