Problemy społeczne
nr 5 (83) MAJ 2014

Czy jednak lepiej, by alternatywą było odnalezienie dziecka na śmietniku? „Okna życia” to ostateczność – to jasne.

Hanna Karp

Ratujmy "okna życia"

Komitet Praw Dziecka ONZ zaapelował do Parlamentu Europejskiego o zdelegalizowanie „okien życia”. Czy Polsce grozi zamknięcie 53 takich miejsc, w których do tej pory ocalono 72 niemowlęta?

 

„Okno życia” – często słyszymy w mediach, że właśnie znaleziono w nim niemowlę. To „okno” jest niezwykłe. Otwiera się z zewnątrz, jest odpowiednio wyposażone, ogrzewane i wentylowane. Chroni noworodka przed zimnem i mrozem, a latem przed upałem, choć dziecko przebywa w nim krótko.

Gdy tylko się tam znajdzie, szybko włącza się specjalny alarm. Wtedy stróże okna – zwykle siostry zakonne – natychmiast dziecko wyjmują i uruchamiają procedury przewidziane prawem w takiej sytuacji.

– Od razu zawiadamiamy policję i pogotowie – opowiada s. Stefania ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Loretańskiej. Siostry opiekują się „oknem życia” przy ul. Kłopotowskiego w Warszawie.

Noworodek, umieszczony w inkubatorze, jest odwożony do szpitala. Tam przechodzi badania. Potem trafia do pogotowia rodzinnego. Uruchamia się procedury nadania tożsamości i procedury adopcyjne. Jeśli sąd wyda zgodę na tak zwaną preadopcję, ocalone dziecko może przebywać i żyć w otoczeniu rodziny.

Głównym organizatorem „okien życia” w naszym kraju jest Caritas. Przy klasztorach znajdują się bezpieczne miejsca do pozostawienia dzieci. Siostry zakonne dyżurują przez 24 godziny na dobę i znajdują niemowlęta w „oknach” najczęściej nocą.

Takie „okna” można spotkać w całej Europie. Najstarsze zachowane pochodzi z XII wieku. Zostało otwarte w Rzymie przy powstałym z inicjatywy papieża Innocentego III szpitalu Ducha Świętego. 

Nad „oknem życia” w Polsce i w Europie zawisły czarne chmury. Pomimo że od 2006 roku (wtedy otwarto pierwsze współczesne „okno życia” w Polsce u sióstr nazaretanek w Krakowie) do połowy 2013 roku w 53 oknach ocalono 72 niemowlęta, słyszymy, że oenzetowski Komitet Praw Dziecka będzie się domagał od Unii Europejskiej ich zamknięcia. Bo niosą… „naruszenie prawa dziecka do poznania swojej tożsamości” (?!). Informacja o zamiarach oenzetowskiego komitetu może prowadzić do delegalizacji „okien”. Padają argumenty, że adoptowane dziecko kiedyś będzie chciało poznać swoją rodzinę biologiczną. W sytuacji „okien życia” nie jest to możliwe.

Czy jednak lepiej, by alternatywą było odnalezienie dziecka na śmietniku? „Okna życia” to ostateczność – to jasne. Nikt ich nie reklamuje ani nie poleca żadnej matce. Jednak kobieta ciężarna zasługuje na wsparcie i pomoc w każdej, nawet najdramatyczniejszej sytuacji. Kościół przez stulecia prowadzi instytucje pomocowe dla kobiet. Przykładem tego jest właśnie „okno życia”.

Ks. Marian Subocz, dyrektor Caritas Polska, zwraca uwagę, że okna życia niosą matce porzucającej dziecko pewną ulgę, iż nie naraziła swojego dziecka na śmierć. 

Czy instytucje oenzetowskie okażą się na tyle bezduszne i wrogie bezbronnemu niemowlęciu, by skazywać je na śmierć w imię jego praw? Tu – do poznania własnej tożsamości? Wtedy pozostanie nam jedynie wystąpić o delegalizację Komitetu Praw Dziecka.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK