Pierwsi...
Pierwsi
W czasie spaceru sprawdzamy, ile w małej blond główce zostało z nauki znaków drogowych.
– A ten znak co oznacza? – pytam, zbliżając się do skrzyżowania.
Zosia bez cienia jakichkolwiek wątpliwości:
– To jest znak „przejście dla pierwszych”!
Ciasto
– Wyśmienite ciasto marchewkowe upiekłaś, mamusiu – pochwalił mnie Wojtek, delektując się kolejnym kawałkiem.
– Cieszę się, że ci smakuje – podziękowałam za komplement.
– Mam pomysł, jak ulepszyć recepturę!
– Tak?
– Następnym razem w ogóle nie dodawaj marchewki…
Czyja?
– Mamo, czy ja jestem twoja? – zapytała Zosia.
– Oczywiście!
– Ale na pewno ja ciągle jestem twoja? – dopytywała wyraźnie poruszona.
– Na pewno, co ci przyszło do głowy, córuś?
– Bo przed chwilą ktoś powiedział w telewizorze, że Pan Jezus mnie odkupił...
– To prawda.
– Więc czyja ja w końcu jestem?