Świadectwa z kanonizacji
Jan Paweł II jest nam bardzo bliski – jak ojciec.
Zofia i Roman Kowalczykowie
Pojechaliśmy na kanonizację z wieloma intencjami. W sierpniu córka będzie wychodzić za mąż, a więc chcieliśmy dla niej wyprosić potrzebne łaski. Niedawno dowiedzieliśmy się, że urodzi nam się drugi wnuk. Dziękowaliśmy i modliliśmy się za niego. Poza tym wiele osób mówiło nam o różnych swoich problemach. Te wszystkie intencje pozbieraliśmy i zawieźliśmy św. Janowi Pawłowi II. Baliśmy się tłumu, bo pierwszy raz uczestniczyliśmy w tak wielkim wydarzeniu. Widzieliśmy, jak ludzie przychodzą zmęczeni po kilkudziesięciu godzinach podróży, słabnąc w tłoku, bez wielu najpotrzebniejszych rzeczy. W tym momencie poczuliśmy, że jesteśmy potrzebni papieżowi, żeby tym ludziom pomóc, podając krzesełko czy wodę do picia, nie szukając własnej wygody. Doświadczyliśmy tego, że gdzieś między nami jest Ojciec Święty i mówi, jak mamy postępować. Widocznie byliśmy potrzebni, żeby pomóc tym ludziom, bo w miejscu, gdzie staliśmy, było niebezpiecznie z powodu napierającego tłumu. Przeżyliśmy naprawdę błogosławiony czas. Wychowywaliśmy się na nauczaniu Jana Pawła II. W czasie jego pontyfikatu rodziły się nasze dzieci. Pielgrzymowaliśmy razem z nimi, kiedy przyjeżdżał do Polski. Jest nam bardzo bliski – jak ojciec.
Dziękowałam za operację usunięcia guza mózgu mojej wnuczki.
Maria
Na kanonizację pojechałam, żeby podziękować św. Janowi Pawłowi II za jego wstawiennictwo i łaski, które wyprosił dla mnie i mojej rodziny. Dziękowałam zwłaszcza za dwie szczęśliwe operacje usunięcia guza mózgu, które przeszła moja wnuczka. Jechałam również w intencjach wielu moich przyjaciół, którzy prosili mnie o modlitwę m.in. o zdrowie, zgodę w rodzinie, nawrócenie dzieci. Modliłam się także za Podwórkowe Kółko Różańcowe Dzieci, za dzieci pochodzące z trudnych rodzin, które do niego należą. Dziękowałam też za wszystkich, dzięki którym możemy od 17 lat organizować spotkania opłatkowe dla dzieci z rodzin najuboższych. Ojciec Święty jest przewodnikiem dla mnie i mojej rodziny. Polecamy jego wstawiennictwu wszystkie swoje prośby. Wróciłam bardzo szczęśliwa, umocniona, z błogosławieństwem dla całej rodziny i wszystkich przyjaciół.
Przed kanonizacją spędziłam noc na ulicy tak jak bezdomna.
Sylwia
Od dawna bardzo chciałam pojechać do Rzymu. Nie potrafię opisać tego szczęścia, które odczułam, gdy stanęłam na placu Świętego Piotra. Stamtąd zadzwoniłam do domu, żeby podzielić się tą radością z najbliższymi. Jechałam z wieloma intencjami, które powierzałam w dziewięciodniowej nowennie przez wstawiennictwo Jana Pawła II. Szczególnie modliłam się za moich rodziców, brata i koleżankę, którzy pogubili się i odeszli od Kościoła. Miałam także w sercu całą swoją rodzinę, przyjaciół, znajomych i tych, którzy prosili mnie o modlitwę. Samo dotarcie w dniu kanonizacji na plac Świętego Piotra zostało poprzedzone wielkim wyrzeczeniem: spędzeniem całej nocy na ulicy. Nawet chwilkę się przespałam, ale poczułam się trochę jak bezdomna. Ale było warto! Mieliśmy miejsce 100 metrów od ołtarza. Widziałam Ojca Świętego Franciszka, który przewodniczył Mszy świętej kanonizacyjnej, a później przejeżdżał niedaleko nas w papamobile. To było dla mnie niesamowite przeżycie.
Jan Paweł II jest dla mnie wzorem do naśladowania. Często, gdy mam jakieś plany, próbuję coś zrealizować, powtarzam sobie jego słowa: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. I jeśli inni nie stawiają mi jakichś wymagań, to staram się sama sobie je stawiać.