Święty
nr 10 (88) PAŹDZIERNIK 2014
Śpiewał w chórze, grał na fortepianie i skrzypcach, a nawet komponował utwory. Jego zdolności muzyczne doceniał sam Stefan Stuligrosz. Edward chętnie chodził do opery, do teatru, na koncerty i do kina. Bez wątpienia miał duszę artysty.
Niebo tylko dla odważnych
Wszechstronnie uzdolniony, spontaniczny i radosny. Jeden z grona „Poznańskiej Piątki” – wychowanków salezjańskiego oratorium. Wierność Bogu i Ojczyźnie przypieczętował śmiercią na gilotynie.
Edward Kaźmierski przyszedł na świat 1 października 1919 roku w Poznaniu. Był jedynym chłopcem wśród pięciu sióstr. Dwie z nich zmarły w dzieciństwie. W wieku 4 lat stracił także ojca. Mając 17 lat, przerwał naukę, aby pomóc matce w utrzymaniu rodziny. Udzielał korepetycji, był gońcem w sklepie dekoracyjnym, a później pracował w warsztacie samochodowym.
Jako uczeń zaczął uczęszczać do oratorium prowadzonego przez salezjanów przy ul. Wronieckiej 9 w Poznaniu. W pamiętniku napisał, że to miejsce było dla niego drugim domem. Eda – bo tak nazywano Edwarda – z zapałem rozwijał swoje talenty. W przedstawieniach otrzymywał zazwyczaj główne role. Śpiewał w chórze, grał na fortepianie i skrzypcach, a nawet komponował utwory. Jego zdolności muzyczne doceniał sam Stefan Stuligrosz. Edward chętnie chodził do opery, do teatru, na koncerty i do kina. Bez wątpienia miał duszę artysty.
W oratorium zaprzyjaźnił się szczególnie z czterema chłopakami: Czesławem Jóźwikiem, Franciszkiem Kęsym, Edwardem Klinikiem i Jarogniewem Wojciechowskim. Edward był niezwykle radosny, a do tego wrażliwy i opiekuńczy, co sprawiało, że młodsi koledzy chętnie z nim rozmawiali. Zaciekawieni byli zwłaszcza jego wiedzą na temat samochodów.
Miał szczególne nabożeństwo do Maryi Wspomożycielki. Z zapisków wiadomo, że przez Jej wstawiennictwo modlił się o dobrą żonę.
Gdy wybuchła II wojna światowa, przyjaciele podjęli walkę z okupantem. Edward (pseudonim „Orkan”) należał do Narodowej Organizacji Bojowej, która m.in. prowadziła działania rozpoznawcze i zajmowała się kolportażem gazetki „Polska Narodowa”. Związał się także z podziemną drużyną harcerską. Pewnego dnia ktoś doniósł na policję. Zaczęły się aresztowania. Edwarda zatrzymano 23 września 1940 roku. Cała piątka została przesłuchana i pobita.
Podczas rewizji zabrano im różańce i wrzucono do kosza. Jednak chłopcy wykorzystali moment nieuwagi strażników, wyciągnęli różańce i schowali. Byli przetrzymywani w różnych więzieniach, a podczas przesłuchań torturowani do nieprzytomności. Spotykali się czasem na więziennym dziedzińcu, gdzie dodawali sobie otuchy i zachęcali się do wytrwania. Dla każdego z nich była to próba wiary i wierności wartościom, w których wzrastali. W wiezieniu w Berlinie zajmowali się klejeniem torebek, skręcaniem sznurka i sortowaniem cebuli. Nawet pozbawieni wolności potrafili zachować poczucie humoru i robić sobie nawzajem psikusy.
Więzienie było dla Edwarda i jego przyjaciół czasem szybkiego dojrzewania do świętości. Cierpienie, upokorzenie, głód i wszelkiego rodzaju niewygody coraz bardziej zbliżały ich do Boga. W jednym z listów Edy do rodziny czytamy: „Przeszedłem bowiem i przechodzę szkołę życia, którą daje więzienie, przy pomocy Bożej. Jestem na wszystko przygotowany”. Natomiast innym razem zapisał: „Jakaż to siła, ta nasza wiara. Są także tacy tutaj, którzy w nic nie wierzą. Jaka dla nich straszna ta niewola”.
W maju 1942 roku całą piątkę przewieziono do ciężkiego więzienia w Zwickau, potem do Drezna. Sąd w Poznaniu skazał ich na karę śmierci. Kapelan więzienia w Dreźnie, o. Franciszek Bänsch, wspominał, z jak wielką wiarą i spokojem Edward wraz z przyjaciółmi przygotowywali się na śmierć. W ostatnim dniu ziemskiego życia wszyscy przystąpili do spowiedzi i przyjęli Komunię świętą. Każdy z nich napisał też list pożegnalny do najbliższych. Eda zakończył swój słowami: „Do upragnionego zobaczenia w niebie”. 24 sierpnia 1942 roku chłopcy z „Poznańskiej Piątki” zostali zgilotynowani. Wierni synowie św. Jana Bosko oddali życie w dzień wspomnienia Maryi Wspomożycielki Wiernych, do której tak często się modlili. Ich ciała pochowano w zbiorowym grobie na cmentarzu katolickim przy Bremerstrasse w Dreźnie. Znaleźli się w gronie 108 męczenników II wojny światowej, beatyfikowanych przez św. Jana Pawła II w 1999 roku.
- To było jeszcze dziecko
- Męczennik, który zwalczał czary
- Dziękuję, mój profesorze…
- Rumuńska Kózkówna
- Święta sąsiadka
- Za życie braci
- Ze świętymi przy dzieciach rozmawiała
- Córka ateistki i liberała
- Nie chciał być SS-manem
- Cesarz, a świętym został!
- Stu pacjentów dziennie
- Mądra, piękna i smutna
- Zauroczona Jezusem
- Bogactwo im nie przeszkadzało
- Nauczycielka i wojskowy geodeta
- Internet, komputery i Chrystus
- Sport lekarstwem na lenistwo
- Nigdy się nie kłócili
- Ty jesteś jej drogą do nieba
- 21 dzieci Manellich
- Zdradzona żona
- Misjonarka przykuta do łóżka
- Patron matek
- Książe i żebrak
- Mnich z charakterem
- To była wielka przyjaźń
- Sekretarka Jezusa
- Czy to przyzwoite?
- Nawrócony alkoholik
- Lubiła ostrą jazdę
- Kwiaty na krwi
- Zaczeło się na moście
- Niebo tylko dla odważnych
- Feministka
- Potrafił się uśmiechać
- Święty piętnastolatek
- Prawdziwy lekarz
- Dobry papież Jan
- Do widzenia tam w górze!
- Umrę zamiast niej
- Chciała zostać stewardesą
- Lubiła rozrabiać!
- Chciał zobaczyć Boga
- Zwykła nauczycielka
- Nieposłuszna, gniewna i łakoma
- Położna z Oświęcimia
- Chciałabym nigdy nie chorować...
- Matko pozwól mi iść na wojnę
- Za życie matki
- Radykalny pasjonat
- Prorokini przy kuchni
- O stryjku, który został świętym
- Uśmiechnięty kuglarz z Turynu