Życie z pasją
nr 10 (148) październik 2019

Lekarka robiła badanie długo, bez słowa i z grobową miną (…). Wciąż jednak miałam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Parę dni później wylądowałam w szpita­lu. A tam podejście jak do zwykłego medycznego przypadku. W końcu tyle kobiet traci ciążę, czym tu się przejmować?

 

Małgorzata Remiszewska

Straciliśmy dziecko

JEGO SERCE NIE ZACZĘŁO BIĆ

To taki piękny moment w małżeń­stwie, kiedy stwierdzamy: mamy tak dużo miłości, że chcemy obdarować nią nową osobę. My pierwszy raz pod­jęliśmy taką decyzję kilka miesięcy po ślubie. Dobrą nowiną szybko podzieli­liśmy się z całą rodziną. Niestety, ser­duszko naszego pierwszego dziecka nigdy nie zaczęło bić. Nieświadoma tego, że maleństwo już dawno prze­stało się rozwijać, z radością jechałam na kolejne USG. Wyjątkowo sama, bo mąż akurat wtedy musiał zostać dłużej w pracy. Lekarka robiła badanie długo, bez słowa i z grobową miną. Wypisa­ła skierowania na kolejne badania, ale niczego się od niej nie dowiedziałam, poza tym, że nie jest dobrze. Wciąż jednak miałam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Parę dni później, po dodatkowych badaniach i wizycie na izbie przyjęć, wylądowałam w szpita­lu. A tam podejście jak do zwykłego medycznego przypadku. Badania, leki, zastrzyki i przyglądający mi się stu­denci. Mało wyczucia, taktu i troski. W końcu tyle kobiet traci ciążę, czym tu się przejmować? Zwłaszcza że to „tylko” malusieńki zarodek... Marzy­łam, żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło, żebym mogła schować się w domu i żeby nikt na mnie nie pa­trzył. To przeżycie, mimo że bolesne dla mnie i dla męża, zbliżyło nas do siebie i wiele nauczyło.

 

PO PROSTU BĄDŹCIE

Z własnego doświadczenia wiem, że rodzice po stracie często czują się samotni i opuszczeni. Dzieje się tak, bo bliscy boją się powiedzieć coś nie­stosownego i dlatego wolą ich unikać. Faktycznie, mówienie, że „Bóg tak chciał” albo pocieszanie („Jesteście młodzi, będziecie mieli kolejne dzieci”) nie pomogą; co więcej, mogą sprawić dodatkowy ból. Według mnie najlepiej być po prostu szczerym. Jeżeli nie wie­cie, co powiedzieć – nie mówcie nic. Bądźcie. Otoczcie modlitwą. Wesprzyj­cie w codziennych sprawach. Przede wszystkim jednak nie bagatelizujcie sytuacji i dajcie tym rodzicom prawo do przeżywania żałoby. Pamiętajcie też, by nie traktować mężczyzny tyl­ko jako podpory dla kobiety i tego, który teraz musi być silny. Oboje stra­cili dziecko i mimo że przeżywają to w różny sposób, oboje potrzebują wsparcia. Rodzice mają też prawo po­chować swoje dziecko bez względu na długość trwania ciąży. Jeżeli podejmą taką decyzję, ważne jest, by nie pod­ważać jej pytaniami o sens takiego pogrzebu (co niestety, dość często się zdarza). Pozytywne jest to, że powsta­je coraz więcej inicjatyw zbiorowego pochówku dzieci, których rodzice z różnych względów nie zdecydowali się sami ich pochować. Każdego roku 15 października jest obchodzony Dzień Dziecka Utraconego. Dlaczego akurat tego dnia? Ponieważ od rozpoczęcia roku dzieli go dokładnie 40 tygodni, a więc tyle, ile zazwyczaj trwa ciąża. Chciałabym, żeby w naszej rodzinie ten dzień był czasem na refleksję i roz­mowę z dziećmi o tym, że mają w nie­bie swojego sprzymierzeńca.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK