Święty
nr 4 (130) kwiecień 2018

„Dzieci, którymi nas Bóg obdarza, są w pierwszej kolejności Jego dziećmi, nie naszymi. – mawiała. – Jeśli zechce ich na wyłączność, powinniśmy być wdzięczni, wręcz szczęśliwi, bo w ten sposób obdarza nas wielkim zaszczytem”. 

Beata Legutko

Święta sąsiadka

Eurozja Fabris Barban

(1866-1932)

 

Urodziła dziewięcioro dzieci, czworo adoptowali z mężem, pomagała potrzebującym, w domowych obowiązkach znalazła drogę do świętości. Mówią też, że jej cierpliwość i łagodność pomogły mężowi okiełznać niełatwy charakter i stworzyć ciepły dom, pełen dobroci i zrozumienia. Kim właściwie była Mama Róża?

 

 

Urodziła się w małej wiosce we Włoszech w 1866 r. Skończyła tylko dwie klasy szkoły podstawowej. Musiała pomagać rodzicom w gospodarstwie. Jej rodzice nie byli bogaczami, nawet się nie starali. Prowadzili zwyczajne, uczciwe życie. „Lepiej jest być biednym niż bogatym! – mawiała podobno dziewczynka. – Bogaty nigdy nie osiągnie pokoju serca, tylko pełnienie Bożej woli może to sprawić”.

W wieku 12 lat przyjęła Pierwszą Komunię Świętą i jak podkreślają biografowie, od tej pory starała się codziennie uczestniczyć w Eucharystii. W tamtych czasach była to postawa dość niespotykana. Zalecenie częstej Komunii świętej pojawiło się dopiero w 1905 r. decyzją papieża Piusa X.

Eurozja była pobożna i wrażliwa. Należała do Stowarzyszenia Córek Maryi i uczyła dzieci prawd wiary. Szanowano ją i w pewnym sensie podziwiano za bezinteresowność. Nie bez powodu. Nie skończyła jeszcze dwudziestu lat, kiedy zdecydowała się pomóc swojemu sąsiadowi wdowcowi w opiece nad malutkimi córeczkami. Było to dla niej trudne doświadczenie. Mężczyzna nie uchodził za spokojnego człowieka, a sąsiedzi zapewne nie szczędzili jej przykrych komentarzy i wymownych spojrzeń. „Musimy być odpowiedzialni przed Bogiem, nie przed innymi ludźmi, za nasze czyny i nasze życie – myślała sobie wtedy. – Kiedy patrzymy na Boga, nieważne jest, co mówią inni ludzie”.

W ciągu pół roku Eurozja Fabris i Carlo Barban zostali małżeństwem. Żyli razem 44 lata, a ich dom był przepełniony miłością i modlitwą. „Dzieci, którymi nas Bóg obdarza, są w pierwszej kolejności Jego dziećmi, nie naszymi. – mawiała. – Jeśli zechce ich na wyłączność, powinniśmy być wdzięczni, wręcz szczęśliwi, bo w ten sposób obdarza nas wielkim zaszczytem”. Nic dziwnego, że trzech jej synów przyjęło święcenia kapłańskie (jeden w zakonie franciszkańskim), a jedna z córek wybrała życie konsekrowane w zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia.

Po śmierci męża Eurozja wstąpiła do trzeciego zakonu franciszkańskiego. Był 1930 rok. Dwa lata później zmarła w opinii świętości. „Trzeba ukazać tę piękną postać światu, aby stała się wzorem dla współczesnych rodzin” – powie kilka lat później papież Pius XII. Ale żeby Kościół mógł się oficjalnie cieszyć ze świętości Mamy Róży, musiało upłynąć ponad 70 lat. Eurozja Fabris Barban została beatyfikowana 6 listopada 2005 r. w Vincenzy. Przykład jej życia pokazuje, że do świętości nie potrzeba doktoratów ani bogactwa – choć i tacy mogą zostać świętymi. Wystarczy tylko (albo aż) miłość Boga i ludzi.

 

 

„Przykład świętej matki byłby dziś bardzo skuteczny i opatrznościowy. W obecnych czasach powszechnego zagubienia trzeba jak nigdy przedtem takich przykładów, żeby powstrzymać szerzące się zepsucie i ocalić rodzinę, stanowiącą jedyny środek na uzdrowienie tak bardzo dziś chorego społeczeństwa”.

św. Jan Calabria

 

„Kiedy szukaliśmy patronki, zależało nam na tym, żeby znaleźć osobę, która miała dużą rodzinę i żyła heroicznie jako żona i matka” – tłumaczy jeden z założycieli Stowarzyszenia Rodzin im. bł. Mamy Róży. I faktycznie, poprzeczkę postawili sobie wysoko. Patronka dla wielu pozostaje wzorem życia rodzinnego i przykładem miłości bliźniego.

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK