Trzy chleby
Ksiądz Prymas przyjechał na zimowy odpoczynek do naszego domu w Loretto pod Warszawą. Chodził na spacery do lasu i na cmentarz.
Pewnego razu przyniósł do kuchni trzy chleby i powiedział, że znalazł na zakręcie drogi. Wzięłam i mówię, że nie wierzę, że Ksiądz Prymas znalazł, ale i nie wierzę, że kupił. Przecież idąc do lasu, nie brał ze sobą pieniędzy. Każdy chleb był innego gatunku.
„Znalazłem te trzy chleby, tylko siostra nie chce mi uwierzyć. Przecież to chleb, jak można go ominąć, pozostawić na drodze i nie zabrać do domu?” – powiedział.
W duchu pomyślałam sobie: „I tak sprawdzę”.
Piekarz przyjechał za dwa dni. Zapytałam, czy to możliwe, żeby zgubił chleb na zakręcie przy kapliczce. Odpowiedział, że nie wie, ale kosze były pełne i rzeczywiście, chleb mógł wypaść.
Po wielu latach spotkałam się z księdzem Prymasem. Poznał mnie i mówi: „To jest ta siostra od chleba, która mi nie uwierzyła”. Kiedy przepraszałam, powiedział: „Ja się nie gniewałem, ale dobrze, że siostra sprawdziła i uwierzyła”.