Święty
nr 9 (75) WRZESIEŃ 2013

„Życzyłbym sobie, aby religijność nas samych dorównywała religijności tego dziecka”.

ks. dr Janusz Stańczuk

Nieposłuszna, gniewna i łakoma

Ojciec Anny de Guigné, mocno zubożały potomek książęcej rodziny, czuł się w obowiązku wyruszyć na fronty pierwszej wojny światowej. Wracał kilkakrotnie do domu, dumny z odniesionych ran. Któregoś miesiąca nie wrócił. 

Anna była najstarszym z czworga dzieci i w sposób niemal perfekcyjny wykorzystywała przywilej starszeństwa. Niestety, w niewłaściwą stronę. Często słyszała od najbliższych: „diabełek”, „szatan w ludzkiej skórze”. W zachowanych notatkach sama przyznała, że była nieposłuszna, gniewna, łakoma, naburmuszona. Nosiła w sobie chyba wszystkie możliwe wady, z wyjątkiem jednej: źle znosiła kłamstwo. Lubiła być na szczycie rodzinnej piramidy i niczym królowa wydawać rodzeństwu polecenia. Tylko matka miała dla niej nieograniczoną cierpliwość. 

Wojenne losy ojca zaczęły zmieniać dziewczynkę. Dość silna wola i determinacja w modlitwie powoli przynosiły efekty. Dobrowolne wyrzeczenia uczyły ją cierpliwości i pokory. Winiła siebie za śmierć ojca, tzn. za nie dość gorliwą modlitwę o jego ocalenie. Dlatego kiedy matka postawiła ją przed sobą i oznajmiła, że teraz zostały same i że liczy na pomoc najstarszej, choć dopiero pięcioletniej córki, Anna ze zrozumieniem pokiwała główką. 

Modliła się coraz wytrwalej. Szukała codziennie okazji do dobrych uczynków. Poprosiła o wcześniejszą Komunię świętą. Biskup, do którego zwrócono się w tej sprawie, zarządził egzamin. Po przesłuchaniu dziewczynki egzaminator stwierdził: „Życzyłbym sobie, aby religijność nas samych dorównywała religijności tego dziecka”. 

W wieku ośmiu lat Anna zaczęła odczuwać dotkliwe bóle głowy i kręgosłupa. Nasilały się, wyniszczały organizm. Nieliczne osoby, w tym matka, wiedziały, że Anna ofiarowuuje cierpienie Najświętszemu Zbawicielowi za grzechy świata. Zmarła 14 stycznia 1922 roku. Przed śmiercią spojrzała na czuwającą przy niej zakonnicę. „Siostro – zapytała – czy mogę odejść z aniołami?”. Zdumiona opiekunka odpowiedziała: „Tak, kochanie!”. „Och, siostro, tak bardzo ci dziękuję!”. Najprawdopodobniej przyczyną śmierci było zapalenie opon mózgowych. Niemal od razu okrzyknięto Annę małą wielką świętą. W 1990 roku nadano jej tytuł sługi Bożej. 

 

 

 

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK