Życie z pasją
nr 10 (136) październik 2018

Jako dziecko systematycznie uczestniczyłam wraz z siostrą i mamusią w nabożeństwach różańcowych. Zastanawiałam się, dlaczego powtarzamy „w kółko” to samo. 

Agnieszka Skrzypek

Październikowe dziesiątki

Jako dziecko systematycznie uczestniczyłam wraz z siostrą i mamusią w nabożeństwach różańcowych. Zastanawiałam się, dlaczego powtarzamy „w kółko” to samo. Odpowiedzią na moje dziecięce pytania było mądre kazanie księdza Józefa Kordasa. Uświadomił mi, że tę modlitwę można porównać do dziecięcego wołania do matki. Któraż matka (ziemska) nie jest szczęśliwa, kiedy jej dziecina powtarza „mamo, mamusiu”? Teraz, gdy sama jestem mamą, cieszę się, kiedy dzieci są ze mną. Nie muszą nawet dużo mówić, wystarczy, że spędzamy ze sobą czas.

Moje dzieci mówią różnie, czasem „mamuń, mamo” lub nawet „mamaś”. Moich rodziców denerwuje, gdy słyszą, że jestem „mamasią”, ale ja wiem, że moje dzieci mnie kochają. To nie jest brak szacunku. Bardzo zależy mi na tym, aby moje córki również pokochały modlitwę różańcową. Okazuje się, że w obecnych czasach jest to trudne do osiągnięcia. Internet, bajki, dostęp do wszelkich wygód i rozrywki odsuwa nabożeństwa w kościele na dalszy plan. Dzieci wybierają najczęściej przyjemności. Rolą rodziców jest wzbudzenie zainteresowania wartościami.

Często rodzice do domu wracają zbyt późno, aby zdążyć z dziećmi na nabożeństwo różańcowe. Modlimy się więc wieczorem przy łóżku. Zwykle najmłodsze dziecko nudzi się. Zaczyna się kłaść na pościeli lub na podłodze. Moim dzieciom tłumaczę wówczas, że to podziękowanie Matce Bożej za łaski, za Jej opiekę w trudnych chwilach. Daję przykłady. Gdy dwuletnia Lenusia (najstarsza córka) była w szpitalu z powodu infekcji, straciła przytomność. Bałam się o jej życie, prosiłam więc gorąco Matkę Różańcową o pomoc i wstawiennictwo. Lenusia wyzdrowiała szybko, a ja ogromnie cieszyłam się, dziękując Bogu i Najświętszej Panience. Czasem proszę najmłodsze dziecko, aby samodzielnie powiedziało np. Zdrowaś Maryjo, drugie dziecko mówi inny fragment modlitwy, chwalę, to je motywuje. Różaniec nie jest łatwy dla małych dzieci.

Dzieci mają swoje prośby, niektóre niezbyt mądre, wynikające z dziecięcej chciwości, ale są też mądre modlitwy błagalne. Proszą często o zdrowie, żeby tatuś i mamusia mieli pieniądze, bo mogliby być w domu, chciałyby pojechać na fajne wakacje. Tłumaczę, że im więcej mają próśb, tym dłuższa powinna być modlitwa. Dzieci zwykle proszą, ale to nie szkodzi, z czasem będą rozumiały, że nie tylko to jest ważne. Najistotniejsze dla mnie jest, że umieją powiedzieć Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Wierzę w Boga

Były dni w październiku, kiedy nie mogłam pójść na różaniec do kościoła. I naprawdę czułam jakiś smutek i brak czegoś ważnego. Może zrozumieć to tylko ta osoba, która zawdzięcza Matce Bożej tak wiele jak ja. Będąc na studiach, nauczyłam się od jednej z moich koleżanek codziennego odmawiania różańca. Kiedy pędziłam zmęczona z jednych zajęć na inne, po drodze odmawiałam „dziesiątki”. Ofiarowywałam je w intencji różnych osób lub ważnych spraw. Zachęcam wszystkich Czytelników do praktykowania tego sposobu modlitwy. Daje to nawet rodzaj pewnego wytchnienia w czasie dnia, odpoczynku od zwariowanego zgiełku i natłoku codziennych spraw. Można mieć w kieszeni mały różaniec lub liczyć na palcach ręki.

Zachęcam wszystkich rodziców, babcie, dziadków i same dzieci do uczestniczenia w pięknych nabożeństwach różańcowych.

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK