Dwugłos
nr 12 (90) GRUDZIEŃ 2014

Dobrze jest sobie uświadomić na samym początku drogi małżeńskiej czy rodzicielskiej, że jak świat długi i szeroki, nie ma ideałów! Nie ma idealnej żony, męża, rodziny czy dziecka.

Dorota Jurkiewicz

Rodzice! Damy radę

Wszyscy rozsądni i myślący rodzice pragną, by ich córka w przyszłości była mądrą spełnioną kobietą, a syn mężnym mężczyzną. Czy jest na to jakiś przepis? Nobla dla tego, kto by taki wymyślił i jeszcze gwarantował powodzenie!

 

Gdy pewnego 1 sierpnia jechałam z jednym z moich siedmiu synów na obchody kolejnej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, on, kilkunastoletni, ubrany w harcerski mundurek mężczyzna, zapytał, czy gdyby wybuchło takie powstanie, to pozwoliłabym mu pójść. Nie odpowiedziałam, ale wiem, że by poszedł. Mam nadzieję, że nigdy nie stanie przed takim wyborem, a ja nigdy nie odczuję ani dumy, ani cierpienia z takiego powodu. Pewne jest, że oba te uczucia są wpisane w rodzicielstwo.

 

Marzenia i plany

Gdy w rodzinie przychodzi na świat dziecko, rodzice, nawet jeśli się przed tym bronią i nie chcą wyobrażać sobie, jakim będzie człowiekiem, myślą, marzą, planują… Myślę, że zawsze w tych „planach” najważniejsze dla każdego taty i mamy jest szczęście dziecka, jego poczucie wartości, odszukanie własnej drogi w życiu. Jak pomóc wejść w dorosły świat temu małemu szkrabowi, który – na początku bezbronny i całkowicie od nas zależny – jest przecież nowym, odrębnym człowiekiem? Inne zadania i życiowe role czekają na córkę, inne na syna.

Chociaż wdzierające się w nasze życie „nowoczesne” ideologie próbują zatrzeć granice płciowości i ról przypisanych płciom, wszyscy rozsądni i myślący zdroworozsądkowo rodzice pragną, by ich córka w przyszłości była mądrą spełnioną kobietą, a syn mężnym mężczyzną. Czy jest na to jakiś przepis? Nobla dla tego, kto by taki wymyślił i jeszcze gwarantował powodzenie! Każda rodzina ma swoją specyfikę, tak jak każde dziecko swój charakter, cechy, które czynią je kimś niepowtarzalnym.

 

Kochać to znaczy wymagać

Wśród gąszczu niewiadomych i zmiennych w procesie wychowania jest jednak kilka pewników. Najważniejszy to rodzina. Trwała, zbudowana na miłości, zaufaniu i gotowości przebaczania. Dobrze jest sobie uświadomić na samym początku drogi małżeńskiej czy rodzicielskiej, że jak świat długi i szeroki, nie ma ideałów! Nie ma idealnej żony, męża, rodziny czy dziecka. Wszyscy popełniamy błędy, potrzebujemy pomocy, wsparcia i miłości. Wszystko to znajdziemy w Panu Bogu, tylko On z każdej naszej niemocy może wyprowadzić dobro, zagwarantować, że budując na Nim, czerpiąc siły z sakramentów, damy radę jako rodzice.

Dziecko, początkowo bezgranicznie ufające i wpatrzone w swoich rodziców, dość szybko odkryje, że oni też się mylą, błądzą, potykają się. Dobrze, by mogło też zobaczyć, że ten dorosły, który pretenduje do miana wzoru, potrafi przyznać się do błędu i przeprosić, podnieść się i wybaczyć sobie i innym. Gdy syn zobaczy ojca klęczącego przy konfesjonale, przyznającego się do błędu wobec swoich najbliższych, w niczym to nie zachwieje jego pozycji głowy domu, uczyni go tylko bardziej autentycznym i prawdziwym. Czułość, opiekuńczość i szacunek okazywany żonie, pomoc w prozaicznych czynnościach to nie jest słabość ani zniewieścienie, ale okazanie mężnego, pełnego wyrozumiałości serca. Syn to zauważy i kiedyś powieli.

Inną pewną rzeczą jest jedność rodziców i ich wspólny front. Nie zmuszajmy dzieci, by wybierały między tatą a mamą. Niech oboje mają te same metody, wspólny świat wartości i takie same wymagania. Bo kochać to znaczy wymagać! Zgodnie z możliwościami dziecka, ale trochę powyżej jego umiejętności. Doceńmy, choćby za same chęci, skarćmy, jeżeli jesteśmy pewni, że rozumie i rozróżnia, co dobre, co złe, i wybiera to drugie. To jest też tylko człowiek, ma prawo do błędu.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK