Święty
nr 2 (116) luty 2017

Po raz pierwszy María i Fernando „widzieli” się, kiedy chłopiec miał 6 lat, a ją właśnie przyniesiono do chrzcielnicy. 

Beata Legutko

Nigdy się nie kłócili

Fernando ułożył prosty plan na swoje życie: wzbogacić się na górnictwie i żyć dostatnio, ale Bóg szybko zweryfikował jego zamierzenia.

 

 

María Lourdes de Miguel Crespo de Crespo i Fernando Crespo Alfageme

 

W Lourdes był środek lata 1912 r. Pielgrzymi stali w kolejce do sanktuarium ze swymi prośbami i podziękowaniami: ludzie chorzy, znękani duchowo, czasem już pozbawieni nadziei i czekający na cud. Wśród nich skryło się dwoje pielgrzymów z Hiszpanii – małżeństwo, które pragnęło wyprosić dziecko. Dziewięć miesięcy późnej urodziła się María.

 

Pierwsze spotkanie

Po raz pierwszy María i Fernando „widzieli” się, kiedy chłopiec miał 6 lat, a ją właśnie przyniesiono do chrzcielnicy. Po kolejnych dwóch dekadach staną się nierozłączni. Połączyły ich miłość i głęboka wiara. W okresie narzeczeństwa podobno codziennie uczestniczyli we Mszy świętej i przyjmowali Komunię. Fernando nie od zawsze był taki pobożny. Po studiach w Szwajcarii bez zgody rodziców wyjechał do Boliwii. Miał prosty plan – wzbogacić na górnictwie i żyć dostatnio.  Szybko jednak okazało się, że musi zmienić plany. W Boliwii poważnie zachorował i wrócił w rodzinne strony. Podczas rekonwalescencji przeżył głębokie nawrócenie. Podjął pracę w rodzinnym młynie, czynnie uprawiał sport, zwłaszcza narciarstwo i wspinaczkę górską.

Fernando poślubił Marię 21 maja 1936 r. W podróż poślubną wybrali się do Rzymu, gdzie otrzymali papieskie błogosławieństwo, oraz do Paryża i Lourdes. Angażowali się w pomoc biednym, działali w Akcji Katolickiej. Fernando wszedł także w skład zarządu radia diecezjalnego. W latach sześćdziesiątych intensywnie pomagali w stworzeniu klasztoru karmelitanek w León, z którym byli związani aż do śmierci. Do dzisiaj starsze siostry wspominają życzliwość i skromność ich obojga.

 

Szczęśliwa siódemka 

María urodziła siedmioro dzieci. Rodzice bardzo pragnęli, aby któryś z ich synów został księdzem. Ucieszyli się więc, gdy Francisco Javier wstąpił do jezuitów. Młody zakonnik przyjął święcenia w 1972 r., później wyjechał na misje do Hondurasu. Troje innych dzieci włączyło się w działalność Opus Dei, podobnie jak matka, która o przyjęcie do organizacji poprosiła w wieku 61 lat.

Pewnego styczniowego dnia 1976 r. Fernando źle się poczuł. Lekarze rozpoznali zawał serca, niestety, śmiertelny. Po czterdziestu latach małżeństwa María musiała się nauczyć żyć sama. Podupadała jednak na zdrowiu, zachorowała na raka. Po którejś operacji opiekujące się nią siostry karmelitanki napisały do jednego z jej synów: „Twoja matka jest tak święta i uśmiechnięta jak zazwyczaj. Gdy pytamy, jak się czuje, zawsze mówi, że lepiej, choć my nie mamy takiego wrażenia”. Była już ciężko chora, kiedy w 1982 r. do Hiszpanii przyjechał Jan Paweł II, ale uczestniczyła w pielgrzymce. Zmarła kilka miesięcy później. 

O świętości życia Marii i Fernanda była przekonana cała rodzina, wielu znajomych i mieszkańców León. Dzieci wspominają, że nigdy nie widziały kłócących się rodziców. Jeden z synów, Luis (prawnik z wykształcenia), po śmierci rodziców został księdzem w Opus Dei i napisał książkę opisującą ich małżeństwo. Nic dziwnego, że obecnie toczy się ich proces beatyfikacyjny.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK