Nie dla nas last minute
Skoro już zostały wynalezione wakacje, urlopy i inne letnie wyjazdy, trzeba wykorzystać ten czas optymalnie dla rodziny. Razem czy osobno? To pytanie zadaje sobie wielu małżonków (pomijając kwestie finansowe) i nie znajduje jednej odpowiedzi. Czasem potrzebujemy zielonej łąki tylko dla siebie. Choćby po to, by zrozumieć, że „powietrze, światło, odpoczynek uzdrawiają, lecz największe ukojenie płynie z kochającego serca” (Theodor Fontane). Nowymi oczyma widzimy wówczas starego współmałżonka i nie kusi nas lepszy model. Innym razem pomagają wspólne rekolekcje. Bóg działa także w czasie upału, dlatego nie wpisujmy go do opcji „last minute” i nie zostawiajmy w domu jak kota na przechowanie.
Ilekroć próbuję opisać swoje najgorsze wakacje i zdefiniować, czym sobie zasłużyły na to depresyjne miano, zawsze otrzymuję tę samą odpowiedź: brak dobrego planu. Dobry nie znaczy sztywny. Dobry znaczy: rozumny, elastyczny, ciekawy, rozwijający. Starożytni Rzymianie mawiali: „Brak zajęcia nie jest odpoczynkiem”. Zanim więc obudzimy się słonecznego poranka radośni, że dzisiaj nie trzeba iść do pracy – warto wcześniej przemyśleć to i owo, spoglądając na swoje walizki.
Przeczytajmy wakacyjne świadectwa i reportaże naszych autorów i znajdźmy Boga tam, gdzie się objawia. Wszystkim życzymy błogosławionego odpoczynku.