Życie z pasją
nr 9 (123) wrzesień 2017

Zachęcam więc do zapisywania dzieci na zajęcia dodatkowe. To powoduje, że dzieci są bardziej zorganizowane, zdyscyplinowane i mają szerokie grono znajomych o podobnych zainteresowaniach. 

Agnieszka Skrzypek

A co po lekcjach?

Zastanawiam się, czy córki nie będą mi do końca życia wypominać, że nie zapisałam ich na balet, nie pozwoliłam im chodzić na gimnastykę sportową, nie kupiłam akordeonu. Niestety, czasem mi to zarzucają. A może powinnam im dać szansę? Tylko kiedy ja mam znaleźć czas na te ich zajęcia dodatkowe ;)

 

 

Pragniemy ofiarować naszym dzieciom dobrą przyszłość. Śledzimy reklamy zajęć dodatkowych, języków obcych, profesjonalnych instruktorów. A może jeszcze jakieś zajęcia poprawiające koncentrację czy pamięć? Pokusą są weekendowe uniwersytety dziecięce, bo przecież dziecko zobaczy ciekawe doświadczenia z fizyki lub chemii. A jeszcze córka koleżanki uczęszcza na balet czy karate? A syn znajomej gra w piłkę nożną?

Tylko pomyślmy nad tym, co będzie, kiedy dziecko będzie musiało odrobić pracę domową, przygotować się do sprawdzianów, a przyjdą szarugi jesienne, mroźna zima i przeziębienia.

 

Wszystko i jeszcze więcej!

Będąc mamą czwórki dzieci, które chciałyby się zapisać na wszelkie możliwe zajęcia dodatkowe, mam też od kilku lat dylemat, co wybrać. W minionym roku najstarsza córka (pierwsza klasa gimnazjum o zwiększonych wymaganiach) trenowała biegi w klubie, chodziła raz w tygodniu na lekcje pianina i gitary, uczęszczała na taniec nowoczesny. Ponadto chętnie pomagała w organizowaniu szkolnych imprez. Często przemęczona w weekend jechała na zawody i jeszcze w niedzielę oprócz Mszy świętej był basen. Podziwiam ją. Świadectwo z czerwonym paskiem, występy, które cieszyły oczy rodzicielskie. I jeszcze jej ulubione zajęcia aktorskie. Za dużo tych zajęć! Postanowiłam ograniczyć je w tym roku. Okazuje się, że córce trudno z czegoś zrezygnować. I tak już z żalem zrezygnowała z języka francuskiego i plastyki, chociaż… ma talent.

Kolejne dwie córki (czwarta i druga klasa), też z bardzo dobrymi wynikami w nauce, uczęszczały w poniedziałek na naukę języka francuskiego. We wtorek same zapisały się na taniec towarzyski. Środa: zajęcia plastyczne i komputerowe. Czwartek: gitara i pianino. W piątek jeszcze taniec nowoczesny. Córki są w klasie sportowej, do której zapisałam je, aby nauczyły się pływać, bo przecież w zdrowym ciele zdrowy duch!

Nierzadko w weekendy były obowiązkowe zawody. Najmłodsza córeczka w przedszkolu też była zapisana na wszelkie możliwe zajęcia dodatkowe.

Podczas roku szkolnego próbowałam każdą poranną i wieczorną chwilę pobyć z dziećmi i widziałam, że były przemęczone. Wieczorne odrabianie lekcji wpływało na niedosypianie i rozdrażnienie moich córek. Postanowiłam coś zmienić w kolejnym roku szkolnym. Przyjęłam zasadę, że dzieci muszą lubić zajęcia dodatkowe i współdecydować o ich wyborze. Okazało się jednak, że bardzo trudno zrezygnować z czegoś. Córki jeszcze mają żal do mnie, że nie pozwoliłam im chodzić dwa razy w tygodniu na gimnastykę sportową i balet. Starsza córka narzekała, że nie chcę zapisać jej na hiszpański. Przeprosiłam je, ale kategorycznie odmówiłam kolejnych zajęć dodatkowych. Przecież musimy mieć czas też dla siebie, na rodzinną obiadokolację, pogawędkę, wspólne czytanie książek, modlitwę.

Siłą nie chcę zabierać im czegoś, co lubią, np. zajęć teatralnych najstarszej córki, choć też czasem opuszczała szkołę z powodu próby lub występu. Przecież dzieci dały radę. Wspaniałe świadectwa na zakończenie roku szkolnego. Dzieci nauczyły się zdyscyplinowania. Nie marnują czasu przed komputerem, chociaż, jak to dzieci, lubią czasem pograć. Wieczorem chciałyby zobaczyć bajkę (którą często puszczam w języku angielskim).

 

Zachęcaj, nie zmuszaj!

Po trzech latach doświadczeń i rozmów z innymi rodzicami uważam, że zajęcia dodatkowe nie pozwalają dzieciom na marnowanie czasu na głupstwa. Moje córki mają świetną trenerkę na szkolnym basenie, która prosto mówi dzieciom, że papierosy są obrzydliwe i szkodzą zdrowiu, nie należy jeść dużo cukrów prostych, ale należy jeść codziennie owoce i warzywa.

Dzieci po zajęciach tanecznych wracają do domu w świetnych humorach. Nie przeszkadza im zmęczenie. Ćwiczą prawie codziennie trochę na pianinie, na gitarze. Próbują grać na cymbałkach, flecie i harmonijce. Córka marzy o akordeonie i o skrzypcach. Na razie udało mi się wybronić przed zakupem kolejnych instrumentów muzycznych (drogich).

Pomimo licznych zajęć (i 2-3 godzin zajęć sportowych w szkole) jeszcze idą wieczorem na rolki, deskorolkę czy na łyżwy zimą (w ogródku mąż robi małe lodowisko). Przyjęłam zasadę, że ruch wzmacnia organizm, podnosi odporność. Póki się uczą, są radosne, odrabiają pracę domową, są zdrowe, mogą chodzić na wybrane zajęcia dodatkowe.

Tak naprawdę nie zgodziłam się na gimnastykę sportową dwa razy w tygodniu, bo dzieci wracałyby do domu po 21.00, a ja już czasem mam mniej siły niż córki. Przepraszam, ale to chyba ja powinnam zapisać się na gimnastykę razem z dziećmi, może wtedy miałabym więcej sił J.

Zachęcam więc do zapisywania dzieci na zajęcia dodatkowe. To powoduje, że dzieci są bardziej zorganizowane, zdyscyplinowane i mają szerokie grono znajomych o podobnych zainteresowaniach. Jeżeli dziecko lubi tenis, niech trenuje, a jeśli nie, trudno, trzeba zrezygnować. Podziwiam moją znajomą, której córka pod okiem instruktorów trenowała do 12 roku życia. Niestety, źle znosiła porażki po przegranych zawodach. Rodzice zdecydowali, że nie musi trenować. Podoba mi się ich postawa. Najważniejsze, abyśmy nie starali się wyreżyserować życia naszych dzieci.  Nie muszą rezygnować ze wszystkiego, ale też nie muszą robić wszystkiego, żeby zaspokoić ambicje rodziców. Zajęcia dodatkowe powinny być przyjemnością dla naszych pociech. Życzę nam wszystkim dobrych wyborów!

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK