Wstęp
nr. 11 (149) listopad 2019

Niełatwo znaleźć w żałobie słowa pocieszenia. To, co pomogłoby nam samym, bywa nieprzydatne dla drugiego człowieka, gdyż inaczej ukształtowała się historia jego życia. 

ks. Janusz Stańczuk

Odziedziczyliśmy światło nadziei

 

W listopadzie podejmujemy temat trudny i bolesny dla każdego z nas – temat utraty bliskich osób i przeżywania żałoby. Tę kwestię powinniśmy zawsze widzieć w samym sercu chrześcijańskiego orędzia o zmartwychwstaniu. Jezus Chrystus nie przyszedł na ziemię, by poprawiać jakość naszego bieżącego życia, lecz aby uderzyć z mocą w zamknięte drzwi, za którymi znikają po kolei nasi ukochani: dziadkowie, rodzice, współmałżonkowie, przyjaciele, czasem nawet dzieci. Ból chrześcijan nie jest inny ani mniejszy niż ból innych ludzi na ziemi, ale znamy jego granicę. Odziedziczyliśmy światło nadziei, co więcej – akceptujemy śmierć nie tyle jako kres istnienia, co jako moment przemiany w zupełnie nowy, szczęśliwy i bezpieczny wymiar życia.

Niełatwo znaleźć w żałobie słowa pocieszenia. To, co pomogłoby nam samym, bywa nieprzydatne dla drugiego człowieka, gdyż inaczej ukształtowała się historia jego życia. Dlatego najważniejsze są zawsze życzliwa obecność, milcząca pomoc. Śmierć jest większą siostrą nocy, jak pisał Gałczyński, i trzeba je wspólnie przetrwać, oczekując poranka.

Zapraszamy Państwa do lektury naszych artykułów. Mamy nadzieję, że zachęcą was do refleksji o życiu i przemijaniu, a w konsekwencji do większej miłości w rodzinie. Niech wszyscy święci wspierają was w dobrych pomysłach i postanowieniach.    

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK