Felieton
nr 5 (131) maj 2018

Pewnego dnia postanowiłem sprawdzić, jak moje dziecko poradzi sobie z tą sprawą. „Jak myślisz, skąd wiadomo, że Pan Jezus wyglądał właśnie tak?” – zapytałem. „Przecież patrzyli na chustę, na której odbiła się Jego twarz” – odpowiedział, dziwiąc się, że pytam o coś tak oczywistego.

Piotr Krawczyk

Jak wyglądał Pan Jezus

Pamiętam ten okres dzieciństwa, kiedy zadawałem pytania o religię. Niektóre musiały pozostać bez odpowiedzi, bo wiele lat później powracałem do nich jak do nierozwiązanych zagadek. Nurtowała mnie na przykład sprawa, skąd wiadomo, jak wyglądał Pan Jezus. Zadziwiające było dla mnie, że na wszystkich obrazach, często różnych, zawsze poznawałem, że to TA WŁAŚNIE twarz. Dziwna wydawała mi się broda z wcięciem pośrodku; u nikogo innego takiej nie spotkałem. Kiedy byłem starszy, znalazłem częściowe wyjaśnienie w Całunie Turyńskim. Pełną odpowiedź otrzymałem jednak dużo później. Dostarczyła mi jej Chusta z Manopello.

Pewnego dnia postanowiłem sprawdzić, jak moje dziecko poradzi sobie z tą sprawą. „Jak myślisz, skąd wiadomo, że Pan Jezus wyglądał właśnie tak?” – zapytałem. „Przecież patrzyli na chustę, na której odbiła się Jego twarz” – odpowiedział, dziwiąc się, że pytam o coś tak oczywistego. „No tak – pomyślałem – przecież on zna historię”. Ja trzydzieści lat wcześniej byłem w gorszej sytuacji…

Dzieci poznają świat i rozwijają emocje na różne sposoby. Ważną rolę odgrywają baśnie, zabawy czy gry na wyobraźnię. To samo dotyczy rozwoju duchowego. Nie wyobrażam sobie opowiadania Biblii bez odwoływania się do tych elementów. Z drugiej strony dzieci już w wieku przedszkolnym zaczynają poznawać świat w sposób naukowy. Skoro dowiadują się, jak wygląda kosmos, co to są amonity i skąd bierze się prąd, dlaczego nie miałyby poznawać naukowych faktów na temat religii?

Gdy rozmawiam z synem na temat Zmartwychwstania, mówię o faktach. Wizerunek, którego zdjęcie mamy zawieszone na ścianie, powstał, kiedy Pan Jezus powstawał z martwych. Ten kawałek płótna jest w konkretnym kościele, można go zobaczyć, zrobić zdjęcie, zbadać w laboratorium. Można zdobyć o nim pewną, naukowo ugruntowaną wiedzę. W tę wiedzę staram się zaopatrzyć dziecko, przekazując mu wiarę na różne sposoby.

„Kiedy Apostoł Jan wszedł do grobu, ujrzał chustę i uwierzył. Potem on albo ktoś inny zabrał ją z grobu i przekazał Matce Bożej” – opowiadałem Stasiowi dalszy ciąg historii. „Skąd to wiesz?” – zapytał rezolutnie. „Niedawno odkryto bardzo starą księgę, która opisuje Matkę Bożą, jak się modliła. Rozkładała Ona płótno pochodzące z grobu Pana Jezusa i wpatrywała się w Jego twarz…”. „W NASZĄ chustę?” – dopytywał syn. „Tak. Prawdopodobnie była to właśnie ta chusta. Ta NASZA”.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK