Zanim kogoś zniszczysz…
Pamiętam jeszcze świat bez komputera i Internetu. Moja matka znała świat bez telewizora, a dziadek do końca życia nie miał telefonu (nawet takiego z tarczą). Co z tego wynika? Mówiąc mało odkrywczo: świat techniki nieustannie się rozwija i nikt tego nie zmieni. Chyba że ktoś nas zresetuje. A skoro technika pędzi jak latawiec, możemy tylko pędzić razem z nią i nadawać jej jak najbardziej ludzkie oblicze. I to jest zadanie dla chrześcijan.
Podziwiam tych, którzy walczą w Sieci, głoszą dobre słowa, dają świadectwa. A co najważniejsze – wytrzymują falę hejtu, która jak tsunami zmiotła już niejednego człowieka z przestrzeni publicznej. Trzeba być odpornym, przyznaję. Hejt istniał od zawsze, ale szeptany gdzieś na rynku czy u sąsiadów na pogaduchach nie zawsze wysadzał w powietrze życie całej rodziny. Bezinteresowny hejt internetowy mierzy się w tysiącach wpisów i można go odnaleźć nawet po latach. To prawdziwy nowotwór naszej epoki, który można wyciąć skalpelem prawa, ale nigdy wyleczyć. W tym numerze stajemy po stronie tych, którzy zniszczeni przez hejt nie mają siły się podnieść albo zarażeni agresją walczą z tą niszczycielską siłą jej metodami. Nie dajmy się wciągnąć w tę grę.
Czerwiec to Dzień Dziecka i Dzień Ojca. A zatem niech ojcom nie zabraknie sił i chęci do spędzania czasu ze swoimi dziećmi, a dzieci niech z entuzjazmem wybiegają myślami w stronę swych marzeń.