Życie z pasją
nr 3 (117) marzec 2017

Dla nas, dorosłych, i dla tych najmłodszych, którzy nadal nie wierzą, że na przykład babcia lub dziadziuś już nie będą zasiadać z nami przy wspólnym posiłku, nie będą z nami świętować, to bardzo bolesne i trudne doświadczenie.

Agnieszka Skrzypek

Jak mówić dziecku o śmierci?

W ciągu ostatnich kilku miesięcy umarły moje dwie babcie. Szczególnie z jedną łączyła mnie niepowtarzalna więź, która może łączyć dorosłą wnuczkę z babcią. Po śmierci drugiej poczułam nowy rodzaj pustki, którego wcześniej nie znałam. Uświadomiłam sobie, że już wszyscy moi dziadkowie i babcie odeszli do Boga.

 

 

Dla nas, dorosłych, i dla tych najmłodszych, którzy nadal nie wierzą, że na przykład babcia lub dziadziuś już nie będą zasiadać z nami przy wspólnym posiłku, nie będą z nami świętować, to bardzo bolesne i trudne doświadczenie.

W jaki sposób uświadomić dziecko, że osoba zmarła już do nas nie wróci?

Moja najmłodsza córka zapytała, gdy dowiedziała się, że babcia nie żyje: „Dlaczego? Gdzie teraz będzie? Czy ją zakopiemy i w ziemi będzie żyła?”. Mnóstwo pytań. Wyjaśnić dziecku (tu: czterolatkowi) to prawdziwe wyzwanie. Westchnęłam do Ducha Świętego z prośbą, aby mnie natchnął, abym mądrze wyjaśniła córce trudny temat. Powiedziałam jej, że wszyscy umierają, ale wszyscy mamy duszę, która nie umiera. Dobrzy ludzie po śmierci idą do nieba i są szczęśliwi. Nie czują zimna, głodu ani bólu. Czteroletnia córka z przerażeniem zapytała, czy my też umrzemy. Odpowiedziałam jej, że wszyscy, bez wyjątku, umrzemy. Ale to dobrze, bo na przykład starsi ludzie nie mają siły, czują ból przy poruszaniu się, a w niebie będziemy radośni i zdrowi. I oczywiście spotkamy się. Moje dziecko zapytało: „Czy my razem też się spotkamy? I naszą babcię tam zobaczymy?”. Odparłam: „Tak, naturalnie. I będziemy się cieszyć blisko Boga”.

Dziecko uspokoiło się. Wieczorem temat powrócił.

Kolejna córka (siedmioletnia) zapytała, dlaczego siostra na religii mówiła w jej klasie, że nasze ciała zmartwychwstaną, jeżeli zakopuje się zmarłych w ziemi. Powiedziałam, że to będzie taki cud, taka cudowna przemiana, której my nie jesteśmy w stanie do końca pojąć. Ze starszą córką (dziewięcioletnią) podjęłyśmy temat. Doszłyśmy do wniosku, iż życie to taka droga do wieczności. Warto pamiętać, że sposób, w jaki żyjemy, i uczynki nasze wpłyną na to, co stanie się z nami w wieczności.

Dzieci zastanawiały się nad duszą, nad zmartwychwstaniem. Poczułam ulgę! Dziś córka (dziewięcioletnia), która regularnie chodzi do kościoła, do Komunii świętej, zapytała mnie, czy po śmierci nasze życie zmieni się w inne. Od razu trzynastolatka zaczęła odpowiadać: „Co ty! Wierzysz w reinkarnację albo nirwanę? Nie ma tego!”. Zaniepokojona powiedziałam, że nasze życie się zmieni, na lepsze, że czeka nas niebo, a tam będziemy szczęśliwi.

Kiedyś moja córka wieczorem płakała. Zapytałam: „Dlaczego płaczesz?”. Wówczas oznajmiła mi: „Bo boję się, żebyś nie umarła”. Próbowałam ją uspokoić, ale nie było łatwo. Zapytała: „Kiedy to się stanie?”. Odpowiedziałam: „Nie wiem, to tajemnica. Tylko Bóg wie. Czasem ludzie mają przeczucie, bo Bóg chce, żeby się przygotowali na spotkanie z Nim, ale nie zawsze. Czasem umierają nagle”.

Wielu z nas boi się śmierci. Tyle rzeczy planujemy, martwimy się często o nieważne sprawy, a najważniejsze jest to, jak żyjemy i co czeka na nas po śmierci. Wieczorem modlimy się za moje babcie, a prababcie moich córek, i… czekamy na spotkanie.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK