Ankieta
nr 2 (92) LUTY 2015

Najgorsza decyzja w życiu

Najgorsza decyzja w życiu

Z perspektywy czasu widzę, że decyzja o rozwodzie była najgorszą w moim życiu. Ale gdyby nie rozstanie z żoną i ciężki czas, jaki nastał po nim, nigdy bym się nie nawrócił. Po rozwodzie szukałem ukojenia w alkoholu, nawet w ramionach innej kobiety. Dopiero wiara w Boga pomogła mi wyjść na prostą i na nowo uwierzyć w siebie. Wstąpiłem do wspólnoty, czytam Pismo Święte, wszystkie problemy oddaję Bogu. Choć nie jest łatwo, trwając przy Jezusie, jestem znów szczęśliwym facetem.

Zygmunt, lat 56

 

Było mi ciężko samej

Po odejściu męża w moim życiu nastała straszna pustka. Na szczęście były przy mnie moje kochane córki. To im postanowiłam poświęcić się całkowicie. Nie myślałam o nowym związku, choć adoratorów nie brakowało. Wiedziałam, że nie tak uczy Kościół. Było mi ciężko samej. Po jakimś czasie moja znajoma zauważyła, że nie jestem w najlepszej kondycji, i zaprosiła mnie na Mszę z modlitwą o uzdrowienie. Tam poznałam prawdziwy żywy Kościół i zostałam uzdrowiona ze smutku, który nosiłam w sobie. Teraz, jak mogę, staram się podnosić na duchu znajomych, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Mówię im o Bogu – to moja misja.

Teresa, lat 60

 

Zniszczyłem małżeństwo

Młodo się ożeniłem i młodo rozwiodłem. Miałem wtedy czterdzieści kilka lat. Do tego rozwód nastąpił z mojej winy. „Niewinny” wakacyjny romans zniszczył moje małżeństwo. Sprawa się wydała i zostałem sam. Strasznie się wstydziłem tego, co zrobiłem, i chyba ten wstyd skłonił mnie do przewartościowania swojego życia. Mam nadzieję, że żona do mnie wróci, bo wciąż ją kocham. Modlę się codziennie, żeby zmieniła swoją decyzję, a mnie udało się naprawić błędy. A jeśli nie wróci? Ufam, że Bóg ma w tym jakiś plan.

Marcin, lat 47

 

Zostałam zupełnie sama

Od prawie13 lat jestem osobą rozwiedzioną. Mój mąż po 15 latach małżeństwa znalazł sobie inną kobietę, chociaż nadal mieszkaliśmy wspólnie. Długo zastanawiałam się, jakie podjąć kroki, głównie ze względu na dzieci, które wtedy miały 10 i 11 lat, ale taka sytuacja była nie do zniesienia.
Kiedy mąż wyprowadził się, a ja zostałam sama z dziećmi, było mi ciężko i wstydziłam się, mieszkam na wsi, gdzie trudno ukryć swoje problemy. Zostałam praktycznie sama, bo stare znajomości jakoś dziwnie szybko się zakończyły, zmieniłam pracę i byłam coraz bardziej samotna. Kobieta porzucona ma zaniżone poczucie własnej wartości. Zaczęłam więcej się modlić, częściej chodzić do kościoła w dni powszednie, zaangażowałam się w życie nowej wspólnoty, która powstała w naszej parafii. W końcu poznałam kogoś, kto przywrócił mi wiarę w siebie, kogo mogłam obdarzyć uczuciem. Ale słowa mojej córki: „Ty, mamo, jesteś zbyt pobożna, aby żyć w takim związku” uświadomiły mi, że w życiu trzeba być konsekwentnym, że nie można swoim postępowaniem zaprzeczać temu, w co się wierzy. Jestem nadal sama i pewnie tak już będzie do końca życia. Przyzwyczaiłam się do mojej samotności, chociaż czasami tęsknię za tym, żeby mieć przy sobie kogoś bliskiego. Wtedy ofiaruję to wszystko Bogu.

Lucyna, lat 51

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK